Epilog (w trakcie)

245 36 9
                                    

Na wstępie, mega się cieszę, że tak dobrze ta seria się przyjęła.. kurczę tak mi ciepło na serduszku jak o tym myślę. Jednak trochę (za) długo zwlekałam z kontynuacją, dlatego stwierdziłam, że w sumie mogę rzucić co mam, i dorzucać. (Chyba jest taka opcja?)
Dlatego daty wydania będą ulegać zmianie, bo cały czas, powoli będę uzupełniać. Mam nadzieję, że ogarnę to w miarę systematycznie.
(Kiedy skończę, jeszcze raz odpowiem na każdy komentarz, aby dać powiadomienie, dla osób czekających)

A póki co lecimy,
Miłej lektury !

Katsuki poczuł nieprzyjemne szarpnięcie za włosy. Ziewnął przewracając się na drugi bok i machnął ręką, by przegonić intruza.

Co odniosło odwrotny efekt, bo zaraz potem coś tak mocno złapało i pociągnęło, że aż wstał.

- Tatoooo!

Bakugo przetarł oczy, tylko po to, by zobaczyć mini kopię siebie.

Jego najstarszy syn wyglądał zupełnie jak on z młodości: Blond kolce, czerwone jak krew oczy, rekini uśmieszek, twarde rysy twarzy i bladozłoty ogon.

Uśmiechnął się czule.

- Tatooo obiecałeś! Obiecałeś, że dziś popłyniemy na polowanie! Tato!

I był tak samo upierdliwy jak on. Identyko.

Katsuki mruknął coś pod nosem przeciągając się.

- Nie wydaje mi się żebyście wczoraj byli grzeczni - burknął masując skórę głowy. Mały miał mnóstwo siły.

- Tatoo no weź! Kotaru mówił, że nie jest zły!

Kotaru był ich najmłodszym synem, bardzo często... szykanowanym przez swoje starsze rodzeństwo.

- Niegrzeczne dzieci nie chodzą na polowania. Koniec i kropka.

- Tato ! - Katsuro warknął , ale zaraz potem rozłożył ręce w bezsilności.

- I co? Zgodził się? - do jaskini zajrzała jego młodsza córka.

Również jego wierna kopia.

Dziewczynka wyglądała jak żeńska wersja swojego brata.

- Nie.. - młody westchnął - wszystko przez Kuro

Syrenka sapnęła naburmuszona

- Ejej. Nie WSZYSTKO przez Kuro, a przez WASZ debilny temperament.

- Papa powtarza , że mamy to po tobie! A więc to twoja wina!

Jego córka, była bardzo wyszczekana. W sumie tak jak on.

- Nie bądź taka hej do przodu, bo ci z tylu zabraknie - Bakugo próbował ukryć uśmieszek.

- Nie potrzebuje z tyłu jeśli będę szybciej pływać! A pływam najszybciej!

- Wcale nie! Ja pływam najszybciej i znacznie lepiej od ciebie!

Z tymi słowami starszy brat rzucił się na Riye z pazurami. Krzyki, piski i wrzaski były nieodłączną częścią poranka. Każdego poranka od 7 lat.

- Hej! Zabiorę was na polowanie tylko pod jednym warunkiem.

Dzieciaki zatrzymały się momentalnie i spojrzały na niego z rozdziawionymi buziami.

- Tak?!

- Dziś pobawicie się z bratem

- No weeeź! - jękneli jednocześnie.

- On sam nie chce się z nami bawić - dziewczynka fuknęła zakładając ręce na piersi.

- NIE chce, to być waszym WORKIEM treningowym - Katsuki warknął pokazując zęby.

Bolało go, gdy obserwował swoje dzieciaki, które były tak podzielone. Jednak on nigdy nie miał rodzeństwa, ani przyjaciół... tak w sumie był typem samotnika. Dopóki nie spotkał Izuku.

Jednak mimo to, nie chciał, by ich dzieciaki były zwaśnione.

Chłopiec nachylił się do siostry i zaczął jej szeptać coś do ucha. Mały spryciarz był na tyle cwany, że przysłaniał sobie usta, aby nie dało się czytać z ruchu warg.

Bakugo mógł tylko założyć ręce na piersi i czekać, aż dzieciaki się na ' coś' zdecydują.

Monolog okazał się być jakimś skomplikowanym wieloetapowym planem, albo Kotaru przedstawiał nadwyraz skomplikowaną i zawiłą argumentację.

W końcu odkleił się od Riyi wymieniając między sobą porozumiewawcze uśmieszki.

- Mam pewien układ - zaczął powoli, bacznie obserwując reakcję ojca. - Który sprawi, że obie strony będą zadowolone. - Spędzicie MIŁO cały dzień z bratem.

- ŻE COOOO?! - jęknęli jednocześnie.

- Tato, to nie fair! - Riya machnęła wściekle ogonem. - Dziś! Dziś miało być polowanie! Dziś!

- To trzeba było się zachowywać bachory - uciął, wypływając z jaskini.

Dzieciaki popłynęły za nim sapiąc ziirytowane.

Bakugo skręcił do ich małego ogródka, gdzie znajdował się jego mate oraz ich najmłodszy syn.

Kuro szczęśliwy zbierał algi, pomagając Izuku, który już był w zaawansowej ciąży. Mimo to, trzymał koszyk i sam starał się zabrać co nieco.

- Mówiłem byś odpoczywał - Bakugo mruknął pod nosem szybko podpływając do zielonki, delikatnie podkładając dłoń pod spuchnięty brzuch. - Znowu pracujesz.

- Kacchan! - Deku się zarumienił. - Myślałem, że jeszcze śpisz..

(Kotaru , Riya, Kuro)

To tylko gatunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz