Rozdział 27

358 31 15
                                    

Pov: Polska

Chodziłem po mieszkaniu coraz bardziej zrezygnowany. Nie było go.
Niepewnie stanąłem w progu pokoju należącego do Rosji.
Pościel była porozrzucana, ubrania wypadały z szafy...
Nie wzbudziło to moich żadnych podejrzeń, bo można sie było po nim spodziewać, że zostawi pokój w takim stanie. Poza tym każdy z nas miał zapasowe ubrania tutaj, tak na w razie czego, gdyby ktoś zapomniał czegoś z domu. Mimo że przyjeżdżaliśmy tu tylko w lato, to było tu wszytsko, czego trzeba. Willa jakby wręcz czekała na nasze przybycie, zawsze otwarta i gotowa. Czyli mogła by być idealną kryjówką, ale jak widać to nie ją obrał sobie Rosja.

Jedyne co mogłem sobie zarzucić to to, że nie zauważyłem, że okno było delikatnie uchylone, jednak ten szczegół umknął mojej uwadze.

Ze zwieszoną głową zszedłem na dół i wyszedłem przed drzwi domu. Ukraina i Kazachstan już tam byli.

- Nic? - Zapytałem, ale wiedziałem, jaka będzie odpowiedż.

Obydwoje pokręcili przecząco głowami.

- Słuchajcie. - Zaczął Ukraina. - Wszyscy jesteśmy już zmęczeni. Jest już wpół do drugiej. Myślę że nie ma sensu wracać do domu. Prześpijmy się tutaj. Zaraz z rana wyruszymy w drogę powrotną.

****

Pov: Rosja

Słysząc te słowa poczułem, jakby zcięło mnie z nóg. Naprawdę, dobrze że siedziałem.

I co teraz?!

Cholera!

Tego nie przewidziałem. Przeciez nie spędzę reszty nocy na dworze!

Nie, to się nie dzieje... to jest jakiś jebany żart!

Wychylając się patrzyłem z niedowierzaniem, jak cała trójka wchodzi do domu i po chwili przekręcają klucz od środka. Myślalem, że coś mnie rozsadzi od środka.

Jedyny plus tej całej sytuacji jest taki, że przynajmniej nie weszli do garażu w którym stał motor.

Zacząłem się zastanawiać, czy do willi da się wejść w jakiś inny sposób. Mogłem jakoś po cichu prześlizgnąć się do mojego pokoju i zamknąć drzwi od wewnątrz. Ustawiłbym budzik i rano szybko wyszedł np przez okno. Wróciłbym, kiedy oni by odjechali.

Spodobał mi się ten plan, jednak był jeden minus - jak miałem wejść do środka? Nie było żadnego innego wejścia, chyba że przez taras, ale szyba była zamykana od wewnątrz.

Spojrzałem z powątpiewaniem na klhcze wystające z mojej kieszeni. Mogłem ich użyć ale bałem się, że kogoś przyciągnę ich hałasem...

Po chwili w głowie zaświeciła mi się lampka - może zostawiłem otwarte okno? Często tak mam że nawet bezwiednie, wychodząc z domu, poprostu otwieram okna, żeby wpuścić trochę świeżegi powietrza.
Zacisnąłem kciuki modląd się, by tak było i tym razem.

Mój pokój znajdował się na piętrze, idealnie pod tarasem. Taras zaś otoczony był drewnianym ogrodzeniem i kolumienkami, więc stwierdziłem, że dostanie się na mój parapet nie będzie takie trudne.

Musiałem tylko bardzo uważać, żeby nie narobić hałasu.

Odczekałem z 10 minut żeby się upewnić, że wszyscy się rozeszli do swoich pokoji i błagając o promyk szczęścia zacząłsm wspinać się na kolejne płotki.

W końcu powoli zacząłem się zbliżać do okna. Kiedy było na poziomie mojej twarzy, dla upewnienia zajrzałem do środka. Nikogo nie było widać, więc pokonałem ostatnią wysokość i wdrapałem się na parapet. Pchnąłem okno. Było tylko lekko uchylone. Moej serce podskoczyło z radości. Czyli się udało!

Dasz radę mi zaufać...? || ☆Ruspol☆ ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz