Gdy wstałam o dziwo była wyspana. Spakowałam torbę z potrzebnymi rzeczami. Wzięłam szybki prysznic na rozbudzenie. Nie spałam dobrze, dzisiaj 16.05 przypadała rocznica śmierci Maxa. Teraz nawet nie mogłam go odwiedzić. Byłam podminowana i w bojowym nastroju, a żeby tego było mało bolała mnie głowa. Starając zająć czymś myśli zaczęłam się malować, dziś zrobiłam to mocniej nić zazwyczaj. Przebrałam się i zabrałam pistolet. Zgarniając plecak zeszłam na dół. Szybko zjadłam śniadanie i wypiłam kawę. Wyszłam na taras odpalając papierosa. Zaciągnęłam się nim po czym wyjęłam telefon z kieszeni. Miałam parę wiadomości od mamy na które szybko odpisałam. Nie tracąc czasu wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Założyłam kask po czym wsiałam na motor. Odpaliłam silnik ciesząc sie cichym powarkiwaniem silnika. Odjechałam z podjazdu kierując się w stronę szkoły. Po lekcjach miałam zamiar pojechać do klubu, który prowadził mój oddział. Gdy dojechałam do szkoły usłyszałam dzwonek na lekcje. Pierwszą miałam literaturę. Weszłam do sali, zauważyłam że nauczyciela jeszcze nie ma. Zajęłam ostatnią ławkę od strony ściany. Wyjęłam telefon i zauważyłam czyjś plecak na mojej ławce. Gdy podniosłam wzrok zauważyłam Alexa, sama nie wiem czy byłam bardziej wkurwiona czy zdziwiona. Chłopak usiadł na krześle i zwrócił sie w moją stronę zauważając, że nie zwracam na niego uwagi.
- Ciebie też miło widzieć Emory- powiedział z przekąsem chłopak. Dalej go ignorowałam, nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Jednak on nie zamierzał odpuszczać. - W przeciągu trzech dni zdążyłaś celować w mojego przyjaciela, zabić jednego z moich ludzi,- zrobił krótką przerwę chwile się zastanawiając-za co ci musze podziękować bo był cholernie irytujący i prędzej czy później sam bym to zrobił. - prychnął z pogardą,- gdy cie zobaczyłem pod sklepem jak celujesz do Felixa to wiedziałem że jesteś nowa, ale nie spodziewałem się, że to ty będziesz nami dowodziła-spojrzał an mnie a w jego czach nie umiałam stwierdzić czy widziałam szacunek czy zwątpienie,- a wiesz czego bardziej się nie spodziewałem, tego że nasz pieprzony dyrektor to twój doradca.- Podniósł głos ale dalej nikt nie był w stanie nas usłyszeć.
- Nigdy więcej nie wyrażaj się o nim w taki sposób, bo skończyć jak wczoraj twój człowiek.- Warknęłam przez zęby, nie dając mu dokończyć. W tym momencie do klasy wszedł nauczyciel ratując mnie z tej rozmowy. Moje szczęście nie trwało długo gdy zauważyłam kto idzie za nim. Od razu rozpoznałam kolegów Alexa. Gdy szli w naszą stronę posłałam im zimne spojrzenie, jeden z nich zdziwiony spojrzał na blondyna obok mnie, ale nic nie powiedział co mnie ucieszyło. Lekcja minęła szybko, chłopak więcej sie do mnie nie odezwał. Gdy zadzwoniła dzwonek chwyciłam plecak i ruszyłam do wyjścia z klasy. Pięć następnych lekcji minęło mi spokojnie. Na przerwie wyszłam przed szkołe i odpaliłam papierosa. Poczułam wibracje w dłoni więc spojrzałam na telefon. Wiadomość była od Vickiego. ,,Jak tam pierwsze dni w szkole księżniczko'' - uśmiechnęłam sie gdy przeczytałam treść wiadomości, zawsze mnie tak nazywał. Poznałam się z chłopakami przypadkiem po śmierci brata. Byłam w barze upijając się i myśląc o nim. Gdy wychodziłam z niego zalana w trupa chcąc wsiąść na motocykl oni mnie powstrzymali. Od tamtej pory są dla mnie jak bracia. Nie wyobrażam sobie życia bez nich, wiele dla mnie zrobili, jak i poświęcili. Szybko odpisałam na esemesa. ,,Jeżeli pytasz czy jestem grzeczną dziewczynką i nie sprawiam kłopotów to staram się. Przyjedźcie jutro do mnie wieczorem, dawno nie spędziliśmy czasu we trójkę.''- uśmiechnęłam się i wysłałam wiadomość. Odpowiedź przyszła niemal od razu. ,,Nie musisz dwa razy prosić. Przyjedziemy pod szkołę.''- gdy kończyłam czytać wiadomość zauważyłam, że ktoś przede mną staje. Podniosłam głowę i zauważyłam. Niską szatynkę, miała niebieskie włosy. Zauważyłam lekki makijaż. Była na prawdę ładna. Nie znałam jej, zmarszczyła brwi. Dziewczyna lekko się speszyła i uśmiechnęła.
-Jestem Clarissa, możesz na mnie mówić Cassie.- Miała piskliwy głos, ale przyjemny. Dalej na nią patrzyła niewiedząc o co chodzi. - Emory- odpowiedziałam krótko lekko podnosząc kącik ust do góry. Clarissa chyba zorientowała się że nie zamierzam nic więcej powiedzieć, więc mówiła dalej. - Jesteś nowa? Nigdy cię nie widziałam, mamy razem francuski, literaturę i matematykę pamiętasz? Mogę cię oprowadzisz po szkole jak chcesz, albo możemy wyskoczyć po lekcjach na kawę niedaleko jest fajna kawiarnia. Mają przecudne ciasto malinowe, uwielbiam je. Jestem pod wrażeniem jak dogadałaś Rodneyowi, należało u się.- Mówiła to tak szybko że ledwo nadążałam. Strasznie dużo gada, wydaje się miła, ale nie szukałam znajomych. Jednak nie miałam serca jej odmówić, czułam że mogłybyśmy się polubić, ale nie lubiłam poznawać nowych osób. Jebać to. - Dzisiaj jestem zajęta, może w piątek po szkole? - starałam się lekko uśmiechnąć, lecz wyszedł mi uśmiech z lekkim grymasem. Wychodziłam ze swojej strefy komfortu, zazwyczaj miałam znajomych płci męskiej, a od śmierci brata zamknęłam się w sobie. Nie jestem w stanie stwierdzić kiedy ostatnio dopuściłam do siebie kogoś bliżej nie licząc Leo i Viktora. - Super.- Cassie przyklasnęła w dłonie, a w tym czasie rozległ się dzwonek. Dziewczyna podała mi swój telefon.- wpisz swój numer i się spiszemy.- pośpiesznie wpisałam swój numer i oddałam jej telefon. - Do piątku Emi.- Blondynka szybko odbiegła podążając do szkoły. Zaskoczyło mnie to jak mnie nazwała Emi, tylko chłopaki tak na mnie mówili, mimo to zrobiło mi się miło. W tym momencie przyszło mi powiadomienie z kalendarza o rocznicy śmierci brata. Moja głowa momentalnie zalała się wspomnieniami. Wyjęłam z torebki paczkę papierosów, wyjęłam jednego z nich wsadziłam go między wargi i odpaliłam. Zaciągnęłam się, jednak nie przyniosło mi to oczekujących skutków. Wypaliłam papierosa po czym poszłam do szafki po kask.
Wsiadłam na motocykl i odjechałam w nieznanym mi kierunku. Jechałam z zawrotną prędkością a po dwudziestu minutach zatrzymałam się przy jakimś barze. Zsiadłam z motoru i weszłam do baru. Podeszłam do barmana i zamówiłam szota. Wyjęłam telefon i weszłam w specjalny folder oglądając zdjęcia z bratem. Gdy barman podał mi moje zamówienie wypiłam kieliszek na raz. Nie wiem ile czasu minęło ani ile wypiłam, na zewnątrz było już ciemno. Nie wiem ile razy powstrzymywałam się od płaczu, ile razy myślałam o Maxie. Przywołałam barmana prosząc o kolejny kieliszek. Chwile później odkładałam już pusty na blat. Chwiejnymi krokiem wstałam ze stołka wzięłam paczkę papierosów, telefon i wyszłam z lokalu. Kręciło mi się w głowie, nie wiedziałam jak zamierzam wrócić do domu, lecz nie myślałam o tym. Lekko się zataczając wyjęłam papierosa z paczki i go odpaliłam. Zaciągnęłam się i osunęłam po ścianie i wyprostowałam nogi. Usłyszałam jak ktoś do mnie podchodzi, i usłyszałam znajomy mi głos. - Chyba ci już wystarczy Emory.- Chciałam zostać sama. - Umiem o siebie zadbać dzięki za troskę.- Powiedziałam, ale nie wiedziałam czy rozumiał przez mój bełkot. Zaciągnęłam się kolejny raz. -Co tu robisz? Nie wiedziałem że jesteś z tej okolicy?- parsknęłam. Skąd miałby wiedzieć. -Zapijam smutki nie widać- spojrzałam na niego, obraz mi się lekko rozmazywał, ale widziałam jego twarz dzięki latarni. Miał zarysowaną szczękę, jego włosy nie były za długie ale lekko opadały loczkami na czoło. Oczy miał zielone tak intensywne jak las, gęste jasne brwi. Lekko szpiczasty noc. Był przystojny wcześniej tego nie dostrzegłam. Miał na sobie luźne szare dresy i granatową bluzę, przez którą było widać lekki zarys jego umięśnionej klatki piersiowej i szerokich ramion.- i nie nie jestem z tej okolicy.- podparłam się jedną ręką mając zamiar wstać i odejść. Gdy się podniosłam zachwiałam się i gdyby nie pomocna dłoń blondyna którą szybko chwycił mnie w tali wylądowałabym na ziemi. Przeniosłam swój ciężar ciała na niego. -Chodź nie zostawię cię w tym stanie.- usłyszałam jego aksamitny głos, a powieki zaczęły mi ciążyć.
Pamiętam, że chwilę później wchodziliśmy do czyjegoś mieszkania.————————————————————————
Wracam po dość długiej przerwie, mam nadzieję że nowy rozdział wam się spodoba. Postaram się dodawać je raz w tygodniu. Miłego czytania.
CZYTASZ
Uciekając przed jutrem
Fiksi Remaja19-letnia Melanie w wieku 16 lat straciła brata. Nie miała nikogo kto pomógł by jej przez to przejść. Po nieudanej próbie samobójczej Melanie na imprezie wszczyna bójkę, przez którą szef jednej z najgroźniejszej mafii w Stanach Zjednoczonych się nią...