Powoli podniosłam głowę i rozejrzałam się po pojeździe w którym siedziałam. I już po chwili napotkałam zdziwione spojrzenie 4 par oczu, w tym jedne w lusterku. Niebieskie tęczówki Luke'a Hemmingsa, brązowe Caluma Hooda, zielone Michaela Clifforda i orzechowe Ashtona Irwina.
-Emm... Cześć?- Cisza w samochodzie zrobiła się trochę niezręczna, więc postanowiłam ją przerwać. Niestety chłopcy dalej milczeli i pewnie zastanawiali się nad swoją głupotą jaką było zatrzymanie się.
Ashton który siedział na miejscu pasażera obok kierowcy otrząsnął się jako pierwszy. Zamrugał kilka razy i powiedział:
-Jestem Ashton ale po twojej minie widzę, że to chyba wiesz...- Zaśmiał się niezręcznie.
-Kto by nie wiedział.- Również się zaśmiałam lecz po chwili się ogarnęłam.- Mam na imię Vivian i nie chcę się narzucać ale mieszkam jakieś 25 minut drogi w przeciwnym kierunku w którym jedziemy więc... może chcielibyście mnie podwieźć?- Uśmiechnęłam się, a w moich oczach mogli wyczytać nadzieję wymieszaną z prośbą.
Chłopcy spojrzeli po sobie i teraz odezwał się Calum który prowadził.
-Bo my właśnie...- Westchnął.- Śpieszymy się na koncert, a i tak jesteśmy już spóźnieni więc wydaje mi się, że nie będziemy mogli cię podwieźć.- Podrapał się jedną ręką po karku, a drugą trzymał kierownicę i na chwilę oderwał wzrok, żeby spojrzeć na mnie w lusterku.
-Możesz jechać z nami!- Wykrzyknął Michael, który siedział obok mnie i obserwował mnie dzikim wzrokiem.- Potem cię odwieziemy. Omg ale ja mam zajebiste pomysły!- Przybił sam sobie piątkę, co przypominało klaskanie ale jestem pewna, że to była piątka.
-Ja...- Zaczęłam ale nie wiedziałam jak skończyć. No w sumie to HELOŁ, dzisiaj moje urodziny. Chciałam zrobić coś szalonego, a co nie jest bardziej szalone od pojechania z 5 Seconds of summer na ich koncert? I to po tym jak się im wpakowałam do samochodu? Teoretycznie to dla mnie obcy ludzie no ale obejrzałam wszystkie ich teledyski i to po sto razy i byłam na jednym ich koncercie. Jeśli dzisiaj jeszcze nie wrócimy to zadzwonię do mamy i powiem, że idę na noc do Liz.- W sumie to mogę jechać. Ale wszyscy się zgadzacie, czy tylko Michael jest tak pozytywnie nastawiony?
-Może być ciekawie.- Zaśmiał się Ash.
-Też tak uważam.- Zawtórował mu Calum.- A ty Luke, co sądzisz?
Wszyscy jak na zawołanie spojrzeli na blondyna siedzącego po drugiej stronie samochodu z głową opartą na szybie.
-Jasne, może weźmiemy jeszcze jedną napaloną fankę?- Powiedział z zamkniętymi oczami po czym włożył sobie do uszu słuchawki.
-Ej! Nie jestem napalona!- Powiedziałam głośno i spojrzałam z wyrzutem z Luke'a który miał teraz wszystko gdzieś i pewnie mnie nie słyszał.
-Nie zwracaj na niego uwagi.- Zwrócił się do mnie Ashton.- Wczoraj trochę zabalował, ma kaca i wszystko go denerwuje. Do wieczora mu przejdzie.
Po tym zdaniu zapanowała cisza bo nikt nic nie mówił. Nie było niezręcznie gdyż z radia leciała muzyka. Kiwając głową w rytm piosenki wpatrywałam się w mijane przez nas budynki. I po chwili zdałam sobie sprawę, że piosenką lecącą w radiu było "Good Girls" którą grało 5SOS.
-Słuchacie swoich piosenek podczas jazdy samochodem?- Zaśmiałam się.
-No co?- Odpowiedział uśmiechnięty Michael.- Są fajne.
Zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej i byłam świadoma tego, że rechotałam jak żaba. Po chwili dołączył do mnie Ashton, Calum i Michael, którzy zapewne śmiali się własnie z mojego śmiechu.
-Ja pierdole...- Powiedział zrezygnowany Luke który złapał się za skronie i naciągnął sobie na twarz szarą czapkę którą miał na głowie. Uspokoiliśmy się po 5 minutach.
-Czemu łapałaś stopa w inną stronę niż do domu?- Zapytał Clifford.
-To długa historia.- Powiedziałam, przypominając sobie jakie głupie było to co zrobiłam.
-Przed nami trzy godziny jazdy więc mamy czas.- Odpowiedział Calum posyłając mi w lusterku spojrzenie mówiące "Nie wymigasz się".
Wyciągnęłam mojego białego Samsunga S5 i sprawdziłam godzinę. Jest 12 więc na miejscu będziemy o 15.
Opowiedziałam im historię ze sklepem i ochroniarzami, a oni oczywiście śmiali się z tego jakie to było głupie.
-No ale dzięki temu poznałaś nas. Nie cieszysz się?- Ashton wypchnął jedną wargę i spojrzał na mnie swoimi orzechowymi oczami.
-Jasne, że się cieszę.- Zaśmiałam się.- Niecodziennie wsiada się do samochodu sławnego zespołu.
-A ja dalej zastanawiam się czemu Calum się zatrzymał...- Powiedział Ash.
-Widzę napaloną fankę która stoi na środku ulicy i wymachuje rękami to się zatrzymuje. Logiczne chyba?- Calum wywrócił oczami i zatrzymał się na stacji benzynowej.- Idę kupić sobie coś do jedzenia. Wysiada ktoś?
-Ja!- Wykrzyknął Michael, nachylił się nade mną i złapał za klamkę po czym spojrzał na mnie i zaczął śmiesznie poruszać brwiami.- Skończyły mi się żelki.- Powiedział udawanie seksownym głosem i otworzył drzwi.- Przepuścisz mnie?
Nie odpowiedziałam tylko wyskoczyłam z samochodu. Calum i Ashton już stali na zewnątrz.
-Idziesz?- Zapytał mnie Irwin.
-Nie. Zostanę i zadzwonię do mamy.
-Dobra, wracamy za 5 minut.- Odpowiedział, po czym we trójkę ruszyli w kierunku małego sklepu znajdującego się na stacji.
Świeciło słońce ale poczułam jak moje włosy rozwiewa chłody wiatr, więc szybko wgramoliłam się do środka samochodu. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer mojej mamy. Odebrała po trzech sygnałach.
-Cześć kochanie. - Przywitała się ze mną moja mama
-Hej mamo.
-Dzwonisz po coś konkretnego? Spieszę się.
-Chciałam zapytać czy mogę iść na noc do Liz?- Nie lubię jej okłamywać no ale raczej jej nie powiem, że jadę własnie z 5 Seconds of summer na ich koncert. Pewnie uznałaby mnie za wariatkę i powiedziała, że mam zwidy.
-Jasne, że możesz. Dzisiaj twoje 18 urodziny. Możesz już wszystko i nie musisz mnie o to pytać.- To już wiedziałam ale trudno się odzwyczaić z dnia na dzień. -No dobrze ja już kończę. Pa skarbie, kocham cię.
-Pa. Ja ciebie też.- Rozłączyłam się.
Po zakończeniu rozmowy z mamą, od razu wybrałam numer Lizzy.
-Dziewczyno, gdzie ty jesteś!? Mam nadzieję, że cię nie złapali i że nie dzwonisz z komisariatu.- Usłyszałam głos mojej przyjaciółki która chyba nie była za bardzo zadowolona, że nie zadzwoniłam wcześniej, chociaż minęła dopiero godzina.
-Spokojnie, nie jestem na komisariacie i nie złapali nie.- Z ulgą wypuściła powietrze.- Ale musisz mnie kryć. Jakby ktoś pytał to jestem u ciebie na noc ok?
-Okej, nie ma sprawy. Ale czemu? Gdzie ty jesteś? Błagam nie mów, że jesteś w ciąży...
-Nie! Coś ty! Po prostu musisz mnie kryć. Wyjaśnię ci wszystko jutro, dobrze?
-Dobrze... ej muszę kończyć, James przyszedł. Pa!- James to chłopak Liz.
-Pa, i dzięki.- Odpowiedziałam ale niestety nikt mnie już nie usłyszał bo moja przyjaciółka się już rozłączyła.
Schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam w prawo na Luke'a którego niebieskie oczy dokładnie skanowały moją twarz.
♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦
No i mamy pierwszy rozdział :) Gwiazdki i komentarze mile widziane!
CZYTASZ
Ridiculous✖Luke Hemmings
Fanfic"Powoli podniosłam głowę i rozejrzałam się po pojeździe w którym siedziałam. I już po chwili napotkałam zdziwione spojrzenie 4 par oczu: niebieskie tęczówki Luke'a Hemmingsa, brązowe Caluma Hooda, zielone Michaela Clifforda i orzechowe Ashtona Irwin...