Rozdział 3

112 3 0
                                    

Nadszedł dzień balu. W szkole wybuchł wielki rozgłoś na ten temat. Na lekcjach, zamiast skupiać się na nauce, dziewczyny rozmyślały o stroju i fryzurze, a chłopcy o tym jak poprosić swoją wybrankę do tańca, kiedy włącząm powolną piosenkę. Jednak w mojej głowie nic nie było. Nie ucieszyłam się z tego, że wybieram się na niego. Może dlatego, że nie idę z odpowiednią osobą... Nie mogłam już tego zmienić, kiedy obiecałam już mamie i nieznanemu mi chłopakowi. Kiedy wróciłam ze szkoły, w domu nastąpił nastrój jakiego nigdy nie było. Mama zaczęła wybierać mi biżuterię, a także buty pasujące do sukienki. Cieszyła się z tego balu bardziej niż ja, co było dość dziwne. Strój, który mi kupiła był bardzo elegancki i nie pasujący do mojego stylu. W sukience ostatnio byłam ubrana w wieku ośmiu lat. Nie czuję się w nich komfortowo, ani zdaniem mojej mamy kobieco...

***

Gdy dobiegł czas balu, byłam okropnie zestresowana. Nie wiedziałam zupełnie nic o chłopaku ,z którym się na niego wybieram. Było to dość nierzeczywiste, ale prawdziwe. W głębi serca, było mi go szkoda, z powodu jego choroby, ale z drugiej strony nie powinnam się zgadzać na pójście z nim , z racji tego, że zupełnie go nie znam.

Kiedy zapięłam ostatni guzik w płaszczu , który miałam na sobie, wyszłam przed dom oczekując na przyjazd mojego partnera. Tej nocy, niebo było pełne lśniących gwiazd, a uliczne latarnie rozświetlały puste ulice. Gdy ujrzałam nadjeżdżający samochód , poprawiłam swoją fryzurę i zrobiłam krok w przód. Weszłam do auta z uśmiech na twarzy i odparłam:

-Cześć! Nareszcie jesteś. Myślałam, że się już spóźnimy...

-Hej! Przepraszam, ale miałem małe problemy z odpaleniem auta.

-Rozumiem. Miło, że po mnie przyjechałeś!-oznajmiłam.

-Nie ma sprawy! Cała przyjemność po mojej stronie!-odrzekł pewny siebie.

***

Atmosfer w samochodzie była dość dziwna. Na początku rozmawialiśmy trochę na swój temat, ale gdy już byliśmy prawie na miejscu, nastąpiła pomiędzy nami niezręczna cisza. Nie chciałam zaczynać rozmowy , ponieważ widziałam po jego twarzy, że nie ma na to ochoty.

Kiedy weszliśmy do sali balowej, rozległ się wielki hałas. W tle leciała muzyka, a wokół stołów było pełno rozbawionej młodzieży. Gdy usiedliśmy na swoich miejscach, odparłam lekko się śmiejąc:

-A tak w ogóle, Natalia jestem! Zabawne, że rozmawialiśmy na swój temat, ale nie znamy jeszcze swoich imion.

-No tak... Kacper, miło mi.-powiedział podając mi rękę.

-Kacper?Ładne imię!-oznajmiłam przedłużając rozmowę.

-Dzięki, ale mi się nie podoba...-westchnął wstając z krzesełka.

-Gdzie idziesz?-zapytałam zdziwiona.

-Właśnie chciałem cie poprosić do tańca, ale widzę, że wolisz siedzieć niż tańczyć- odrzekł lekko się uśmiechając.

-A kto ci niby o tym powiedział?! Kocham tańczyć!- powiedziałam wstając pełna energii z krzesełka.

-Natalia zaskakujesz mnie !- zaśmiał się głośno.

-Jeszcze nie wiesz o mnie wszystkiego...- oznajmiłam.

***

Kiedy tańczyłam z poznanymi mi nie dawno Kacprem, świetnie się bawiłam, lecz gdy nadszedł czas na tzw. "wolny taniec" zrobiło się dość dziwnie... Po zakończeniu szybkiej piosenki chciałam wrócić do stolika, kiedy Kacper objął mnie i zaczął tańczyć. Poczułam się z tym fatalnie i nie wytrzymałam emocji:

-Co ty wyrabiasz?!- krzyknęłam zdenerwowana.

-Tańczę z tobą...-odpowiedział.

-Ale ja nie chce!- oznajmiłam odpychając się od niego.

-Niby czemu?!-zapytał zaskoczony.

-Nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie znaczy ten taniec coś więcej niż tylko kumplem. Kacper, jesteś świetnym chłopakiem i współczuję ci z powodu twojej choroby, ale nie chce być dla ciebie kimś więcej....- odparłam.

-Co? Jakiej choroby?! O czym ty w ogóle wygadujesz?!- wykrzyczał.

-No jesteś chory na raka! Nie pamiętasz już?- spytałam zdziwiona.

-Raka?! Dziewczyno, czy ty już kompletnie oszalałaś!- powiedział śmiejąc się.

W tym momencie wybiegłam na dwór ze łzami w oczach. Od razu pomyślałam sobie o tajemniczym przyjacielu i żałowałam, że ten wieczór nie poświęciłam na spędzenie z nim. Usiadłam na ławce koło wejścia na sale i zaczęłam patrzeć bezsensownie w podłogę. Łzy spływały mi po policzkach z myślą ,że moja matka jest w stosunku ze mną nie szczera. Jak mogła mnie tak okłamać?!

Kiedy wycierałam chusteczką rozmazany tusz do rzęs, nagle usłyszałam nieznany mi głos:

-Ty również masz najgorszy wieczór w życiu?

Internetowa znajomośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz