I × Początek.

84 5 28
                                    

"Mógłbyś się odsunąć? Czytam książkę." mruknęłam, kiedy Aleks otulił dłoń wokół mojej talii, zbliżając się twarzą do mojej. Gwałtownie wrócił na swoją stronę i przerzucił się na drugi bok.

"Zawsze ci coś przeszkadza. Jesteśmy już dorośli, a ciebie dalej coś powstrzymuje. Raz nie jesteś w humorze, później czytasz książkę - co z tobą jest nie tak?" burknął -, a ja zamknęłam książkę i odłożyłam ją na szafkę nocną. Wspomnienia z tamtego dnia - dnia, w którym dowiedziałam się o śmierci Jake pojawiły się przed moimi oczami, zupełnie jakby działy się ponownie. W moich oczach nagle zebrały się łzy, które niepohamowanie spłynęły na policzki.

"Uszanuj moją decyzję." odparłam i również odwróciłam się na bok. "Dobranoc, -"

"Nigdy cię nie zrozumiem." rzekł, a ja zarzuciłam na siebie biały - niczym róże od tajemniczego wielbiciela - kocyk. "Nie możesz chociaż spróbować? Może ci się spodoba."

"Jeszcze jedno słowo i przysięgam, że wyrzucę cię za drzwi. Tyle będziesz miał z tego pięknego apartamentu, który opłacam ja." podniosłam głos, a chłopak zamilkł. "Przecież tylko dla moich pieniędzy tu jesteś. Myślisz, że tego nie widzę?"

"O czym ty w ogóle do mnie mówisz?!" wykrzyknął i zerwał się z łóżka. "Czy ty w ogóle siebie słyszysz? Wytrzymuje z tobą już drugi miesiąc - żaden chłopak by z tobą tyle nie wytrzymał! Dwa jebane miesiące!"

"Tak?" spytałam i również podniósłam się z łóżka. "W takim razie to koniec, natychmiast opuść mój apartament."

"Słucham?"

"Wyjdź." wskazałam dłonią drzwi, patrząc mu prosto w oczy. "Na uroczyste wyproszenie czekasz, czy mam cię siłą wyrzucić?"

"Napisz do mnie jak ochłoniesz, będę u Evelyn." odpowiedział i zabrał ze stojaka swój garnitur, którego pewnie się pozbędzie, jak tylko przekroczy próg drzwi jego koleżaneczki.

Usłyszałam tylko parę huków, po czym głośny trzask drzwiami wyjściowymi. Z jednej strony cieszyłam się, że wreszcie wyszedł, ale z drugiej nie miałam nikogo innego.

Poszłam zakluczyć drzwi, by nie napotkać rano żadnych niespodziewanych gości i zaczęłam pakować rzeczy Aleksa, słuchając przy tym Daughters of Eve.

Wiedziałam, że ta noc do najspokojniejszych należeć nie będzie, ale wciąż próbowałam znaleźć w tym wszystkim jakieś pozytywy.

Położyłam się na łóżku i opatuliłam kocykiem, myślami dryfując w przeszłości. Sprawa Hannah pozostawiła mi nie tylko oparzenia na dłoniach, ale również traumę.

"Rozumiem. Czy jest coś, o czym chciałabyś mi jeszcze powiedzieć, Panno MC?" psychiatra ponownie zaczął zapisywać coś w swoim notatniku.

"Nie, to wszystko, co chciałam powiedzieć." odpowiedziałam, a on uśmiechnął się.

"Wciąż czegoś mi nie powiedziałaś." dodał, a ja uchliłam wargi - specjalista, do którego się zapisałam już po pierwszym spotkaniu znał mnie na wylot. "Patrząc na to, z jakim dystansem traktujesz swoich partnerów dało mi do zrozumienia, że wciąż za kimś tęsknisz. Chciałabyś mi opowiedzieć o tej osobie?"

Ponownie zaczęłam błądzić we wspomnieniach z tamtego dnia - jak zabrudzonymi krwią ukochanego rękoma próbowałam przekopać się przez skały, by dotrzeć do ciała Jake. Gdyby nie Alan, prawdopodobnie nie ruszyłabym się z miejsca - spłonęłabym zupełnie jak skrawek jego bluzy wystający spod kamieni.

"Wolałabym o tym nie rozmawiać." odparłam i podniosłam się, zabierając swoją torebkę z siedzenia obok. "To już ostatnia wizyta, czyż nie?"

"Myślę, że Pani jest na tyle silna, by sama uporać się ze swoimi problemami." rzekł i również podniósł się ze swojego fotela, wyciągając dłoń na pożegnanie. "W razie czego proszę dzwonić. Jestem dostępny o każdej porze."

Belamour | Jake × MCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz