Isabelle
Kiedy dwadzieścia pięć minut później zajeżdżamy pod szpital, jestem kłębkiem nerwów. Staram nie pokazywać się stresu, który mnie ogarnia, ale czuję, że słabo mi idzie.
– Isabelle –wyrywa mnie z rozmyślań głos Willa. – Mówię do ciebie od pięciu minut, a ty mnie nie słuchasz?
– Hm?
– Nieważne – mówi zrezygnowany.
– Przepraszam, ale zamyśliłam się. Powtórz, co mówiłeś.
Patrzę na niego jak kot ze Shreka, na co od razu mięknie.
– Mówiłem, że nie musimy czekać bezczynnie przed szpitalem, bo Shane dostał wypis wcześniej.
– To dobrze – stwierdzam.
– Rozmawiałem z mamą – odzywa się po chwili ciszy. – Wraca za dwa tygodnie.
Prycham po nosem.
– Nie musi wracać – oznajmiam zdenerwowana. – Jakoś sobie radziliśmy bez niej w domu, ale najwidoczniej znudziła jej się ta cała szopka.
– Dlatego we wtorek pojedziemy do babci. Wszyscy nie mamy wtedy zajęć, a Shane nie ma terapii, więc termin idealny. Dzwoniłem już do niej i nas zapowiedziałem.
– Super.
Kiedy mam odpinać pasy, z budynku wychodzi Shane rozmawiający przez telefon. Oddycham z ulgą, gdy wsiada do samochodu, nadal mając urządzenie przy uchu. Dzięki siedzeniu z przodu mogę obserwować go w lusterku z nadzieją, że tego nie zauważy.
– Dzięki, że po mnie przyjechaliście – mówi, chowając komórkę do kieszeni spodni.
– Od tego są przyjaciele – odpowiada mu Will, na którego słowa delikatnie się uśmiecham.
Przyjaciele.
– Wiem i doceniam.
Około dziesięć minut później zatrzymujemy się pod supermarketem, do którego chciał wstąpić mój brat. Shane stwierdza, że jest zbyt zmęczony na chodzenie po sklepie, a ja? Ja chcę mu dotrzymać towarzystwa.
– Wszystko w porządku? – Między zagłówkami pojawia się głowa Shane'a. – Jesteś strasznie zamyślona.
Tak, myślę o tobie i o tym, co napisałeś w zeszycie.
– Wydaje ci się.
– Isabelle – wypowiada moje imię poważnym tonem.
Przewracam oczami tak, aby nie widział, ale orientuję się, że wszystko dostrzega w lusterku.
– Jestem tylko zmęczona – kłamię, nie patrząc mu w oczy ani przez chwilę.
– Na pewno? – pyta troskliwym głosem, na którego dźwięk robi mi się ciepło na sercu.
Miło, że się o mnie martwi.
– Na sto procent.
Odwracam wzrok w jego stronę, posyłając mu delikatny uśmiech. Będąc blisko niego, zauważam spojrzenie, którym nigdy mnie nie obdarował, spojrzenie pełne uczucia oraz szczerości. A może ja nigdy tego nie zauważałam lub nie chciałam zauważyć.
– Idzie Will.
Shane wskazuje na blondyna palcem, po czym cofa się na swoje miejsce. Spoglądam na brata i zamieram, widząc osobę idącą za nim w oddali.
– O Boże – szepczę, przykładając dłoń do ust. – Dlaczego, kurwa?
– Isabelle, co się dzieje? – pyta mój brat, zajmując miejsce kierowcy.
![](https://img.wattpad.com/cover/337396429-288-k994794.jpg)
CZYTASZ
Nienawidzę cię kochać
RomanceŻycie Isabelle Coleman było poukładane - duży dom, wspierająca rodzina, wymarzone studia, jedyna, oddana przyjaciółka. Jednak z rozpoczęciem roku akademickiego stwierdza, że los postanowił sobie z niej zakpić, stawiając na jej drodze aroganckiego, z...