,, Droga do domu cz.2 "

354 16 6
                                    

Na prośbę Storiesbycutelemon rozdzialik będzię dłuuuugi. Poprzedni był krótszy, gdyż nie miałam weny i robiłam go na szybko. Miłego czytania!

Doleciałam na miejsce. Byłam bardzo zauroczona paryskimi widokami. Odebrałam swój bagaż i spojrzałam na wieżę Eiffla.

Ile bym teraz dała, by być spowrotem w MOIM domu. By siedzieć tam z rodzeństwem i mamą, słuchając opowieści z dzieciństwa Angeli, popijając przy tym kakao. 

Ale nie. Musiałam nagle wyjechać do Paryża. Było to moje marzenie od zawsze. Zaczełam nawet odkładać pieniądze na podróż.

Ale nie chciałam spełnić marzenia w taki sposób.

Telefon zawibrował. Dostałam pewnie jakieś powiadomienie. Odblokowałam go i weszłam w messengera.

Will
Cześć. Czekam na ciebie na parkingu, obok apteki.

Żadnego choćby ,,jak sie czujesz?" Lub nawet głupiej emotki. Przewróciłam oczami, oraz odpisalam:

Hailie
Już idę

I poszłam. Wyszłam z lotniska oraz skierowałam się w stronę apteki. Stał przed apteką mężczyzna, na oko 20 kilka lat. ( Opis taki jak opi will'a, a mi się nie chce przepisywać, wiem, leń ze mnie. )

- Cześć, jestem Will - przywitał się, biorąc ode mnie bagaż.

- Cześć... - powiedziałam bardzo nieśmiało. Spuściłam lekko głowę z dół, ale czułam na sobie jego sponrzenie.

Lekko ją podniosłam, a on się uśmiechnął. - Chodź do samochodu. Jak sie czujesz? - zapytał.

- W miarę. - powiedziałam już bardziej pewnie, równiez się uśmiechając.

Podniósł moje bagaże, i ruszył na parking. Mijaliśmy wiele aut, a on zatrzymał sie przy jakiejś limuzynie.

Otworzyl mi drzwi samochodu, następnie gdy weszłam je zamknął, oraz schował bagaże.

Gdy także wsiadł, założył okulary, mimo iz nie było słońca, były to okulary przeciwsłoneczne, ktore dodawały mu stylu.

Odpalił samochód, i wyjechalismy z parkingu.

Na początku w ciszy, ale po kilku minutach mężczyzna sie odezwał.

- Chciałaś kiedyś pojechać do paryża? - zadał pytanie.

- Tak. Było to moje nawiększe marzenie. Kiedyś bym sie cieszyła jak nikt jakbym tu przyjechała, i się bym teraz cieszyła, ale nie w tych okolicznościach. -  wyjaśniłam.

Na chwile na nią spojrzał, uśmiechnął się i wrócil do patrzenia na drogę.

- To prawda, że masz jeszcze 4 innych braci? - tym razem to ja zadałam pytanie.

- Owszem. Najstarszy jest Vince, który jest twoim opiekunem prawnym. Potem jestem ja, potem Dylan, Potem bliźniaki Shane i Tony. - Mówił to wszystko powoli, ukazując swój francuski akcent.

( przepraszam, jeśli od godziny pitole o nie tym kraju co trzeba )

Dalej jechaliśmy juz w milczeniu.
Will skupił się na prowadzeniu auta, a ja oglądałam widoki, umieszczone oknem.

Jakiś czas jechaliśmy przez miasto,ale po godzinie za oknem były już tylko drzewa i pola.

Po połowie godziny jeżdżenia przez las, dotarliśmy do posiadłości moich braci.
Oni nie mieszkali w domu... oni mieszkali w villi!

Byłam tak oczarowana tym miejscem, że wewnętrzny smutek zniknął.
Poczułam się jak królewna, bo będę moeszkać w villi.

      Razem z Will'em weszliśmy do           środka...

Siemannerro kotonello! Witajta ludki!
Kolejny rozdzialik wstawiony! Jeśli chcecie next, musicie zostawić gwiazdkę i komentarz! Obserwacją też nie pogardzę😉 Rozdziały normalne będą na 300/400 słów!

Liczba słów : 478😎

Rodzina Monet ~ Inna Historia ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz