Ze snu wyrwał mnie budzi. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy dłońmi. Popatrzyłam na telefon, który wskazywał godzinę 7.04. Miałam lekcje na 8.50 ale potrzebowałam czasu żeby się ogarnąć, dojechać do szkoły i zajść do sekretariatu. Wstałam z łóżka i odsłoniłam rolety, za oknem świeciło mocne słońce co oznaczało, że jest ciepło. Nigdy nie nosiłam krótkich spodenek chodź bym miała sie ugotować wiec i tym razem sięgnęłam po swoje czarne dżinsy, i do tego pordowy top na ramiączka. Podeszłam do komody, wyciągnęłam z niej broń i wsadziłam ją za pasek. Ubrałam się i pomalowałam tak jak zawsze. Tym razem zrobiłam kreski kredką i je lekko rozmazałam, żeby nie myły takie ostre. Sięgnęłam po swoją torbę do której wsadziła pare zeszytów i paczkę papierosów kupionych wczoraj. Może i prowadzę oddział podlegający Connorowi, ale w tym roku pisze egzaminy końcowe, i chce wypaść jak najlepiej gdybym jednak zdecydowała się na jakieś studia.
Stanęłam przed lustrem i szybko przeczesała szczotką swoje długie blond włosy sięgające mi do pompka. Zgarnęłam swój kask i kluczyki do motoru, po czym zeszłam na dół. Miałam jeszcze chwile, więc chciałam zrobić sobie śniadanie. Na dole nie zastałam mamy, a na blacie w kuchni leżała karteczka.
,,Rano zadzwonił do mnie szef i musiałam wyjechać w delegacje. Przelałam ci pieniądze na konto. Mam nadzieje, że pierwszy dzień w szkole minie Ci dobrze. Przepraszam, że nie mogę przy tobie teraz być. W lodówce, nie ma jedzenia bo nie zdążyłam zrobić zakupów, zrób je jak będziesz wracać ze szkoły. Jedź ostrożnie. Wrócę w niedziele.
Kocham mama"
Zaśmiałam się sama do siebie. Oczywiście kto by się spodziewał. Dwa dni w domu to już za dużo. Zirytowana założyłam swoje Nike i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Założyłam kask i wsiadłam na motor. Wyjechałam z podjazdu i ruszyłam w stronę centrum. Mijałam wczoraj szkole więc wiedziałam w która stronę jechać. Po 15 minutach jazdy wyjechałam na teren szkoły.
Była duża, a na jej terenie było tylko kiła osób, więc domyśliłam się, że się spóźniłam . Czułam na sobie wzrok paru uczniów, ale nie przejmowałam się tym. Zaparkowałam na samym końcu parkingu. Zsiadłam z motoru i zdjęłam kask, przeczesując włosy palcami. Schowałam kluczyki do plecaka, wyjęłam paczkę papierosów i mój telefon. Wsadziłam papierosa do ust i odpaliłam go szybkim ruchem. Zaciągając się zauważyłam na wyświetlaczu komórki, że dzwoni do mnie mój szef. Wypuściłam dym z ust i odebrałam.- Zanim cokolwiek powiesz, chłopaki przyjadą po Ciebie do szkoły, jak dostaniesz plan podeślij mi zdjęcie.
- Wiesz, że Cie uwielbiam prawda?- Odparłam z uśmiechem na twarzy znając odpowiedz na to pytanie.
- Jestem twoim szefem słonko. To oczywiste. Wysłałem ci to o co mnie prosiłaś. Nie rób nic głupiego. - Słyszałam w słuchawce jego śmiech.
- Mam nadzieje że nie narobisz sobie problemów w nowej szkole, to twój ostatni rok postaraj się.
- Wezmę twoje słowa do serca, a teraz muszę kończyć i iść po plan.
- La famille avant tout la cigogne.
- La famille avant tout faucon.
Rozliczając się schowałem telefon do tylnich kieszeni spodni. Na parkingu nie było już nikogo oprócz mnie. Skończyłam palić papierosa, rzuciłam peta na ziemie i go przydeptałam. Ruszając w stronę wejścia do szkoły zerknęłam jeszcze szybko na godzinę. Była 9.04 spóźniłam się 14 minut. Nie spiesząc się zapukałam do sekretariatu. Przywitała mnie miła starsza kobieta, która wręczyła mi mój plan lekcji i kluczyk do szafki, do której się skierowałam, żeby odłożyć kask. Okazało się, że szkoła w środku nie byłam taka duża, żeby można było się zgubić. Znalazłam swoją klasę. Miałam teraz francuski, który swoją drogą uwielbiałam. Zrobiłam zdjęcie planu lekcji i wysłałam fauconowi. Weszłam do klasy, okazała się w miarę spora. Nauczyciel od razu skupił swój wzrok na mnie.
- Ty jesteś pewnie Emory Wood, dołączasz w połowie semestru, spóźniasz się na pierwsze zajęcia rodzice nie nauczyciel Cie punktualności?- Gdy usłyszałam te słowa wiedziałam, że tego tak nie zostawię. Spojrzałam na ostatnią ławkę pod oknem, która była wolna. Spojrzałam na nauczyciela i odpowiedziałam szybko.
- Nie nauczyli Pana rodzice szacunku? Ma Pan cięty język jak na nauczyciela. Odpowiadając na pana pytanie, nie miał mnie kto nauczyć punktualności.- Spojrzałam na nauczyciela z pogardą i ruszyłam wkurwiona w stronę ławki. Idąc przez klasę przeleciałam wzrokiem większość osób. Gdy mój wzrok padł na blondyna siedzącego przede mną od razu go rozpoznałam. Był ze swoimi kolegami kiedy jeden groził mi nożem. Nigdzie nie widziałam reszty chłopaków, ale już wiedziałam, że to jeszcze nie koniec naszej historii. Gdy usiadłam na krześle postawiłam swoją torebkę na krześle obok po czym wyjęłam zeszyt długopis i telefon. Humor mi się zjebał więc nawet nie próbowałam słuchać nauczyciela.
- Emory na lekcji nie używa się telefonu.- Powiedział naburmuszony facet.
Nie zwracałam uwagi na niego, nie miałam ochoty denerwować się z byle powodu.
- Do dyrektora! - Ryknął facet, podniosłam się z uśmiechem biorąc moją torebkę.
- Jak sobie Pan życzy ale nie radziłabym. - Powiedziałam z przekąsem na co cała klasa, spojrzała na mnie zdziwiona.
Wyszłam z klasy i ruszyłam w stronę gabinetu Dyrektora. Stojąc przed drzwiami, nawet nie myślałam o tym, żeby zapukać. Weszłam do gabinetu patrząc na Gabriela Wooda.
Specjalnie wybrałam tą szkołę, z uwagi, na to że wujek Gabriel był jej dyrektorem, i teraz należał do mojej armii. Matka nawet nie łudziła się żeby sprawdzić co to za szkoła, a mi było to na rękę.
Uśmiechałam się szczerze kłaniając teatralnie.- Dawno się nie widzieliśmy wujku.
Gabriel spojrzał na mnie z uśmiechem i wstał z za biurka, po czym do mnie podszedł.
- Skarbie jak ty wyrosłaś, spodziewałam się ciebie dzisiaj. Ale nie tak szybko. - Zaśmiał się cicho blond mężczyzna.
- Miałam przyjść po lekcjach z Leo i Victorem, się przywitać, ale stary dziadek od Francuskiego wysłał mnie do Ciebie. Przyjechałam spóźniona, i zaczął pytać czy rodzice nie nauczyli mnie punktualności wiec coś tam mu burknęłam, że nie miał mnie kto tego nauczyć i oto tu jestem.
Gabriel zacinał szczękę. Wiedział jak wyglądała moja sytuacja rodzinna. Jest bratem ojca, ani ja ani Gabriel nie mamy kontaktu z nim, i oboje jesteśmy w szeregach Connora.
- Wracaj na lekcje i przekaż Rodneyowi że ma się teraz u mnie stawić. A ty z chłopakami jesteście później miłe widziani u mnie.- Posłał mi ciepły uśmiech po czym wyszłam z gabinetu ruszając w stronę sali. Gdy weszłam nauczyciel spojrzał na mnie zdziwiony.
- Panie Rodney, Pan Wood prosi pana do gabinetu.- Uśmiechnęłam się sztucznie do niego po czym zajęłam miejsce w ostatniej ławce, a dziadek wyszedł z klasy.
Wyjęłam telefon z torby, ale za nim cokolwiek zrobiłam. Blondyn który siedział przede mną się do mnie odwróci.
- Dochodzisz, do szkoły w połowie semestru, celujesz z Glocka do mojego przyjaciela, masz takie samo nazwisko jak dyrektor, z tego co powiedziałaś wynika że nie masz ojca, a masz owiniętego dyrektora wokół palca, skoro wróciłaś na lekcje. Skąd cię przywiało Emory?
- Jesteś jednym z nas. Nie zareagowałeś na broń przyłożoną do brzucha twojego przyjaciela. Znasz odpowiedź na to pytanie Alexandrze.
Zdziwienie na jego twarzy mnie rozbawiło. Zapewne łączył kropki w głowie. Nie zdążył nic powiedzieć bo rozbrzmiał dzwonek na przerwę. Wzięłam swoją torbę i wyszłam z sali. Reszta lekcji minęła spokojnie. Connor napisał, że chłopaki są potrzebni na akcji więc przyjadą jutro.
Wracając do domu wstąpiłam do sklepu, żeby zrobić szybkie zakupy. Kupiłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wróciłam do domu.
Resztę dnia spędziłam rozmawiając ze znajoma z Orlando i oglądając film.
Connor wysłałam mi namiary do gościa o imieniu Bruno z którym mam się kontaktować i adres hangaru, należącego do mojego oddziału żeby zorganizować spotkanie. Wysłałam mu szybkiego esemesa odnoście spotkania z jutrzejszą datą i godziną 22.30.
O godzinie 00.56 położyłam się do łóżka. Nastawiłam sobie budzik na 8 rano. Gdy miałam odkładać telefon dostałam wiadomość z nieznanego numeru.Obcy: Masz racje jestem jednym z was. Do zobaczenia kobro.
Od razu wiedziałam, że to wiadomość od Alexa. Byłam zdziwiona, że tak długo zajęło mu znalezienie mojego numeru. Wiedziałam, że napisze, ale nie spodziewałam się ze tyle mu to zajmie.
Wyłączyłam lampkę nocną. Sen zapadł dość szybko.———————————————————————
Dajcie znać jak wam się podoba początek.
Przepraszam, za taką przerwę.
Miłego czytania kwiatuszki😘🫶🏻
CZYTASZ
Uciekając przed jutrem
Ficção Adolescente19-letnia Melanie w wieku 16 lat straciła brata. Nie miała nikogo kto pomógł by jej przez to przejść. Po nieudanej próbie samobójczej Melanie na imprezie wszczyna bójkę, przez którą szef jednej z najgroźniejszej mafii w Stanach Zjednoczonych się nią...