Isabelle
Do końca dnia nie robiłam tak naprawdę nic. Na zmianę przeglądałam Instagrama, Facebooka i Twittera, od czasu do czasu spoglądając na telewizor. Nudziłam się okropnie, dopóki mama nie wróciła wieczorem z pracy. Dopiero wtedy coś zaczęło się dziać w domu i mniej się nudziłam, ale jednak dalej nudziłam. Co chwilę dostawałam wiadomości od Kirsten, żebym jednak wpadła, skoro czuję się lepiej, ale nie chciałam. Nie lubię imprez, zwłaszcza jak jest na nich spora ilość alkoholu. Uważam, że można się dobrze bawić bez procentów, ale każdy niech robi, co chce. Ja nikogo nie zmuszam do abstynencji, ale ktoś do picia alkoholu już tak. Dlatego preferuję zostanie w domu pod kocem w towarzystwie serialu na Neflixie lub Disney+. A filmiki, które wysyłała mi przyjaciółka, utwierdziły mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam. Zwłaszcza jeden, na którym pijany Will obściskuje się ze sztuczną palmą. Piękny dowód mojej wygranej.
Leżąc i tępo wpatrując się w okno, słyszę dźwięk tłuczonego szkła oraz krzyki. Zegar pokazuje godzinę drugą w nocy, a mnie prawie udało się w końcu usnąć. Jednak ci idioci nie pozwolili mi na to swoim powrotem.
W pewnym momencie słyszę dźwięk otwieranych drzwi, a chwilę później materac mojego łóżka ugina się. Do moich nozdrzy dochodzi zapach perfum, które doskonale znam i których tak bardzo nienawidzę. Ich właściciela tym bardziej.
– Tylko mnie nie wyganiaj. Wygrałaś sto dolarów od Willa, ale ja dorzucę kolejne sto. Tylko mnie nie wyganiaj – mówi Shane, patrząc mi prosto w oczy.
– W imię pieniędzy – szepczę pod nosem, zabierając mu kołdrę i poduszkę spod głowy.
– Piękna jesteś – słyszę zza pleców. Najwyraźniej nie tylko pili, ale też ćpali, bo gada głupoty.
– Nie zesraj się.
W odpowiedzi dostaję ciche chrapanie. Odsuwam się jak najdalej od niego, aby w spokoju zasnąć, co o dziwo przychodzi z łatwością.
~*~
Rano budzę się w ramionach Shane'a. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, co się wydarzyło i od razu spycham go z łóżka. Wydaje z siebie tylko cichy jęk, ale nie jest mi go szkoda. Jakby nie pił, nie wylądowałby w moim pokoju, a ja nie zepchnęłabym go na podłogę. Mógł myśleć.
– Za co to? – pyta, wstając.
Próbuje siąść na łóżku, ale widząc moją minę, zostaje na podłodze.
– Już ty dobrze wiesz. Wpakowałeś mi się w nocy do łóżka!
– Jakby ci to przeszkadzało, wykopałabyś mnie od razu – śmieje się.
– Miałam taki zamiar, ale powiedziałeś, że dorzucisz się do mojej wygranej. Poproszę moje sto dolarów, a potem drugie sto odbiorę od Willa – wyjaśniam, wyciągając rękę. Niechętnie podaje mi banknot, a ja szeroko się uśmiecham. – Zrobiłam to w imię pieniędzy, a teraz wypad z mojego pokoju.
– W imię pieniędzy – mruczy pod nosem, ale wykonuje mój rozkaz.
Na odchodne rzucam w niego klapkiem, którego łapie i nie oddaje. Znów będę musiała go szukać po całym domu, jak zawsze.
Po kilku minutach postanawiam wyjść spod kołdry, aby doprowadzić się do stanu używalności. Widząc pogodę za oknem, postanawiam ubrać zwykłe jeansy z wysokim stanem, luźną bluzę oraz trampki. Jest dopiero połowa kwietnia, ale pogoda nie rozpieszcza, bo jest ledwo dziesięć stopni na zewnątrz i od czasu do czasu pojawi się słońce. Zdecydowanie nie jest to moja ulubiona pora roku, ale na szczęście już coraz bliżej lata, a co za tym idzie? Moje urodziny, które obchodzę osiemnastego czerwca. W tym roku chciałabym je spędzić wyjątkowo, ale to tylko moje marzenie, bo nie mam zbyt wielu znajomych. Zapewne ten dzień spędzę z Kirsten i Mattem, a potem dołączy do nas Will. Shane nigdy nie spędzał z nami moich urodzin, ale nie ubolewałam nigdy nad tym faktem. Tym razem też tak będzie.
![](https://img.wattpad.com/cover/337396429-288-k994794.jpg)
CZYTASZ
Nienawidzę cię kochać
RomanceŻycie Isabelle Coleman było poukładane - duży dom, wspierająca rodzina, wymarzone studia, jedyna, oddana przyjaciółka. Jednak z rozpoczęciem roku akademickiego stwierdza, że los postanowił sobie z niej zakpić, stawiając na jej drodze aroganckiego, z...