2

2.6K 74 18
                                    

Pamiętaj zostawić gwiazdkę i komentarz❤️❤️❤️❤️😏

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Szliśmy właśnie głównym korytarzem prowadzącym na murawę, kiedy mój ojciec skręcił w stronę biura, a mi kazał iść samej. Doskonale znałam to miejsce, dlatego tata nie musiał się martwić, że się zgubię. Przemierzałam hol przypominając sobie stare dobre czasy, kiedy przychodziłam tu z mamą, żeby kibicować Xaviemu. Na ścianach wisiały zdjęcia starej jak i nowej reprezentacji FC Barcelony. Przyjrzałam się najnowszemu z nich, a mój wzrok zatrzymał się na młodym brunecie, którego spotkałam dzisiaj w parku.

- Przystojny facet, no nie? - z letargu wyrwał mnie głos wspomnianego piłkarza.

- A tak zgadza się. Pedri jest bardzo przystojny. - powiedziałam z przekąsem odwracając się przodem do chłopaka.

- Bardzo śmieszne. - brunet spojrzał na mnie, a w jego oczach widać było zdziwienie. Rozpoznał mnie. - Widzę, że długo nie wytrzymałaś beze mnie. Nie wiedziałem, że jesteś jedną z tych napalonych fanek.

Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo na korytarzu pojawił się tata.

- O Gavi widzę, że poznałeś już moją córkę Lili - na twarzy chłopaka wymalowało się zdziwienie.

- Tak, miło mi ją poznać. - choć rozmawiał z trenerem to cały czas patrzył głęboko w moje oczy. Tak jakby chciał z nich wyczytać wszystkie tajemnice świata.

- W takim razie idź już do szatni się przebierać bo drużyna na pewno czeka na ciebie.

Piłkarz tylko puścił mi oczko i odszedł w stronę szatni, a ja razem z ojcem wyszłam z tunelu prosto na murawę. Stadion nic a nic się nie zmienił. Dalej zapierał dech w piersiach. Patrząc na trybuny przypomniało mi się jak oglądałam z nich razem z mamą mecze taty. Przeniosłam wzrok na boisko, a przed moimi oczami pojawiła się iluzja małej wersji mnie grającej z tatą w piłkę. Te czasy były cudowne i dałabym wszystko, żeby się do nich cofnąć. Wpatrywałam się w punkt na trawie, aż usłyszałam zbliżające się do nas kroki. Z tunelu wyłonili się piłkarze. Każdy z nich przeanalizował mnie od stóp do głów i posłał lekki zdezorientowany uśmiech.

- Panowie. - odezwał się uroczyście ojciec - przedstawiam wam moją córkę Liliane, która od dziś będzie waszą rehabilitantką i pierwszą pomocą medyczną.

Pomachałam do drużyny na co każdy się szeroko uśmiechnął i mi odmachał. Każdy poza Gavim.

- Myślę trenerze ...

- A to nowość. Ansu myśli. - przerwał ciemnoskóremu Pablo.

- Bardzo śmieszne Gavira. Chciałem powiedzieć, że od dziś znacznie częściej mogą przytrafiać się nam kontuzję. - powiedział z flirciarskim uśmieszkiem. - Chyba każdy się ze mną zgodzi, że trafienie pod opiekę w tak piękne ręce jest niezwykle kuszące.

- Pamiętaj, że mówisz o mojej córce Ansu. - odpowiedział niezadowolony Xavi.

- Oj trenerze. Cóż poradzę na to, że takie piękne kobiety nam Pan sprowadza.

- No i w prezencie za twoje gadanie dodatkowe pięć okrążeń dla ciebie. Reszta standardowo dziesięć. Czas start.

Chłopaki zaczęli śmiać się z czarnoskórego przyjaciela i ruszyli biegiem wokół boiska.
Nie powiem, lekko rozbawił mnie Ansu, ale jednocześnie trochę zestresował. No cóż pewnie przez pierwszy tydzień tak będę się czuć. Poszłam do kantorka z przyborami medycznymi, żeby skompletować torbę lekarską. Musiałam trochę się naszarpać z klamką od drzwi, ale w końcu udało mi się dostać do środka.
Pakowałam różne bandaże i opatrunki, aż za moimi plecami usłyszałam już dobrze znany męski głos.

- Może Ci pomóc?

- Nie trzeba, już wszystko mam. Dzięki za chęci.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi w parku, że jesteś córką trenera? - to pytanie wprawiło mnie w osłupienie. Co miałam mu powiedzieć? W sumie to sama nie wiem czemu tak bardzo zależy mi na ukryciu tego faktu.

- Po prostu nie chcę, żeby wszyscy patrzyli na mnie przez pryzmat ojca. Chcę sama sobie zawdzięczać sukcesy. A praca załatwiona przez rodzica mi w tym nie pomaga. - powiedziałam to na jednym wdechu, a teraz stałam i patrzyłam na bruneta próbując odczytać z jego twarzy jakąkolwiek emocję.

Kiedy tak staliśmy i patrzyliśmy na siebie do kantorka wszedł dwudziestoletni piłkarz - Pedri.

- Czy ty przypadkiem nie miałeś iść do toalety? - zapytał młodszego kolegę.

- Tak miałem, ale coś mnie rozproszyło. - Gavi nie obdarzył mnie nawet spojrzeniem po czym wyszedł, a ja zostałam sama z Pedrim. Patrzyliśmy na siebie i żadne z nas nie wiedziało jak zacząć rozmowę. W końcu chłopak odezwał się do mnie i przerwał niezręczną ciszę.

- Cóż dziwna sytuacja więc może zacznijmy od początku. Jestem Pedri.

- Lili - odpowiedziałam podając mu rękę.

- Miło mi poznać. Nie wiem czy trener Ci powiedział, ale po treningu ja i Gavi odwozimy Cię do domu.

- Tak słyszałam. - po słowach bruneta poczułam jak moje ciało się spięło. Liczyłam na to, że Xavi zapomniał o transporcie dla mnie - Ale jeśli to problem to nie ma sprawy. Poradzę sobie.

- Nie ma żadnego problemu. Przez to, że Gavi nie ma prawa jazdy i tak muszę go wozić, a mieszka niedaleko Ciebie więc jest po drodze.

Serio. Jeszcze tego brakowało, żeby ten piłkarzyk z ego top był moim sąsiadem. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale nagle wpadł do kantorka Ansu Fati i zaczął krzyczeć, że jednemu z piłkarzy coś się stało i potrzebna pomoc medyczna. Chłopak był tak przejęty całym zdarzeniem, że nie mogłam zrozumieć tego co mówi. Szybko wyszliśmy z pomieszczenia medycznego i ruszyliśmy na boisko. Dopóki nie wyszliśmy z tunelu nie wiedziałam co się stało ani komu się stało.

~~~~~~

Hej kochani.
Przepraszam, że tak długo karze wam czekać,ale aktualnie mam dużo nauki i bardzo mało czasu na pisanie. Piszę książkę w każdej wolnej sekundzie.

Pamiętajcie poprawiać moje błędy i głosować na moją książkę.

Miło mi będzie czytać też wasze komentarze.

W kolejnym rozdziale będzie się działo więc czekajcie na rozdział.

Tiktok: Naomi_Gavira

Mi estrella | Pablo Gavira| PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz