Rozdział 5

4.7K 150 238
                                    

Teraźniejszość...

Promienie słońca dobijały się przez zasłony do pokoju, a budzik, który stał zaraz obok mojej głowy, zaczął dzwonić. Powoli wyciągnęłam się z łóżka, wstając na równe nogi. Podeszłam do małego lusterka, które wisiało niedaleko mnie. Miałam okropne sińce pod oczami, najprawdopodobniej z przemęczenia. Ostatnio mało co śpię, bo więcej czasu spędzam poza domem. Dziwne, że nadal nikt mnie nie przyłapał na uciekaniu.
Poszłam do łazienki, wykonałam poranną pielęgnacje. Przebrałam się w codzienne ciuchy, bo za parę minut powinnam się znaleźć na śniadaniu. Pani Smith bardzo pilnowała tego, czy się nie spóźniamy. Twierdzi, że punktualność to jedna z ważniejszych cech idealnego człowieka, dlatego nas tego uczy. Uczy nas, że jesteśmy tylko nic nieznaczącymi laleczkami w tym wielkim, okrutnym świecie. To męczące, cholernie męczące.

Idealnie zeszłam na dół minutę przed dziewiątą, gdzie większość dziewczyn była już przy stole. Kiedy odsuwałam krzesło, usłyszałam kroki należące do mojej opiekunki. Rozpoznawałam jej chód z daleka, ponieważ cały czas chodziła na drobnych szpilkach. Wbiegła do pomieszczenia zdenerwowana. Bałam się, że jej humor był spowodowany moimi ucieczkami. Próbowałam usiąść, jednak ręka wysokiej blondynki mi to uniemożliwiła. Chwyciła mnie mocno za łokieć, ciągnąć do siebie.

- Sutton! Marsz do mojego gabinetu - Krzyknęła tak głośno, że aż przeszła mnie gęsia skórka.

Kobieta cały czas trzymała mnie blisko siebie, prowadząc mnie do najgorszego pokoju w tym budynku - jej biuro. Każdą rozmowę na temat swojego zachowania bądź karę, odbyłam właśnie tam. Te ściany usłyszały więcej moich szlochów niż ktokolwiek.

- Właź i od razu na dywanik - Otworzyła przede mną drzwi, a następnie wskazała palcem na wybrane miejsce. Z tyłu głowy miałam już to, co za chwilę się wydarzy.

Usiadłam na drewnianym krześle, który znajdował się na wykładzinie. Ciocia Smith zajęła miejsce za swoim biurkiem. Założyła nogę na nogę, przyjmując swoją kamienną twarz.

- Dotarły mnie słuchy, że prawie co noc wymykasz się z pokoju. Czy to prawda?

Nie mam pojęcia, co odpowiedzieć. Powiedzieć prawdę, czy brnąc w kłamstwo? Może uda mi się ją zmylić.

 - Nie, ciociu. Wczoraj uczyłam się na klasówkę z matematyki - Spojrzałam jej prosto w oczy, aby mi uwierzyła.

- Och, naprawdę? - Chwyciła swoje okulary, i zsunęła na koniec nosa. - Możesz to jakoś udowodnić?

Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Nie sądziłam, że jest na tyle inteligentna, żeby mnie o to spytać.

- Tak. Mogę pani pokazać nota... - Nie dała mi dokończyć, bo wstała z paskiem w ręku.

- Zamilcz! - Krzyknęła, a następnie uderzyła o biurko. - Wiem wszystko, i nie wmawiaj mi żadnych głupot. Ręce przed siebie.

Zdawałam sobie sprawę z tego, co mnie czeka. Jednak nie ruszyło mnie to. Nie ruszał mnie ból zadawany przez ciosy paskiem. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić przez ostatnie lata.

- Już wolę uciec stąd niż znów być bita - Prychnęłam pod nosem.

- Tak? To śmiało, moja droga - Odpowiedziała, przybierając na twarz swój cwany uśmiech. - Jak tylko cię ukarzę, to możesz się wynosić. Ale ostrzegam cię, że jeśli ktokolwiek ze szkoły do mnie zadzwoni, że coś nawywijałaś, to wiedz, że cię znajdę i uduszę!

- Żeby Pani wiedziała, że moja noga już tu nigdy nie postawi kroku - Odwzajemniłam jej tak samo sztucznym uśmiechem.

- Dawaj te łapska... Już! - Pospieszyła mnie, łapiąc mnie za nadgarstki i przyciągając do siebie.

I wanna see you again. Tęsknie za Tobą.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz