Rozdział 6 (sceny 18+)

945 73 30
                                    

( Oryginał został napisany jako Izuku płeć piękna, dlatego tutaj, by zachować jaki taki hm sens, wrzucę Omegaverse oraz sporą feminizację

Jeśli ktoś miałby ochotę, mogę udostępnić pierwotną wersję czyli Deku She/Her )

Zobaczmy co z tego wyjdzie:

Znaleźli się w małej wnęce.

Trudno było nazwać to jaskinią. Ledwo mieścili się we dwójkę stojąc. (unosząc się)

Mimo to stado rekinów powinno ich minąć. Izuku opierał się o jego ramiona ciężko dysząc.

On zaś trzymał go mocno za biodra.

Kurwa.

Byli tak blisko. Za blisko. Czuł jak jego zmysły się zaćmiewały. Ich ogony ocierały się o siebie w kuszący sposób.

Z oczu Deku powoli odpływał strach.

Błąd.

Katsuki może nie tracił rozumu gdy tylko poczuł krew, jednak ta bliskość.

Ciepło drobniejszego ciała.

Ciasne miejsce.

Obudziły w nim pierwotne instynkty. Starał się jeszcze przez chwilę z nimi walczyć. Próbował się kontrolować.

Bezskutecznie.

Musiał mieć tą syrenkę. Wszystkie uczucia, które negował, wypłyneły wartkim strumieniem.

Powoli owinął swój ogon wokół niej. Jak wąż, który owija się wokół swojej ofiary.

Nie było to trudne, ponieważ był prawie dwa razy mniejszy.

Deku spojrzał na niego zdezorientowany. Wciąż trzymał ręce na jego ramionach.

Izuku Nie odpychał go. I tak nic by tym nie wskórał. To on znajdował się od strony wyjścia.

Przeniósł rękę z jego biodra do podbródka, by móc przyjrzeć się mu z każdej strony. (Światło było nikłe, ale udało się co nieco zauważyć).

Miękkie rysy, piegi i te ogromne oczy łani.

Tak. To będzie idealna matka dla jego dzieci. Bez ostrzeżenia złączył ich usta w niechlujnym pocałunku.

Musiał uważać na zęby. Nie chciał go zranić. Jeszcze nie.

Jęknął zdziwiony, ale nic nie powiedział. Próbował odwzajemnić pocałunek, starał się dopasować do ruchu jego warg.

Albo tak mu się wydało.

Ręce Deku kręciły się przy jego włosach starając się ich chwycić.

Gdy tylko złapał garść, przyciągnął go do siebie.

Byli blisko. Tak bardzo blisko. Ale jeszcze nie wystarczająco blisko.

Szpara w łuskach rozchyliła się, uwalniając ogromnego członka, drżącego w potrzebie.

Bakugo bez ostrzeżenia wbił się głęboko w dziewiczą małą dziurkę. Była ciasna. Nic nie szkodzi.

Syrenka Krzyknęła szarpiąc jego włosy jeszcze mocniej. Zaczął się leniwie poruszać.

Było tak ciepło i ciasno. Idealnie Skowyt bólu wraz z powolnymi ruchami, zamieniał się w jęk przyjemności.

Gdy tak delikatnie wsuwał się i wysuwał, jego usta zaczęły schodzić niżej.

Pazurem przesunął między łopatkami zostawiając tam czerwoną szramę ciągnącą się po kręgosłupie.

Zbliżył się do jednego z sutków, by powoli włożyć go do ust, ssąc uważając na swoje ostre zęby.

Jedną ręką trzymał dolną partię mniejszych pleców zaś drugą na lewym sutku bawiąc się nim.

Starał się nie zranić Deku ani zębami ani pazurami.

W tym czasie delikatniejsze ręce trzymały kurczowo jego barki.

Gdy tylko zaczął lizać intensywniej, Izuku wbił swoje pazurki ciągnąc je w dół.

Bakugo Czuł jak zostają krwawe ślady. Piękna pamiątka.

Kolejny jęk był o oktawę wyższy i zadział jak zielone światło. Zaczął poruszać się szybciej, gwałtowniej. Celując w to jedno miejsce.

Przyjemność przepływała przez całe jego ciało. Jak prąd morski.

Czuł jak pojawiają się kolejne krwawe ślady. Gdy jego węzeł spuchł, a w jelitach pojawiło się elektryzujące ciepło przestał się ruszać, a jego usta ponownie wróciły na jego.

Zamierza wypełnić tą syrenkę tyloma dziećmi ile tylko zdoła. Będzie tylko jego. Na wyłączność.

-

Katsuki powoli odłożył świeżo upolowane ryby w koszu.

Starał się robić jak najmniej hałasu. Zwrócił swój miękki wzrok w stronę ogromnego legowiska zrobionego z ziela z dna morskiego.

Izuku leżał z delikatnie podwiniętym ogonem głęboko śpiąc.

Bezszelestnie położył się obok niego i przesunął kciukiem po napiętym brzuchu.

Poczuł drobny ruch kotłujących się w środku maluchów. Wypuścił szczęśliwe sapnięcie.

Syrenka wciąż spała. Dobrze. Te małe demony były bardzo żywotne.

Przesunął się odrobinę w stronę mniejszego ogona. Położył głowę tak, by móc spojrzeć na spód brzuszka.

Niedawno odkrył, że jest tam dosyć cienka warstwa skóry, przez którą można dostrzec cienie zarodków.
Wczoraj udało mu się naliczyć trójkę.

Poruszając głową, ocierał swoimi włosami o łuski, co obudziło Izuku.
"Już wróciłeś?" Wymruczał sennie.

Ponownie przesunął się tym razem, by być na wysokości jadeitowych oczu. Nic nie powiedział.

Po prostu pocałował te soczyste usta. Deku ziewnął pocierając swój dziecięcy guzek, by uspoić szalejące maleństwa.

"Już są takie duże" wyszeptał podekscytowany, kładąc swą większą dłoń na jego.

Izuku Uśmiechnął się miękko.

Uśmiech, dla którego był w stanie wymordować cały ocean. Uśmiech, który witał go każdego poranka. Uśmiech, który był zarezerwowany tylko dla niego.

KONIEC 🧡💚

To tylko gatunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz