Poniedziałkowy ranek , z kuchni dobiegają głośne hałasy, które obudziły mnie do szkoły. Wstałam strasznie nie wyspana, ponieważ pół nocy rozmyślałam o tajemniczym przyjacielu. Założyłam na siebie niebieski, frotowy szlafrok i zeszłam po schodach do mamy która szykowała śniadanie. Widziałam po jej twarzy , że znowu była na nieudanej rozmowie o prace.
- Mamo, co się znowu stało?-zapytałam zaspana.
-Byłam na dwudziestu spotkaniach i ani razu nie kazali mi czekać na telefon! Czy to prawda, że jestem beznadziejną matką?!-wykrzyczała histerycznie.
-Mamo, co ty wygadujesz?! Jak dla mnie jesteś najlepszą matką na świecie...-powiedziałam przytulając ją troskliwie.
-Ale ze mnie najlepsza matka! Nie potrafię nawet znaleźć pracy! Córeczko jak my spłacimy te kredyty!?- oznajmiła ze łzami w oczach.
-Pójdę do pracy w weekendy! -odrzekłam siadając na kanapie w salonie.
-Chyba sobie żartujesz! Dziecko masz szesnaście lat, nie możesz iść już do pracy! -wykrzyczała.
-Mogę, jeśli jest taka potrzeba. Mamo, ja już muszę się zbierać do szkoły, kiedy wrócę pogadamy jeszcze na ten temat- odparłam wchodząc na schody kierując się do mojego pokoju.
***
Kiedy doszłam do mojej sypialni, otworzyłam szafę i zaczęłam się rozglądać za moim ulubionym swetrem. Gdy przebrałam się już w ubrania które znalazłam w garderobie, wyruszyłam do szkoły. W drodze dostałam smsa od tajemniczego przyjaciela:
*Tęsknie...*
Kiedy ujrzałam tą wiadomość, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Jednak ta szczęśliwa chwila nie trwała wiecznie, ponieważ dochodziłam do szkoły. Gdy przechodziłam koło grupy tych najpopularniejszych nastolatków, rozległy się niemiłe teksty:
-Ej mała, gdzie kupiłaś ten sweterek, bo moja babcia ma taki sam!- odrzekł śmiejąc się jeden z chłopaków.
-Haha, może kupowały razem!- zaśmiała się dziewczyna obok.
-Dobra ludzie, dajcie dziewczynie już spokój...-westchnął blondyn o niebieskich oczach.
-Stary, co cię tak na bohaterstwo wzięło?!-zapytał rozbawiony.
-Zamknij się!-krzyknął.
-Dobra niech ci będzie, ale to było dziwne...- oznajmił arogancko.
***
Chłopak który wyróżniał się z tej grupy był taki inny... Jego spojrzenie było tajemnicze, a charakter wyróżniający się od ludzi z jego otoczenia. Jednak o rozmowie czy spotkaniu z nim, mogę tylko sobie pomarzyć...
Gdy skończyłam lekcje, wróciłam od razu do domu i zaczęłam rozmyślać o balu. Kiedy do mojego pokoju weszła mama, lekko się przeraziłam myśląc, że to kolejna depresyjna rozmowa. Jednak myliłam się:
-Kochanie, masz już strój na bal?-zapytała siadając na łóżku.
-Nie idę-oznajmiłam załączając laptopa.
-Jak to nie idziesz?! To pierwszy, ważny bal w twoim życiu, a ty od tak sobie nie idziesz ?! Skarbie, nie możesz tak od razu zakładać!
-Ale mamo, jak mam inaczej ci odpowiedzieć?! Nawet nie mam z kim iść, a co dopiero w co się ubrać!-odparłam.
-A właśnie, że masz z kim iść!- odrzekła pewna siebie.
-Niby z kim?- zapytałam.
-Syn mojej koleżanki też nie ma z kim pójść, więc pomyślałam, że może wybierzecie się razem...
-Mamo ty jesteś nienormalna! Nawet go nie znam! Nie, dziękuje nie skorzystam z twojej propozycji- westchnęłam zirytowana.
-Kochanie, nie rób mu tego. Być może to jego ostatnie tygodnie...-odparła ze smutną miną.
-Co, jak ostatnie?-zapytałam zdziwiona.
-To ty nie wiesz?! Ten chłopak ma raka!- odpowiedziała.
-Raka?! Musi mu być bardzo ciężko...- westchnęłam.
-I jest... To co, pójdziesz z nim?-spytała.
-No niech będzie... - odparłam z lekkim uśmiechem.
-Cudownie! Idę po twoją sukienkę...
-Co? Sukienkę? Niby skąd?-zapytałam zaskoczona.
-Nie mówiłam ci? Kupiłam ją dla ciebie jeszcze gdy miałam prace...
-Mamo, nie musiałaś... - oznajmiłam.
-Jak to nie musiałam?! Moja córeczka musi wyglądać oszałamiająco!- powiedziałam lekko się śmiejąc.
-No tak...- odrzekłam z uśmiechem.
-Dobrze, to ja idę ją znaleźć i ci ją pokaże!
-Czekam...-odpowiedziałam.
***
Kiedy weszłam na chat , od razu dostałam wiadomość od tajemniczego wielbiciela.
^ I co, idziesz ze mną na bal?
-Przepraszam, nie mogę. Innym razem.
^Czemu?
- się zająć chorą siostrą.
^Szkoda, ale obiecuj mi że się kiedyś spotykamy
- Obiecuję. ..