Szybko zerwałam się do pozycji siedzącej. W sekundę zapomniałam co mi się śniło. To znowu się dzieje. Nie, nie dzieje przejdzie mi. Przetarłam twarz ręką, a drugą sięgnęłam po telefon. Pokazywał on 7.50. Boże co tak wcześnie. Potem przypomniałam sobie o mamie. Wróciła późno i nie miałam okazji z nią porozmawiać. Może udałoby się nam pogadać przy śniadaniu. Może kupię coś z piekarni dla nas? Lubiła babeczki z jagodami. Niech chociaż to pozostanie niezmienne.
Poszłam się ogarnąć w łazience. Umyłam się, ubrałam, umalowałam i byłam gotowa do wyjścia ale zawsze los musi mi dać w twarz. Pada deszcz, a ja nie znam za bardzo okolicy. Po prostu świetnie. Już miałam się poddać kiedy usłyszałam ciężkie kroki na schodach. Mężczyzna był ubrany w garnitur, w którym wyglądał zniewalająco. Chyba się w nim urodził. Kilka pasemek opadało mu na czoło co dodawało mu seksapilu plus jednodniowy zarost. Był on najprzystojniejszym mężczyzną jakiego widziałam. Te białe pasemko wyróżniające się na tle czarnych jak noc włosów dodawało mu uroku. Chyba zauważył jak intensywnie mu się przyglądam, bo się uśmiechną pod nosem. Spojrzałam szybko w podłogę i delikatnie palcami sprawdziłam czy się nie ośliniłam.
- Wybierasz się gdzieś dziewczynko?
- Już nie.
- Jak chcesz mogę cię podwieźć ale nic za darmo.
- A co może ci dać taka zagubiona dziewczynka jak ja? – zakładam pasemko włosów za ucho i zaczynam trzepotać rzęsami.
- Odbiorę swoją zapłatę później kruszyno. – Czuję niepokój patrząc na jego uśmieszek jaki mi posyła. Naprawdę przeraża mnie ten człowiek ale przecież nie będę mu tego pokazywać. – To gdzie cię zawieść?
- Do piekarni jak byś mógł.
- Tak, to nie daleko.
- Świetnie tylko pójdę po bluzę i możemy jechać. – Zaczęłam wchodzić na górę do pokoju gdy poczułam jego wzrok. Wydaje ci się. Pewnie tak, bo przecież dlaczego miałby na mnie patrzeć.
~*~
Wyszliśmy na parking obok domu i podbiegliśmy szybko do samochodu aby nie zmoknąć. Asa wsiadł za kierownicą, a ja obok niego. Już mieliśmy ruszać gdy zaprzestał tej czynności.
- Zapnij pasy. – Odwróciłam się w jego stronę bo myślałam, że się przesłyszałam. Chyba jaja sobie ze mnie robi.
- Co?
- Zapnij pasy.
-Dlaczego przecież mówiłeś, że to niedaleko.
- Zapniesz te cholerne pasy czy mam ci pomóc?! – Okej. Teraz przestraszyłam się nie na żarty. Jego głos mnie tak zmroził, że przez chwilę nie mogłam się ruszyć. Kiedy wyrwałam się z otępienia szybko zapięłam pasy.
- Nie zmuszaj mnie więcej żebym podnosił na ciebie głos. – Nienawidzę co ze mną robi. Znowu czuje się jak dziecko, które boi się swojego ojca. Nigdy już nie miałam tego poczuć. Ten gnój już na szczęście nie żyje i nie muszę patrzeć na jego pijacką mordę. Mamie jest lepiej bez niego wystarczy spojrzeć co osiągnęła. Wielka willa z ogrodem i basenem oraz przystojny narzeczony. Ale teraz nie jestem pewna czy może być on plusem. – Odpowiedz czy zrozumiałaś?
- Zrozumiałam. – mówię przez zaciśnięte zęby.
- Powtórz bo nie dosłyszałem. – Uu ktoś tu się starzeje.
- Zrozumiałam! – Goń się fiucie. Wrócił do odpalania samochodu i się lekko uśmiechnął.
- Jak chcesz to potrafisz widzę. – Nie no trzymajcie mnie, bo zaraz go rozszarpię. Zamiast tego ignoruję go i patrzę w szybę.

CZYTASZ
Fiancé
RomansaDwudziestodwuletnia Parker Wilde jest zmuszona przeprowadzić się do matki z powodu długów i braku pracy, ale do zamiast przytulnego rodzinnego domu przyjeżdża do zimnej willi, która nie ma w sobie nic z domu w jakim się wychowała. Matka jednak nie...