,,jak to się zaczeło"

501 12 7
                                    

- Hailie! - Zawołała z drugiego pokoju Matka.
Smutna, jak zawsze, weszłam do pomieszczenia.

Zauważyłam, mimo iż miałam spuszczoną głowę, że obok mojej Matki i Brata Stoi jakiś wysoki, trochę jakby ciemno-skóry mężczyzna.

- To jest mój lekarz, Marcin. Jadę z nim do szpitala. Tomek też musi jechać na badania, a Hania pomoże Tomkowi. Ty zostaniesz w domu, dobrze?- Wypowiedziała jedynie 3 zdania. Wiedziałam już, że spędzę sama w domu z 3 godziny.

Nigdy nie lubiłam zostawac sama. Bałam się, gdy inni wychodzili. Ale i tak powiedziałam to  upragnione ,,Dobrze". Wszyscy wyszli z budynku. Ja poszłam do pokoju ktory należał do mnie i siostry.

Położyłam się na łóżku i wyjełam książkę o ,,Wednesday". Mineła godzina, potem druga , trzecia i czwarta, a mojej rodziny nie było widać.

Postanowiłam sie nie martwić i czekać. Mineła piąta godzina, potem szósta, A nadal siedziałam sama w pokoju i czekałam na ich powrót.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Uradowana że wrócili pobiegłam i otworzyłam je. Ku mojemu niezadowoleniu nie widziałam ni Matki Angeli, Brata Tomka Ani nawet Hani.

- Twoja rodzian zgineła w wypadku samochodowym. Nasze kondolencje.- Powiedział policjant. - Z moich oczu zaczeły spływać łzy. - T-To niemożliwe... oni muszą żyć!- krzyknęłam.

Mialam już całe policzki mokre. - Niestety nie żyją. Spakój się. Jedziesz do swojej dalekiej rodziny. - Skinełam głową, i weszlam do domu. Spakowałam co najpotrzebniejsze...

I ruszyłam w drogę.

To naprawdę trudna książka.Rozdziały będą tu żadko.

Rodzina Monet ~ Inna Historia ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz