Shane
Staram się zająć myśli Isabelle czymś weselszym, co skutecznie mi się udaje. Przez cały tydzień wraz z jej babcią znajdowaliśmy jej różnorodne zajęcia, dzięki którym oderwała się od rzeczywistości. Pomógł w tym również fakt, że Caden nie odezwał się ani razu, ale nie przestałem być czujny. Doskonale zdaję sobie sprawę z jego nieobliczalności.
Mama Isabelle i Willa nie przejęła się całą tą sytuacją. Stwierdziła, że są to jedynie głupie żarty, na które nie ma ochoty, więc mamy zmądrzeć. Jakby tego było mało, postanowiła wyjechać na trzytygodniowe wakacje z Lucasem na Dominikanę. Will stwierdził, że zachowuje się jak nieodpowiedzialna nastolatka, składając wypowiedzenie w pracy, bo Lucas zarabia wystarczająco dużo. Nie powiedziałem głośno swojej opinii na ten temat, ponieważ chcę mieć jeszcze dach nad głową, ale mój przyjaciel ma stuprocentową rację.
– O nie – szepczę, widząc sylwetkę dobrze znanej mi osoby.
Przestaję głaskać Xaviera, który patrzy na mnie niezrozumiale. Posyłam mu przepraszające spojrzenie, na co ten trąca mnie czubkiem nosa w nogę, abym nadal się nim zajmował. Pies wyczuwa moje zdenerwowanie i odwraca wzrok w kierunku zbliżającego się do furtki Cadena. Jak na zawołanie podrywa się z miejsca, po czym biegnie do ogrodzenia, cały czas szczekając. Mądry pies.
– Długo ci to zajęło – rzucam od niechcenia.
Uciszam ręką Xaviera, ponieważ nie mogę go przekrzyczeć. Jednak bardzo chętnie wypuściłbym go, aby zajął się Wyattem.
– Efekt zaskoczenia działa najlepiej.
– Jakiego zaskoczenia? – śmieję się. – Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że prędzej czy później nas najdziesz. To była tylko kwestia czasu.
– Zawołaj Isabelle.
Goń się.
– A co ja jestem? Pies, żebyś mi rozkazywał? – drwię z jego słów.
– Pierdol się. Zawołaj Isabelle, natychmiast.
– Ty to jesteś, kurwa, bezczelny. Nie zawołam jej, a ty lepiej daj sobie spokój. Groźby są karalne, wiesz? A tak się składa, że tydzień temu groziłeś jej śmiercią.
– Kto ci niby w to uwierzy? – pyta z lekkim uśmiechem na twarzy. – Masz jakieś dowody? Czy tylko ten mój SMS, którego mogę się łatwo wyprzeć?
– Oprócz wiadomości? – Kiwa głową. – Mam. Nagranie z furtki, które jest z głosem. Babcia Isabelle dba o bezpieczeństwo wokół swojego domu.
Nie odpowiada ani słowem. Stoi przez chwilę zdenerwowany, ale w końcu odwraca się na pięcie i odchodzi. Czuję ogromną satysfakcję, że tym razem dał sobie spokój. Jednak zdaję sobie sprawę, że nie odpuści. Tacy jak on nigdy nie odpuszczają tak prędko.
Słyszę za plecami kroki. Odwracam się w tamtym kierunku, a moim oczom ukazuje się Isabelle. Ubrana jest ciemne legginsy oraz za dużą bluzę z kapturem. Bluzę, którą jej dałem na wczorajszym grillu.
– Znalazł nas – rzuca, głaszcząc Xaviera, a następnie zwraca się do niego z uśmiechem: – Dobry piesek. Już wiesz, że Caden jest bucem i psychopatą, prawda?
Pies szczeka na jej słowa, jakby chciał je potwierdzić. Uwielbiam go.
– Mam nadzieję, że nie zrobi mu jakiejkolwiek krzywdy – przyznaję. – Wtedy musiałbym go zabić. Mówię serio.
– Mama dzwoniła – zmienia temat. – Musiałam rozchodzić tę rozmowę.
– I co mówiła? Nadal ma mózg sprany?
![](https://img.wattpad.com/cover/337396429-288-k994794.jpg)
CZYTASZ
Nienawidzę cię kochać
RomanceŻycie Isabelle Coleman było poukładane - duży dom, wspierająca rodzina, wymarzone studia, jedyna, oddana przyjaciółka. Jednak z rozpoczęciem roku akademickiego stwierdza, że los postanowił sobie z niej zakpić, stawiając na jej drodze aroganckiego, z...