Scena 4. Prośba

6 1 1
                                    

Od czasu kary stosunki ślizgonki i puchonki z lekka się zmieniły. No można by powiedzieć. 

- Astrid! *zielonowłosa woła swoją znajomą biegnąc korytarzem*

*Ślizgonka usilnie ignoruje wołania i wzrok innych uczniów na korytarzu*

- No weź przecież mnie słyszysz nie ignoruj jak do ciebie mówię 

- Nie ignoruje tylko uważam że nasza rozmowa może się dla mnie jak i dla ciebie źle skończyć *zatrzymała się patrząc na puchonkę z ukosa* 

-Nie prawda! Przecież szlaban źle się nie skończył. 

- Taaa... A Blacka dopadła karma, tak? *wywróciła oczami*

- A to moja wina, że Syriusz na ciebie leci? Ale my się fajnie bawiłyśmy, nie?

*Blondynka przyznała w głowie jej racje, ale nie powiedziała nic*

- No nie bądź taka! Musze ci coś pokazać. Obiecuje, że ci się spodoba.

- A skończy się to szlabanem? 

- Raczej.

- Raczej nie czy raczej tak? 

- Raczej. *uśmiechnęła się*

-Eh... Niech będzie *niebieskooka czuła mieszankę zainteresowania i (o dziwo) niepokoju co jej nowa koleżanka wymyśliła* I tak nie dasz mi spokoju, więc czy mam jakiś wybór? 

- Hi hi! *Wzięła rękę rozmówczyni i zaciągnęła gdzieś* 

- Eh... Powiesz gdzie mnie ciągniesz chociaż? 

- Ciągnę cię do lochów! Na randkę!

- Żartujesz, prawda? 

- Potrzebuje wsparcia. Idę na randkę z James, a nie wiem jak to wyjdzie. Wiesz, od momentu kary zaczęliśmy z nim, no wiesz... Więcej gadać. Złapaliśmy wspólny język, ale no wiesz... To huncwot! Potrzebuje psa obronnego. *uśmiechnęła się, wyglądając o dziwo (w miarę) trzeźwo*

- Po pierwsze *dziewczyna wyrwała się* nie jestem żadnym psem. Do obrony wystarczy ci różdżka i dwie sprawne szare komórki. Tyle chyba posiadasz? Po drugie, Potter jest głupi, ale nie aż tak, żeby zrobić coś bezbronnej dziewczynie. 

- Niby tak, ale wiesz jednak to huncwot. A to, że mam różdżkę nic nie da. Obie moje szare komórki są na wczasach. 

- Więc czego chcesz? Mam stać w rogu i zabijać go wzrokiem? *spytała sarkastycznie*

-Coś w ten sposób. Powiem, że się przyplątałaś. Zostaniesz za drzwiami, a jak usłyszysz krzyki to wkroczysz do akcji. Nie zostawisz mnie w tej sytuacji?

- Ja... *W głowie czarownicy pojawił się konflikt. Z jednej strony jej ślizgońska duma nie pozwalała zostawić dziewczyny w potrzebie, ale z drugiej ona nawet jej nie lubiła* 

- Proszee~ *maślane oczka*

- Eh... Niech będzie. *westchneła. Mimo wszystko nie przeszkadzało jej pomóc znajomej. Przyzwyczaiła się do niej.*

- Dziękuje *Przytuliła ślizgonkę*

*dziewczyna zamarła, ale po chwili zaczęła niezręcznie pacać plecy puchonki*

Zjarane opowieści z łazienek HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz