„Nienormalność" - panic_black_

5 0 0
                                    

Tytuł: Nienormalność
Autor: panic_black_

Ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, że głupie drobnostki potrafią uratować komuś życie. Takimi głupotami są na przykład uśmiechnięcie się, spytanie jak mija dzień, powiedzenie komuś “cześć”. Nikt tego do mnie nie mówi, więc ja nie mówię do nikogo. To zasada, którą przyjęłam w tym życiu. 

Nie rozmawiasz ze mną, ja nie rozmawiam z tobą.

Nie lubisz mnie, ja nie lubię ciebie. 

Nie ufasz mi, ja nie zaufam tobie.

I wiele innych, podobnych zasad, opierających się na tym samych, głupim schemacie.

Później ludzie mi mówią: “Co się dziwisz, że nikt z tobą nie rozmawia? Jak sama nie podejdziesz, to inni też nie podejdą!”. A co, innych ta zasada nie dotyczy? Jakoś to inni do reszty podchodzą bez wahania, a nikt takich bzdur nie musi im mówić. Ja tylko czekam na osobę, która właśnie podejdzie z własnej woli, nie po to by mnie wyśmiać, obrazić, a po to, żeby porozmawiać, będąc miłym pomimo moich dziwności, których ja sama nie rozumiem.

Śmieją się ze mnie, bo nie trzymam kontaktu wzrokowego, interesuję się tym, jak powstały dane słowa i jak są tłumaczone na inne języki, a także co one oznaczają. Mało osób wie, że w łowiectwie kot oznacza samca zająca. Dla mnie to ciekawe, dla innych nienormalne. Co to w ogóle oznacza, że coś jest nienormalne? Według mnie, że jest to coś, czego logiki nie mogę pojąć. Mam wrażenie, że dla innych to słowo ma znaczenie “nie pasujesz do tego świata, poleć na Marsa, może kosmici cię przyjmą”.

Jak mówimy o nienormalnościach, dla mnie nienormalne jest granie na komputerze. Co w tym ciekawego? Sterujesz postacią w monitorze. Czemu nie posterujesz sobą? Po coś tu jesteś, czemu marnujesz czas na sterowanie kimś, kogo nawet dobrze nie znasz, nie wiesz co czuje i często nawet nie wiesz, jaki ból mu zadajesz. To okropne…

To samo ze książkami. Piszesz o tym, co nie istnieje. To tylko głupie literki, nie wnoszą nic do twojego życia oprócz tego, że marnujesz papier na te tradycyjne wydania książek. Nie łatwiej wszystko zmienić na ebooki? Przynajmniej mniej osób by czytało te bezsensowne wypociny, nie wnoszące nic do ich życia.

Chyba, że chodzi o książki naukowe.

To jedyne książki, które toleruję, a co więcej – kocham całym sercem. To, że niby są tylko i wyłącznie dla specjalistów, jest głupie. One są dla każdego, tylko trzeba ich czytać bardzo dużo, by je zrozumieć, chyba że trafisz na tą chronologicznie pierwszą, która wytłumaczy ci wszystko to, co jest potrzebne do zrozumienia reszty.

Takie oto miałam rozmyślania, idąc do parku. Zbliżał się wieczór i robiło się coraz chłodniej, ale nie przeszkadzało mi to. Brnęłam dalej ze swoją, jak to inni mówią, pokerową twarzą. Moja beznamiętna mina nazywana jest tak, ponieważ ludzie grający w pokera, nie powinni pokazywać emocji, obojętnie czy mają świetne karty, czy okropne. A przynajmniej tak mi się wydaje, jeszcze tego nigdzie nie sprawdziłam.

Powoli szłam w stronę mostu. Był on zrobiony z ciemnego drewna, a moim skromnym zdaniem niektóre deski wyglądały, jakby miały się załamać, gdyby kilka ludzi przez nie przeszło. Nieraz widziałam tu młodych chłopców, co na nich skaczą dla zabawy. Czasem tak na nich patrzę i czekam, aż deska pęknie, jeden z chłopców w niej ugrzęźnie, a co gorsza uderzy się głową o deski i wpadnie jeszcze do wody, a reszta chłopaków będzie panikować. Nie wiem, co bym wtedy zrobiła. Pewnie tylko bym odeszła, by nie być w takie coś zamieszana.

Jak tylko moi rodzice dowiadują się o takich incydentach, to przeprowadzają ze mną bezsensowne, długie rozmowy. I tak ich nie słucham, nie mam powodu. Zdaję sobie sprawę kiedy coś jest dobre, a coś jest złe. No, chyba że chodzi o kontakty ludzkie. Jak znajoma mojej mamy zmarła, to moje pocieszanie jej skończyło się na moim filozofowaniu, czy umarła w bólu czy nie. To na pewno jej nie pocieszyło. Ogólnie pocieszanie nie jest dla mnie. Nigdy nie mówię: “Wszystko będzie dobrze”, staram się być bardziej kreatywna i nie udawać, że jestem jasnowidzem, który stwierdza, jak będzie za godzinę, dwie, czy za kilka dni. Taka robota to jest dla tych wszystkich osób, które wierzą w te bzdety. Dla mnie to jedno wielkie fałszerstwo.

Oparłam się o drewnianą barierkę i delikatnie się pochyliłam, by móc popatrzeć na wodę. W blasku księżyca mogłam zobaczyć swoje odbicie. Wyglądałam okropnie. Ta jedna powieka, która minimalnie bardziej opadała od drugiej, zaschnięte usta, bo nigdy nie wyrobiłam sobie nawyku używania balsamu do ust i jeszcze ta sucha skóra, która wyglądała jak łupież, a żaden krem na to nie działał. Może nikt nie chce do mnie podchodzić z powodu wyglądu? To by wiele wyjaśniało, a przynajmniej tak mi się wydaje…

Niespiesznie stanęłam na barierce. Była w kształcie kwadratu, dlatego nie miałam większych problemów z utrzymaniem równowagi. Rozejrzałam się po bokach, ale nikogo nie było. Czyli nie będzie jak na tych filmikach z Youtube, gdzie zawsze znajdzie się ktoś, kto uratuje niedoszłego samobójcę. Widocznie nie tym razem. 

Bez wahania wskoczyłam do wody, a jej zimno poczułam na każdym milimetrze swojej skóry.

Do widzenia, życie. Nie będę tęsknić. 

One Shoty Thriller Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz