Życie to nie raj.. 11

166 11 0
                                    

Zmiana narracji: Emily POV
20.04.2020

****
-Nie rozumiem dlaczego tak jest, czemu akurat ona musi tak cierpieć i to zawsze.- Powiedziałam

-Nie pierwszy raz przechodzi przez coś ciężkiego. Pamiętasz to jak.. jak ją zgwałcił ten pojeb? Jak cały świat walił jej się na głowę to i tak zawsze była i będzie. Nie zostawi nas nawet jeśli by próbowała to jej na to nie pozwolimy Emily. - Taylor cicho szlochała.

-Ona już nie daje rady i wiesz co? Może nie zostawi nas ale już nie ma w niej tej iskierki co kiedyś. Było u niej źle, tak masz rację ale jest kurwa coraz gorzej, a jeśli tego nie widzisz to jesteś naprawdę ślepa! Ja byłam z nią od zawsze Lily, ty nie widziałaś jej w takich stanach co ja! Nie nazywam cię teraz gorszą ale nigdy aż tak ona cię nie obchodziła.- Powiedziałam zdenerwowana.

- Naprawdę uważasz, że Jennifer mnie nie obchodzi? Myślisz, że jesteś lepsza ale tak kurwa nie jest. Ile razy beczała przez ciebie? Przez wasze jebane kłótnie o nic. Przypomnij sobie i wytykaj palcami też siebie a nie tylko mnie! Może i nie przyjaźnie się z nią tyle ile ty ale jest dla mnie tak samo ważna i ty i ona. Jest mi przykro, że uważasz inaczej.-Powiedziała Lily.

-Oj daj spokój, dobrze wiesz, że nie chodziło mi o to. Nie uważam cię za gorszą, zdenerwowałam się i tyle ale kocham cię tak samo jak i Jen, tylko teraz jej trzeba pomóc.-Uniosłam kącik ust.

-Okej, też cię kocham Emi.- Dziewczyna przytuliła mnie.

***
Siedziałam sama w pokoju i zastanawiałam się co mam zrobić. Co mam zrobić żeby moja najważniejsza osoba w życiu się nie zabiła. Na samą myśl o tym mi nie dobrze. Wiedziałam, że Jennifer ma problemy i w domu i w szkole i sama ze sobą. Próbowałam jej pomóc ale ja już nie wiem jak. Od jej gwałtu minęło 5 miesięcy, a ona dalej była martwą duszą. Doskonale to rozumiem ja chyba nie umiałabym sobie z tym poradzić ale ona jest taka silna. Dawała sobie radę z matką, kiedy nie okazywała jej uczuć, dała sobie radę z jej dręczycielem, który nie dawał jej spokoju i musi dać radę teraz. Przeszła dużo w swoim 15 letnim życiu ale nie może teraz się poddać.

***
Była godzina 16, po szkole stwierdziłam, że zajde do jej domu. Wiedziałam, że Jen kończy lekcje o godzinę później przez to, że ma dodatkowe zajęcia z angielskiego, bo strasznie opuściła się z nauki.

Zapukałam do jej mieszkania.

-Dzień dobry Pani Madison.- Uśmiechnęłam się, fałszywie ale jednak.

-Dzień dobry Emily, co cię tu sprowadza? Jennifer chyba nie ma w domu pewnie poszła gdzieś pochodzić.-Odpowiedziała.

Nie idiotko, ona ma dodatkowe lekcje, a ty jesteś tak zajęta swoją obwisłą dupą, że tego nie wiesz.

-Wiem wiem ale chciałam porozmawiać z Panią o niej. -Weszłam do środka.

Nie zaprosiła mnie to sama se wejdę pff.

-Jasne wiem co chcesz powiedzieć, że Jennifer potrzebuję pomocy ale już załatwiłam jej terapię i to najlepszego psychologa w mieście.-Przewróciła oczami.

-Ale to nie wszystko, ona potrzebuję też Pani wsparcia, a go nie dostaję. Nie chcę być nie miła ale niestety tak to wygląda. Pani nie myśli o niej i o tym jak Jen się czuje po tym wszystkim. Ona ma tylko 15 lat, a ciągle ze wszystkim jest sama. Niech mnie Pani źle nie zrozumie ale uważam, że nie okazuje jej Pani wystarczająco miłości, a każda mama powinna to robić.-Wydusiłam z siebie.

-Słuchaj dziecko drogie, nie znasz życia. Tak masz rację Jennifer ma dopiero 15 lat i co ona może wiedzieć o prawdziwych problemach? Gówno wie! Niby zgwałcił, a sama zapewne chciała. Jennifer nie jest takim aniołkiem jak myślisz. A o miłości to ty mi tu nie gadaj, bo sama nie wiesz co to odkąd matka cię zostawiła, ojciec umarł, a teraz mieszkasz z babką! Traktuję swoją córeczkę tak jak ona mnie. I lepiej nie wyprowadzaj mnie następnym razem z równowagi. -Patrzyła na mnie krzywo.

Steps Towards HeavenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz