Wbrew temu, że dni robią się dłuższe i cieplejsze, wieczory nadal pozostają chłodne. Pomimo że sam tego nie odczuwam, będąc w koszulce z krótkim rękawem, widzę to po pozostałych. Już jakiś czas czekam przy barierkach, aż postanowią mnie przesłuchać jeszcze raz, nie wiadomo po co. Oczywiście nie czekam sam. Nie dalej niż trzy metry dalej stoi młoda policjantka i pilnuje, abym na pewno gdzieś nie uciekł. Widać, że nie wie, dlaczego jeszcze nie siedzę w radiowozie i nie jadę na komisariat, gdzie będą mogli mnie przymknąć przynajmniej na czterdzieści osiem. Dla niej każdy nastolatek ma coś za uszami i dla przykładu mogłaby zamknąć nawet siebie samą.
Kawałek dalej stoi zastępca szeryfa (jak się wcześniej dowiedziałem), który nas ostatnio odwiedził i to on również znalazł mnie nad ciałem chłopaka. Widzę jak rozmawia z lekarzem próbując się dowiedzieć jak najwięcej o przyczynie śmierci. Nie jest Ci zimno ? - podchodzi do mnie jeden z członków ekipy zabezpieczającej dowody.
- Niezbyt — wzruszam ramionami — Ale wolałbym już stąd iść.
- To nie zależy ode mnie — odparł z krzywym uśmiechem. Staje bliżej mnie i wyciąga paczkę fajek. Sięga po jedną i podaje paczkę w moją stronę. - Chyba Ci się przyda.
Poczęstowałem się. Rzadko kiedy pozwalam sobie na to. Ray pali cały czas i za każdym razem próbuje mnie również do tego namówić. To będzie mój czwarty szlug w życiu. Mężczyzna podaje mi również zapalniczkę. Srebrna z wygrawerowanymi imionami — Alice i John. Czyżby dzieci? Wyczuwam, że to prawdopodobne.
Zaciągam się głęboko, przyjmując zawirowanie w głowie.
- Większość ludzi boi się, że papierosy zniszczą im życie. A Ty? - pytam.
- Boję się — odparł. - Ale to jedyna przyjemność, jaka mi pozostała. - zaśmiał się z własnych słów. Tylko jaki sens w tym był?
Zastępca szeryfa skończył rozmowę. Rozgląda się niespokojnie jakby coś zgubił. Albo kogoś. W końcu dostrzega moją postać i z marszczoną miną rusza w moim kierunku. Facet od fajek nagle gdzieś znika.
- Twoja babcia wie, że palisz?
Układa dłonie na biodrach, starając się zakryć niezrozumiałość kolejnego morderstwa. Czuję, że jest zdezorientowany. Zmarszczone czoło potwierdza, że nie miał wcześniej podobnych przypadków.
- Any nie jest moją babcią — odpowiadam zaciągając się, po czym rzucam papierosa na beton i zgniatam go.
- Pewnie się martwi, że jeszcze Cię nie ma w domu — czuję, że jest podejrzliwy wobec mnie.
- Wie, że lubię czasem pobyć sam.
- Tak jak dziś? - jego wzrok wędruje za mnie. Również tam patrzę. Kruk szybko leci w naszą stronę. Mogłoby się wydawać, że zaraz wpadnie na policjanta, ale bez problemu ląduje na barierce obok mnie. - Nieznośne te ptaszyska.
- Nie było ze mną nikogo kto, mógłby potwierdzić moje słowa — odpowiadam uczciwie — Ale może Pan łatwo zobaczyć, że było tak jak mówię.
- A niby to w jaki sposób? - mruży podejrzliwie oczy.
- Szkoła ma kamery — zeskakuje z barierki. - Na pewno załapały moje przyjście. - Powoli ruszam w stronę wylotu parkingu.
- Hej! Dokąd się wybierasz?
Odwracam się w jego stronę. Pozostałe osoby również spoglądają na zastępcę szeryfa. Wyczuwam od nich strach, jak i szacunek wobec niego.
- Powiedziałem to, co wiem, dowód ma Pan na taśmie, chłopakowi już nic nie pomoże więc mogę sobie iść. Nie mylę się?
Nie odpowiada. Patrzy niezrozumiale na mnie i na kruka, który (a jakże by inaczej) za mną podążał. Nie czekając na więcej, wkładam ręce do kieszeni spodni i udaje się do domu.
CZYTASZ
Purpura
FantasyTrudno wiedzieć czego się oczekuje od świata, jeśli Twoje wspomnienia ciągle uciekają - taki jest właśnie Tyler. Postrzega świat inaczej i stara się być dla niego neutralny. Jednak inni bardzo chcą to zmienić Inspirowane światem Demy Twenty One Pi...