↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣
- Jestem z Południowej Świątyni Powietrza. Tam się wychowałem, bawiłem i tam też lecimy! - Krzyknął Aang z szyi Appy - Zobaczycie gdzie Appa spał i gdzie lemury się chowały i gdzie z Gyatso zawsze piekliśmy ciasta i zrzucaliśmy na nudnych, starych mnichów - Dwunastolatek śmiał się z każdym słowem. Z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej podekscytowany.
- Aang, wiesz że świątynia może już nie wyglądać tak samo, w końcu to sto lat.
- Mnisi żyją długo Katara i są świetni w chowanego. Na pewno dużo z nich się ukryło, a ja nawet wiem gdzie! Tak czy tak, jeszcze kawałek, teraz wasza kolej - Avatar usiadł na oparciu siodła. Swoje wielkie szare oczy wbijał w Zuko, chcąc od niego najpierw usłyszeć historię.
- Czekaj, a co z byciem Avatarem i tym jak znalazłeś się w lodzie? - Dopytał Sokka przeciągając się leniwie. Za nimi cały dzień nudnego lotu na Appie. Wokół sama woda. Od dłuższego czasu nawet kry nie było. Aang podrapał sie kłopotliwie po głowie.
- Oh, em no więc. Kilka dni temu, znaczy dla mnie to było kilka dni temu, starsi ogłosili mi że jestem Avatarem. Zwykle czekaliby aż skończę 16 lat ale z jakiegoś powodu powiedzieli mi to wcześniej. W sumie nie wiem dlaczego. Stwierdzili też że Gyatso już się nie nadaje na mojego nauczyciela. Chcieli mnie wysłać do innej świątyni... Ja, ja nie chciałem się z nim żegnać, ani być Avatarem. Nagle wszyscy moi przyjaciele się ode mnie odsunęli, nie chcieli się bawić bo byłem za silny. W nocy zabrałem Appę i wyleciałem. Chciałem tylko odpocząć, pobawić się. Chciałem wrócić, naprawdę, ale rozpętała się burza i runęliśmy do wody. Następne co pamiętam to jak mnie złapałaś - Mnich uśmiechnął się słodko do dziewczyny, Katara nieświadomie się zarumieniła.
- Współczuję - Mruknął Sokka - Dobra, słowo się rzekło. Ja, Katara i Zuko wychowujemy się w bryle lodu, nigdy nie opuszczaliśmy bieguna, tata wyruszył na wojnę dwa lata temu, mama zginęła jak miałem 4 lata, Zuko poznaliśmy jak miałem 7 a Katara 6. Koooniec.
- Jestem pod wrażeniem jak wszystko potrafisz spłycić - Czternastolatka splotła ręce.
- Nie szkodzi, mamy sporo czasu na poznanie się. Do bieguna jeszcze daleko i trzeba wstąpić w parę miejsc - Aang wbijał wzrok w do tej pory milczącego Zuko. Chłopak odetchnął, wiedząc że teraz jego kolej, zdjął powoli kaptur.
- Kiedyś byłem księciem Narodu Ognia, Ozai stwierdził że już mnie nie chce. Na morzu spotkałem się z tatą i popłynęliśmy do domu - Katara i Aang czuli mocny niedosyt. Zuko nie powiedział wszystkiego.
- Obaj, ale to obaj nie potraficie opowiadać historii. Gdzie wstęp, rozwinięcie, zakończenie, zwrot akcji i tak dalej! - Katara wlepiała niebieskie oczy w swoich braci.
- To życie a nie bajka siostrzyczko - Prychnął Sokka - Nie martw się, obiecujemy poprawę. Kiedyś.
- Nie lubię was.
- My też cię kochamy - Zuko zmierzwił włosy dziewczyny, która uśmiechnęła się półgębkiem. Aang wpatrywał się w relacje rodzeństwa. To było dla niego niesamowite. Niby się kłócą, a jednak nie. Jego relacje z mnichami w jego wieku były zupełnie inne.
- Aaa, skąd masz bliznę? - Zapytał w końcu Avatar.
- Ale Cię to ciekawi, co? - Książę prychnął, na co Aang pokiwał energicznie głową - Ozai mi to zrobił i zanim zapytasz kim on jest. To obecny Władca Ognia i osoba, która kiedyś była moim ojcem - Mnich przełknął ciężko ślinę.
- P-przykro mi. J-jak on mógł...
- Było minęło, ale nie wspominajmy o tym.
- Jaha! Przed nami Kyoshi. Zatrzymamy się tam na noc i by Appa trochę odpoczął - Przebiegły uśmiech migną na twarzy mnicha.
↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣
- Wy tępe skurwysyny! Zgubić Avatara... - Zhao śmiertelnie powoli głaskał się po brodzie - Wszystkich was czeka za to kara... Tydzień postu nauczy was, spostrzegawczości i powagi sytuacji - ostatnie słowo zasyczało wściekle w uszach załogi.
↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣
- Mój Panie! Właśnie przyleciał sokół - Do kajuty Iroh wbiegł jeden z żołnierzy - Dostaliśmy list od informatorów z jednej z wysp obok Bieguna Południowego! - Mężczyzna natychmiast podał zapieczętowany pergamin Księciu. Lu Ten odstawił czarkę z herbatą i usiadł prosto w oczekiwaniu aż ojciec zacznie czytać na głos. Smok przeleciał wzrokiem po liście.
- Dziękuję, możesz wyjść - Żołnierz ukłonił się nisko i pospiesznie wyszedł z kajuty.
- Coś nie tak ojcze? - Szermierz z powagą patrzył na Iroh, który przymknął na chwilę oczy.
- Zhao był na Biegunie Południowym - Oczy młodego księcia rozszerzyły się mimowolnie - Znalazł avatara i chłopca z Narodu Ognia. Jednak obaj mu uciekli i teraz kapitan próbuje ich wyśledzić odwiedzając południowe wyspy. Zmierza na Kyoshi.
- Oh Agni - Książę Lu Ten złapał się za brodę - Zaraz wieści rozejdą się po wszystkich stronach świata. Zuko nigdzie już nie będzie bezpieczny... - Iroh mruknął przeciągle.
- Musimy wyprzedzić Zhao i pierwsi znaleźć chłopca. Ster na wyspę Kyoshi.
↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣
- Aang nie wiem czy to jest dobry pomysł! - Zawołała Katara patrząc jak młody mnich wchodzi coraz głębiej do wody. Sokka i Zuko rozłożyli się wygodnie na futrze Appy.
- Spokojnie, ujeżdżałem wielkie karpie Koi już wcześniej, wiem jak to się robi.
- Ile stawiasz? - Mruknął Sokka.
- Suszone mięso, że spadnie.
- Podbijam o ciastko z miodem, spadnie i sobie coś zrobi - Bracia zbili piątkę przypieczętowując zakład - Tui i La ale tu jest gorąco! - Młodszy zdjął grubą ocieplaną kurtkę i wrzucił do siodła.
- Powiem ci, mi jest idealnie.
- W końcu nie jest ci zimno - Zuko wzruszył ramionami - O patrz zaczyna - Nastolatkowie skupili wzrok na Aangu, który wskoczył na pierwszego wielkiego karpia i począł się popisywać. Katara obserwowała z zachwytem sztuczki 12 latka. Nagle coś zaszeleszczało zza krzaków.
- Ej słyszeliście to? - Dziewczyna odwróciła sie do braci.
- Przesłyszałaś się.
Aang balansował kurczowo trzymając się wielkiej płetwy. Specjalnie nie hamował się i próbował trików, które niedawno obmyślił by zaimponować Katarze. Nie wiedział czemu ale ta dziewczyna strasznie mu się spodobała, była inna niż ludzie, których do tej pory spotykał. Ciekawa świata otwarta i zabawna a jednak dojrzała i ostrożna. Może to przez to że do tej pory wychowywał się tylko z chłopcami a kobiety spotykał jako już dojrzałe, wręcz starsze mniszki. Tak czy tak, chciał się popisać. Oh Duchy tak bardzo chciał wypaść jak najlepiej. W pewnym momencie noga ześlizgnęła się z grzbietu, w ostatnim momencie podciągnął ręce ponownie stając na grzbiecie karpia. Popatrzył na dziewczynę, lecz ona rozmawiała z braćmi. Tak jakby w ogóle nie była zainteresowana jego sztuczkami. Załamał się i rozluźnił uścisk. Ryba wyskoczyła wysoko w górę i zamachnęła całym ciałem. Młody mnich puścił płetwę, chcąc już skończyć pokaz i wrócić do towarzyszy gdy ogromny ogon uderzył w niego z całej siły. Dwunastolatka zamroczyło i zaczął bezwładnie spadać prosto do wody. Nim runął usłyszał krzyk dziewczyny i warkot gdzieś pod sobą.
↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣
Ocknął się leżąc na brzuchu, drgnął lekko i poczuł że ręce ma związane za plecami, oczy zasłonięte i że leży na twardej ziemi. Wokół ktoś rozmawia, grupa ludzi. Zapewne nie zauważyli że się obudził gdyż żywa dyskusja wzrastała z chwili na chwilę.
- PUŚĆCIE NAS! GDYBY NIE TO ŻE WZIĘLIŚCIE NAS Z ZASKOCZENIA DAWNO BYM WAS WSZYSTKICH POKONAŁ! - 'Sokka' pomyślał Aang, wyczekując odpowiedniego momentu na uwolnienie się i ucieczkę.
- Nie gorączkuj się tak! Jak inaczej myślisz traktujemy szpiegów! Powinieneś się cieszyć że wyrwałyśmy waszego towarzysza z paszczy Unagiego. Jeśli nie zaczniesz współpracować wszyscy zostaniecie kolacją! - Melodyjny dziewczęcy głos. Na pewno nie Katary.
- JASNE, MOŻESZ MI NASKOCZYĆ! ROZWIĄŻ MNIE TO CI POKAŻĘ!
- Sokka już się uspokój! Słuchajcie nie jesteśmy żadnymi szpiegami! - Katara jak zwykle próbowała wszystko załagodzić.
- Wiedziałem że lądowanie tu to zły pomysł...
- SKORO TACY DZIELNI JESTEŚCIE TO ROZWIĄŻCIE NAM OCZY! CHCĘ SPOJRZEĆ W TWARZ MĘŻCZYZNOM, KTÓRZY NAS POKONALI!
- PRZESTAŃ SIĘ DRZEĆ - Obca dziewczyna zaczęła się irytować. Aang wykorzystując zamieszanie uwolnił ręce i bezdźwięcznie schował się w krzakach - NIE MA ŻADNYCH MĘŻCZYZN! TO MY WAS POJMAŁYŚMY - Młoda wojowniczka zerwała chustę zasłaniającą oczy Sokki. Chłopak zatknął się na chwilę. Przed nim stała piękna, młoda dziewczyna, ubrana w zbroję i w bardzo dziwacznym makijażu. Mimo to gdzieś z tyłu mignęło mu że jest piękna.
- K-kim jesteście - wydukał w końcu.
- Wojowniczkami Kyoshi! - Aang nabrał powietrza, zna to imię. To było jego imię! Wiele, wiele lat temu. Zeskoczył zwinnie, stając między Sokką a nieznajomą.
- Kyoshi? Ja znam Kyoshi! - Po wszystkich przeszedł szmer.
- Uwolnił się!
- Kto go miał pilnować!
- Jak możesz ją znać! Avatar Kyoshi zmarła setki lat temu! - Wąsaty mężczyzna wyszedł z tłumu uzbrojonych kobiet.
- Znam ją, bo sam jestem Avatarem, to ja jestem Kyoshi! - Szeroki uśmiech nie schodził z twarzy mnicha.
- RZUCIĆ GO NA POŻARCIE UNAGIEMU! - Rozkazała dziewczyna, najwidoczniej liderka wojowniczek.
- Aang, szybko zrób jakąś powietrzną sztuczkę! - Zawołała Katara, nadal wraz z rodzeństwem przywiązana do wielkiego pnia. Dwunastolatek pobiegł pędem do siodła Appy po kulki. Nim ktokolwiek zdążył mrugnąć, był z powrotem.
- A teraz patrzcie! - Uniósł obie dłonie a kulki zaczęły wirować pomiędzy nimi.
- Mag powietrza! To naprawdę Avatar! - Po zgromadzonym tłumie przeszedł szmer, który szybko przerodził się w zbiorowy wrzask radości. Wojowniczki natychmiast rozluźniły się. Liderka rozkazała uwolnić rodzeństwo. Zuko natychmiast założył kaptur, z kolei Sokka zwiesił głowę i naburmuszył się. Nie możliwe że pokonała go banda dziewczyn!
↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣
Kanna wraz ze wszystkimi kobietami zabierały właśnie ostatnie rzeczy z wioski. Przenoszą się głęboko w tundrę aż do osłoniętego wodopoju. Zostały same, bez mężczyzn, bez magów, bez osób umiejących władać bronią. Teraz jakikolwiek statek z Narodu Ognia, banda kłusowników czy rabusiów stanowi śmiertelne zagrożenie. Jednak one nie poddadzą się tak łatwo. Starsze kobiety, prócz Kanny zostały z najmłodszymi, pozostałe sprawdzały dokładnie każdy dom w poszukiwaniu pozostałości oraz tego co może się przydać. Agni i Tui stały zaprzężone do prowizorycznych sań, którymi przewiozą najcięższe rzeczy, w tym resztki broni, z kolei starsze dzieciaki biegały zbierając pierdoły.
- Kavik nie wchodź tam! - Nakazała Dakota.
- Tam coś może jeszcze być...
- Powiedziałam!
- Ale Karra i
- NO! - Dzieciak naburmuszył się i usiadł obok igloo Atki. Dom uzdrowiciela od dawna groził zawaleniem. Nie znosił zakazów i nakazów jakie dawała mu mama. Tym bardziej denerwował się gdy bliźniaczki, Karra i Korra, robiły co chciały, a przecież były niewiele starszego od niego. Co prawda one nigdy nie pakowały się w kłopoty, ale to pomińmy ten szczegół. Dziewczynki wynosiły właśnie ostatnie zapasy ziół z domu obok. Korra kątem oka dostrzegła jak chłopiec powoli wsuwa się do igloo. Tuż nad wejściem jeden z lodowych bloków zatrząsł się. Natychmiast puściła trzymane rzeczy i w ostatniej chwili złapała za kurtkę Kavika i odrzuciła go na bok. Niefortunnie sama wylądowała tuż pod walącym się wejściem. Krzyknęła przeraźliwie zwracając uwagę kobiet. Nim ktokolwiek zdążył podbiec Kavik mimowolnie wysunął ręce i zacisnął pięści. Walący się lód zastygł nad przerażoną dziewczynką. Chłopiec z całych sił starał się trzymać lód w miejscu.
- H-HEJ POMOCY! - Wrzasnął i zacisnął oczy by skupić się nad tym co robi, chociaż za bardzo nie wiedział co się dzieje. Nikita złapała za nogę córki i wyciągnęła ją spod lodu. Kobiety stały wmurowane wokół chłopca, który ewidentnie panował nad lodem.
- Już synku, możesz puścić - Dakota złapała syna za ramiona. Kavik rozluźnił się i opadł bez sił w ręce matki - K-Kanna? Czy, czy to samo było z Katarą?
- Dokładnie, chociaż ona zamroziła Socce nogę gdy ten uciekał z jej lalką.
↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣
- Wybaczcie nam. Nie wiedziałyśmy że podróżujecie z Avatarem - Młoda wojowniczka podeszła do Zuko i Sokki, którzy siedzieli oparci o Appę skubiąc jakieś mięso. Obok Aang i Katara bawili sie z dzieciakami z wioski, znaczy bawili. Aang popisywał się jak mógł ku uciesze dzieciaków i zachwyconych mieszkańców, Katara z kolei była coraz bardziej poirytowana. Chciała jak najszybciej wyruszyć i dotrzeć do Północnego Plemienia Wody.
- Nie ma sprawy - Mruknął Zuko wtulając nos w futro ze swojego kaptura.
- Gdybyście nas nie zaskoczyły dalibyśmy wam radę, w końcu nie bez powodu jesteśmy towarzyszami AVATARA - Prychnął Sokka z cwaniackim uśmiechem. Brat trącił go łokciem.
- Doprawdy? Zapraszam was więc na nasz trening, może nauczycie nas czegoś nowego. Swoją drogą nazywam się Suki.
- Hympf, pewnie! Pokażemy wam jak się walczy! Jestem Sokka, to jest Zuko, a tam - wskazał na siostrę - Katara.
- Ja podziękuję... Bawcie się dobrze - Suki spojrzała na starszego chłopaka, coś w nim jej nie pasowało. Był inny, na pewno nie był z Plemienia Wody.
- Aang! Możemy porozmawiać?! - Katara starała się bezskutecznie zwrócić uwagę mnicha.
- Tak, tak! Już chwilkę! - Chłopak starał się zrobić kolejną powietrzną sztuczkę.
- Ugh, Aang musimy lecieć dalej! Zapomniałeś kto - Czternastolatka ściszyła głos - kto nas goni? Nie możemy tych ludzi narażać! - Aang wylądował obok zwijając jedną ręką latawiec.
- Nie bój żaby Katara, Appa jest szybszy od statku, po za tym skąd mogliby wiedzieć że jesteśmy na Kyoshi. Z resztą zobacz! Wniosłem radość do tej wioski! Nawet pomnik odnawiają na moją cześć!
- Młody nie wiesz na co stać Naród Ognia - Zuko podszedł do siostry - Musimy opuścić tą wyspę jak najszybciej się da.
- Może macie racje... To zróbmy tak, uzupełnimy zapasy i jutro z rana wylatujemy! Swoją drogą, gdzie jest Sokka?
- Poszedł trenować z wojowniczkami.
- O to chodźmy popatrzeć!
- To może zaczniemy od Sparingu? Ty kontra ja? - Zaproponowała Suki sięgając po wachlarze.
- Jasne, nie ma sprawy - Sokka wziął swój miecz maczugę i przybrał bojową postawę. Starał sobie przypomnieć wszystko co go nauczył tata. Nie może się zbłaźnić przy dziewczynach.
- GOTOWI? - Krzyknęła jedna z wojowniczek unosząc dłoń - W Imię Kyoshi, START!
Sparing choć zaciekły nie trwał długo. Suki nie doceniła swojego rywala. Młody wojownik sprawnie władał bronią, jednak brakowało mu ćwiczeń i obycia w walce. Przez to kilkoma sprawnymi ruchami przygwoździła go do ziemi. Sokka zaś nie mógł uwierzyć jak dziewczyna może tak sprawnie robić uniki i atakować w najmniej oczekiwany sposób. Starał się, jednak skończył na podłodze.
- STOP! Suki wygrywa!
- Jestem pod wrażeniem, nie doceniłam Cię - Sokka usiadł i naburmuszył się.
- Pokonałaś mnie. Gratuluje - Wycedził gorzko przez zęby i uniósł dłoń. Suki uśmiechnęła się i uścisnęła rękę nastolatka. Nie puszczając pociągnęła go do góry.
- Nasz styl walki został stworzony by pokonać każdy inny. Jakbyś nie walczył, pokonałabym Cię. Obserwujemy i czekamy gdzie atakować. Tak czy inaczej dawno tak długo nie walczyłam.
- DŁUGO? T-to była chwila i już leżałem!
- Jeśli chcesz możemy ci trochę pokazać - Suki uśmiechnęła się uroczo. Młody wojownik zaczął wydawać się jej słodki - Ale musisz założyć nasz strój bojowy. Taka tradycja - Sokka nie myślał długo. Bardzo chciał się uczyć walki. Nawet jeśli miałoby to oznaczać latanie w sukience. Jest w zamkniętym pomieszczeniu, nikt go nie zobaczy. Kiwnął głową i uśmiechnął się półgębkiem.
- Ten strój symbolizuje siłę, odwagę i oddanie. Zakładając go stajesz się dumnym wojownikiem! - Sokka wypiął pierś.
- Hej Sokka. Fajna kiecka! - Prychnął Aang wchodząc do sali treningowej wraz z Katarą i Zuko. Sokka natychmiast zagryzł zęby, nim zdążył cokolwiek powiedzieć, salę przeszedł szczery i głośny śmiech Zuko, który zwrócił uwagę wszystkich. Zakapturzony nastolatek mało się odzywał i sprawiał raczej wrażenie mruka.
- O proszę, jednak potrafi wyrażać emocje - Szepnęły między sobą wojowniczki.
- Oh Tui! Jakby tata tu był!
- Spróbuj mu powiedzieć! - Zagroził Sokka starszemu bratu.
↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣
Wczesnym wieczorem mieszkańcy pomagali spakować zapasy na Appę. Hojnie obdarowali przyjaciół jedzeniem i najpotrzebniejszymi rzeczami.
- Aanguś przylecisz jeszcze? - Dzieciaki otoczyły Avatara i ze łzami w oczach żegnały nowego przyjaciela. Następnego dnia drużyna opuści wyspę zbyt wcześnie by najmłodsi zdążyli im choćby pomachać.
- Pewnie! - Nagle strażnicy wznieśli alarm.
- NARÓD OGNIA!
- Aang musimy lecieć, TERAZ! - Mnich spojrzał na dzieciaki.
- Nie opuszczę ich!
- Lećcie! Poradzimy sobie - Krzyknęła Suki wiążąc zbroję - Twoje życie jest cenniejsze! Musisz dotrzeć na biegun!
- Wszystkie życia są cenne! - Jęknął Aang.
- Ale od naszych nie zależą losy świata! - Suki popchnęła dwunastolatka w stronę bizona - UWAGA! - Lecąca kula ognia runęła w drzewa obok.
- PRZYGOTOWAĆ SIĘ! NARÓD OGNIA WYPOWIEDZIAŁ NAM WOJNĘ! - Krzyknął starszy. Wszyscy mężczyźni i zrzeszone wojowniczki poczęły zbrojenie. Katara i Sokka wciągnęły Aanga na Appę. Chłopiec załamany złapał za wodze.
- Na pewno sobie poradzicie? - W odpowiedzi zobaczył uśmiech Suki. Kątem oka dostrzegł kolejną kulę lecącą w stronę jednego z domów. Wyskoczył wysoko w górę i odbił latawcem ogień by poleciał w stronę wody. Nim zdążył wylądować kolejny pocisk runął tuż przed nimi. Przed ścianą ognia ochronił ich Zuko tkając żywioł ku zdziwieniu mieszkańców. Appa ryknął przeraźliwie.
- Hop Hop!
- Wskakuj! - Krzyknął Sokka. Szesnastolatek jednym susem chwycił rękę brata i wskoczył na siodło.
- Jesteś tym księciem prawda? - Zapytała Suki nim wzbili sie w powietrze.
- Jestem synem Hakody z Południowego Plemienia Wody. Nikim innym.
- Do zobaczenia i powodzenia Suki! - Krzyknęła Katara.
- Wrócę tu! - Zawołał Aang ze łzami w oczach opuszczając wyspę.
- Aang, to najlepsze co możemy zrobić - Dziewczyna złapała za ramię mnicha.
- Wiem - szepnął - Po prostu, nienawidzę być bezsilny...
↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣
Siemka <3
Nie spodziewaliście się mnie co? XDDD
CZYTASZ
HOPE
FanfictionAgni od zawsze obserwowała Zuko i od zawsze ubolewała nad jego losem. "Ma szczęście że się urodził", nie. To Agni powołała go na ten świat, on urodził się szczęściarzem, ponieważ Agni była zawsze z nim. Gdy zabrano mu matkę, płakała razem z nim. Gdy...