Rytmiczne drganie stołu jak i ciche nucenie durnej piosenki z bajki dla dzieci nie ustępowało. Spojrzałam na młodszego o cztery lata kuzyna wyczekująco, jakby przypadkiem zapomniał, że zdecydowanie wolałaby go nie słyszeć. Tym bardziej, że wygląda na to, że będę musiała jeszcze trochę poczekać. Po dłuższej chwili postanowiłam ponownie interweniować.
- Dorianie...- zaczęłam znużonym głosem
- Nie - odpowiedział pośpiesznie chłopiec
Przerwał na chwile nucenie piosenki, aby wpakować sobie do buzi na raz dwa ciastka, które były wystawione na stole. Przewróciłam oczami zirytowana. Przebiegłam wzrokiem po bogato wystrojonej jadalni. Ściany w ciemnym odcieniu podkreślone marmurową podłogą w odcieniu ciemnego malachitu. Przez środek pomieszczenia przechodził długi stół nad którym wisiał żyrandol.
- Na brodę Merlina... - westchnęłam zrezygnowana, obserwując go czy przypadkiem nie zacznie się krztusić przez swoje łakomstwo
Oparłam łokcie o stół i podparłam twarz na dłoniach. Niby czekałam 10 minut, a czułam się jakby trwało to już co najmniej 5 godzin. Dorian był obrażony na mnie za to, że niespełna miesiąc temu sowa przyleciała z listem, który jasno mówił, że od tego roku zaczynam naukę w Hogwarcie. Gniewał się jakbym co najmniej miała na to jakikolwiek wpływ. Mimo to byłam bardzo zadowolona, od kiedy byłam małym dzieckiem nie mogłam się doczekać, aż skończę 11 rok życia.
Wstałam od stołu i przeszłam się do salonu siadając na pikowanej kanapie przed kominkiem.- Dobrze jestem gotowa! - krzyknęła ciotka
Schodziła z głównych schodów mozolnym krokiem, nie spiesząc się bo i tak to ona musiała nas teleportować, a nie my ją. Wstałam od stołu i lekko rozprostowałam ręce. Jedna część mnie nie mogła się doczekać, aby w końcu kupić rzeczy potrzebne do zaczęcia nauki w Hogwarcie. Z drugiej strony chciałabym zostać tutaj w domu wujostwa, czytać książki i spędzać czas z Dorianem.
- No już chodźcie, powinniśmy już tam dawno być - powiedziała jeszcze przeglądając się w lustrze
O mało się nie zaśmiałam, ciotka Adrienne Peverell zawsze uwielbiała wyglądać najlepiej jak potrafi, nawet jeśli miała się spóźnić godzinę czy dwie. Podeszłam do ciotki i oparłam się plecami o ścianę, przyglądając się jej poczynaniom.
- 10 minut poślizgu to nie tak źle - stwierdziła optymistycznie kończąc przeglądać się w lustrze - Natalie, masz list? - zapytała nagle jakby doznała olśnienia, przerywając nakładanie krwisto czerwonej szminki na usta
- Oczywiście - odeszłam od ściany szukając wzrokiem kuzyna, który zniecierpliwiony zdążył już położyć się na kanapie przed kominkiem
Adrienne zawiesiła swoją torebkę na ramię po czym wyciągnęła jedna rękę w moją stronę, a druga w stronę Doriana. Przyjęłam jej dłoń, a po chwili chłopak dołączył do nas i teleportowaliśmy się na Pokontną.
Z chwilą dotarcia na miejsce uderzył we mnie rażący odgłos tłumu, który znajdował się może z 10 metrów dalej. Od razu zatęskniłam za cichym i spokojnym domem wujostwa. Westchnęłam próbując dogonić ciotke i Doriana którzy już szli w stronę wyjścia z uliczki. Wychodząc z uliczki za ciocią od razu w moje oczy rzuciło się dziesiątki czarodziejów z czego może połowa z nich to były osoby w moim wieku i starsze. Ciężko mi sobie wyobrazić ile osób było tutaj w ciągu minionego tygodnia, skoro trzy przed wyjazdem są tłumy. Wyciągnęłam listę rzeczy, które musieliśmy kupić, pierwsze na liście były różnorodne książki do nauki magii.- No to dokąd idziemy? - spytała ciotka zerkając mi przez ramię - Książki... - powiedziała rozglądając się - Tam, chodźmy - nie czekając na nas poszła
CZYTASZ
Córka Czarnego Pana [POPRAWIONA WERSJA]
Fanfiction■Fragment książki■ - Potter, Harry! - przez sekundę cała sala jakby zamarła, aby za chwilę rozniosły się po niej podniecone szepty. Na sekundę zapomniałam jak się oddycha. Nie raz w domu udało mi się podsłuchać, jak dorośli rozmawiali o nim i jego r...