Przepraszam

1.3K 41 18
                                    

Pov.Hailie

Jakiś czas temu bliźniacy opuścili mój pokój. Cały czas siedzę na łóżku i patrzę pusto w ścianę. Nie chce mi się nawet czytać. Prosiłam chłopaków, by nie mówili Will'owi, bo nie chce by tu przyszedł i znowu ktoś o tym mówił. Po chwili do drzwi ktoś zapukał. Wyszeptałam ciche proszę, a do pokoju wszedł Dylan. Jego najmniej w tym momencie chciałam oglądać. Odwróciłam się plecami do drzwi, by pokazać mu, że nie chce go oglądać. Usłyszałam ciche kroki, a po chwili łóżko się poruszyło, sygnalizując, że mój brat teraz na nim siedzi.

- Hailie.. przepraszam, że na Ciebie nakrzyczałem i za to co powiedziałem. Wcale tak nie myśle. Nie jesteś problemem. Jesteś moją siostrą. Może nie za bardzo potrafię okazywać uczucia, ale jesteś dla mnie ważna. Możesz mi nie wybaczyć, obrazić się na mnie, ale nie nienawidź mnie długo. - powiedział po czy zszedł z łóżka. Gdy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, coś sprawiło, że musiałam się odezwać.

- Dylan czekaj.. - wyszeptałam i odwróciłam się w jego stronę. Chłopak odwrócił się do mnie i stał, bo nie powiedziałam, że ma podejść. - Nie jestem na Ciebie zła.. tylko tak Jasonowi ode mnie wpierdol. W sensie ode mnie też mu się oberwie, ale nie zleje go tak jak ty.. - wyszeptałam i uśmiechnęłam się do chłopaka. Ten oddał uśmiech i wyszedł z pokoju z jeszcze jednym cichym „przepraszam".

Po jakieś godzinie zdecydowałam się zejść na dół po coś do jedzenia, bo głód już naprawdę mi doskwierał. Wyplątałam się z pościeli i poszłam do garderoby. Przegrałam się w za dużą bluzę, którą kiedyś ukradłam Shane'owi i do tego krótkie obcisłe spodenki. Bluza była na tele duża, że ich nie było widać.

Powolnym krokiem udałam się przez korytarze, aż dotarłam do schodów. Wzięłam głęboki wdech i powoli po nich zeszłam. W kuchni przy stole siedzieli bliźniacy. Posłali mi lekkie uśmiechy, ale dobrze widziałam, że im też nie było do śmiechu. Podeszłam do misek z obiadem i spojrzałam na jedzenie. Tępo wpatrywałam się w miskę z nuggetsami, a drugą z frytkami i sosy z boku. Patrzyłam tak długo, że Shane zdążył stanąć koło mnie i wziąć talerz wciskając mi go w ręce. Nałożyłam sobie cztery nuggetsy i trochę frytek, o sosie zapomniałam. Podeszłam do stołu kładąc na nim talerz i wracając jeszcze po widelec. Gdy wykonałam moją małą misje usiadłam przy stole. Nabyłam jeden kawałek mięsa na widelec i kręciłam nim po talerzu.

- Hailie. Proszę Cię zjedz chodź trochę. - usłyszałam troskliwy głos Tony'ego. Podniosłam lekko wzrok na chłopaka, a zaraz potem z powrotem go opuściłam.

Podniosłam widelec do ust i powoli ściągnęłam z jego jedzenie zębami. Przegryzłam kawałek posiłku i gdy tylko go przełknęłam zebrało mi się na wymioty. Upuściłam widelec, który z brzękiem odbił się od talerza i zerkałam się z siedzenia. Zasłoniłam usta ręką i ruszyłam do biegu. Prawie się po drodze wywalając, wpadłam do łazienki i w ostatniej chwili nachyliłam się nad muszlą, zwracając to co ostatnio jadłam. Moji bracia zaś dobijali się do łazienki, która zdążyłam zamknąć. Wymiotowałam dopóki mój żołądek nie był już cały pusty. Podniosłam się z podłogi i podeszłam do umywalki. Zaczęłam przemywać twarz i nagle poczułam mocne zawroty głowy. Obraz mi się rozmazał i zemdlałam.

Pov. Tony

   Od jakiś 20 minut dobijamy się do łazienki. Usłyszałem szum kranu, który sygnalizował, że Hailie przestała wymiotować. Już miałem wołać, by wychodziła, kiedy usłyszałem huk.

- Hailie? HAILIE! - krzyknąłem i uderzyłem pięścią w drzwi. Już nie wytrzymałem i wykopałem drzwi z zawiasów. Wbiegłem do łazienki w której zastałem siostrę, leżąca na ziemi. Osiadłem przy niej i sprawdziłem puls. Oddychała, ale jest nieprzytomna. Po chwili do łazienki, zapewne zaalarmowany moim krzykiem, wszedł Will.

- Co tu się dzieje? Czemu krzy.. - urwał gdy zobaczył nieprzytomną Hailie, która teraz miała głowę na moich kolanach. - Co się stało? Co z nią? Dlaczego jest nieprzytomna? I dlaczego w łazience? Uderzyła się o coś? - zasypał mnie pytaniami. No tak on nie wie o dzisiejszym incydencie w szkole.

- Powiem Ci jak nie zaczniesz prawić morałów, dlaczego nie powiedziałem Ci wcześniej. I nie bądź zły na nią, bo ona nie chciała pewnie o tym gadać. - powiedziałem stanowczo.

- Skoro ty jej bronisz to to musi być coś poważnego- powiedział podkreślając słowo „ty".

- Ten cały Jason, próbował wykorzystać Hailie, ale mu uciekła i wpadła na mnie, a raczej w moje ramiona na korytarzu. Potem od powrotu do szkoły cały dzień siedziała w domu, ale zeszła na obiad. Była jednak taka w pół świadoma, jakby. Najpierw przez 10 minut patrzyła tępo w jedzenie, a potem dopiero po mojej prośbie, zjadła jednego nuggetsa. Gdy go przełknęła odrazu, zerwała się do łazienki i zaczęła wymiotować. Trwało to z 25 minut, więc pewnie zwymiotowała wszystko i przez osłabienie zemdlała. - zakończyłem mój monolog, biorąc Hailie na ręce i wstając z podłogi. Wymijając brata, ruszyłem do jej pokoju.

   Wkroczyłem, któryś już dzisiaj raz, do jej sypialni i położyłem na łóżku. Przykryłem ją kocem, bo stwierdziłem, że na kołdrę jest za ciepło. Żal mi, że dopiero gdy ktoś chciał zrobić jej krzywdę, zrozumiałem, że mi na niej zależy. Dopiero teraz zacząłem być... być dobrym bratem. Sprawdziłem czy na pewno jest wszystko okej i wyszedłem, cicho zamykając drzwi. Zszedłem do salonu i zasadziłem się na kanapie. Przy stole w kuchni siedział Dylan jedząc, zapewne obiad. Włączyłem sobie Play Station i wybrałem grę Battleship. Jest trochę nudna, ale nie chce mi się odpalać innych gier. Po chwili usłyszałem kroki, więc ktoś schodzi po schodach. Po chwili zza ściany wyłoniła się Hailie. Szła obijając się o ściany i plątały jej się nogi. Już miałem wstawać, ale zobaczyłem, że Dylan był pierwszy. Podszedł do Hailie i pomógł jej przedostać się na kanapę. Usiadła w rogu i odrazu została przykryta przez niego kocem. Jej twarz była biała jak kreda. Wstałem z kanapy i podeszłem do kuchni. Nalałam do szklanki wody i podałem siostrze. Ta powoli ją wypiła. Widać było po niej, że źle się czuła, ale zamiast to powiedzieć, uśmiechnęła się do mnie słabo.

- Hailie. Widzę, że źle się czujesz. Chcesz coś jeszcze do picia? O jedzenie nie pytam. Zjesz jak będziesz gotowa. - powiedziałem j uśmiechnąłem się do siostry. Ta nie odezwała się tylko wsunęła się pod koc i zwinęła w kulkę. To przynajmniej wywnioskowałem po tym jak koc się ułożył.

- Hailie? Chcesz w coś pograć? Przejść się? - podawał propozycje Dylan. Hailie jednak nie zareagowała. Po chwili odpuścił. Usiadł koło niej na kanapie.

W ciszy siedzieliśmy. Jedyne dźwięki to te z mojej strzelanki. Hailie siedziała w bezruchu. Nie wiedziałem, że tak się da. Po chwili w salonie pojawił się i mój bliźniak. Shane gdy wszedł do salonu prawie usiadł na tej kupce smutku, zwanej Hailie. W ostatniej chwili Dylan go odepchnął, a ten wylądował na podłodze.

- Co ty robisz!? - krzyknął na starszego brata, a ten spojrzał na niego jak na debila.

- To. - wskazał palcem na kocyk koło niego. - jest Hailie. - powiedział, a Shane zamrugał. Stał przez chwile raz patrząc na niego, a raz na smutny naleśnik na kanapie. Usiadł koło niej i położył rękę na chyba głowie.

   Dziewczyna mruknęła zirytowana, ale nic nie powiedziała. Reszta dnia minęła nam w ciszy i spokoju, jednak Hailienie odezwała się już dzisiaj.

Drugi rozdział zakończony!

Co myślicie?

Podoba wam się?

Chcecie więcej?

(Nie) BezpiecznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz