"Uważaj na słowa Michelle" 2

1.6K 49 175
                                    

Od ostatniej sytuacji po powrocie z kina minęły dwa miesiące. Zupełnie już o tym zapomniałam gdyby nie to, że kiedy wróciłam do szkoły dowiedziałam się skąd brunet mnie znał, a dokładniej skąd znał moje nazwisko. Był to nie jaki Hardin Willson, groźny socjopata, który dręczy ludzi i ma problemy z agresją. Skąd to wiem? Sama się kiedyś na nim przejechałam jak byłam pierwszakiem, czyli dokładnie rok temu. Schodziłam ze schodów zapatrzona w książkę i weszłam w niego, przeprosiłam ale on chyba nie wie co to słowo znaczy. Od tej potyczki na schodach ośmieszał mnie przed całą szkołą, straszył i groził. Nie mówiłam tego nikomu, bo nie chciałam robić niepotrzebnych problemów, tym bardziej, że gdybym o tym komuś powiedziała to byłabym skończona i to nie tylko w szkole a w całym Los Angeles.

***

Była godzina 16, każdy już kończył lekcje ale oczywiście ja musiałam zostać, ponieważ musiałam zrobić referat na angielski, a w domu laptopa zajmowała Jas. Poszłam do biblioteki, i zaczęłam robić projekt, czułam się obserwowana, myślałam, że tak mi się tylko wydaje ale nie, to był on pierdolony Willson. Czego on znowu ode mnie chce, myślałam, że dał mi już spokój, że znalazł sobie inną ofiarę. Starałam się skupić na swojej pracy ale on tak wytężał swój wzrok, że jego spojrzenie wypalało we mnie dziury, niewidoczne dziury. Byłam zapatrzona w komputer i nawet nie zauważyłam kiedy brunet zniknął. Chyba dał sobie spokój, pewnie mu się znudziło patrzenie na mnie, w sumie się nie dziwię. Nie, że uważam się za brzydką, bo tak nie jest ale do najpiękniejszych nie należę. Mam metr 61, brązowe włosy i ciemne oczy. Nie jestem gruba, mam  zgrabne ciało w miarę duże piersi i ładne pośladki. Ale nie akceptuje swojej figury, bo wiem, że nie jest perfekcyjne, tak jak ciało mojej siostry, ale oczywiście to ona dostała te lepsze geny matki, a ja ojca, którego nawet nie znam.

***

Po 4 godzinach harówki w końcu skończyłam i wyszłam z biblioteki. Było około 20, więc było już ciemniej. Zmierzałam w kierunku mojego domu ale cały czas jechało za mną czarne auto chyba Audi, nie do końca znam się na autach. Zaczęłam szybciej iść, a auto przyśpieszało. Czemu to się znowu dzieje, dlaczego ja mam życiowego pecha. Skręciłam w inną uliczkę, już myślałam, że zgubiłam ten podejrzany samochód ale się przeliczyłam kiedy zobaczyłam, że na przeciwko mnie stoi jakiś mężczyzna. Znowu ledwo widziałam na oczy, bo było ciemno, chyba muszę się przejść do okulisty serio. Podszedł bliżej i zobaczyłam jego twarz, kto by się spodziewał kurwa.

-Cześć Michelle.-Złowieszczo się uśmiechnął.

kurwa kurwa kurwa.

-Czego chcesz Willson? -Udajemy, że się nie stresujemy Jen, to tylko psychopata, który ma pełno spraw sądowych za pobicia i wolę nie wiedzieć za co jeszcze. Ale kurwa daje sobie pocieszenia.

-Huhu widzę, że ktoś tu się stawia.

-Pytam czego chcesz, po co cały czas za mną łazisz i mnie śledzisz? Przepraszałam za tamtą sytuacje sprzed roku.-Powiedziałam oburzona.

Chłopak się zaśmiał.

-Myślisz, że mi dalej chodzi o tamtą sytuację? Oh głupiutka jesteś i taka naiwna.

-Więc o co ci chodzi? Pomogłeś mi w wakacje, kiedy tych trzech typów chciało mnie zgwałcić, a teraz sam chyba próbujesz.

-Ja? Ciebie? haha, nie tknąłbym cię palcem, nie lubię rozwydrzonych 16 latek.

-Rozwydrzonych? Spójrz na siebie psychopato!

O kurwa, to sobie przejebałam chyba czas aby spierdalać Jen.

Hardin spojrzał na mnie prześwietlając mnie od środka, tak jakby szukał czegoś we mnie. Jego wzrok przyprawiał mnie o ciarki.

-Uważaj na słowa Michelle.

Steps Towards HeavenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz