Diana wróciła do Duskwood popołudniu. Jake i Dan opowiedzieli Jej o kulisach spotkania z Jej ojcem. Dziewczyna nie kryła złości, natychmiast chwyciła za telefon i wybrała numer matki.
- Diana, córeczko nareszcie się odzywasz.
- Mamo, przestań sobie kpić. Co ojciec robi w Duskwood?! A może jesteście tu razem?
- A więc jednak pojechał... Błagałam go, żeby odpuścił. Próbowałam się z Tobą skontaktować kilkukrotnie, żeby Cię ostrzec, że jest w szale. Martwiliśmy się o Ciebie, więc wynajął detektywa, żeby ustalił gdzie przebywasz. Dowiedzieliśmy się o zaręczynach z tym chłopakiem. Ojciec Go prześwietlił i to nie jest mężczyzna dla Ciebie...
- Możesz przestać? - przerwała jej - Nic wam do tego, co robię z moim życiem.
- Przepraszam, ja się po prostu martwię. Chciałabym móc Go chociaż poznać, dzieci przedstawiają rodzicom partnerów...
- A rodzice wspierają dzieci. Temat uważam za zakończony, jeśli macie mi tylko tyle do powiedzenia. Przekaż ojcu, żeby się stąd wynosił.
Rozłączyła się nie czekając na dalsze wyjaśnienia. Była wściekła, jak oni mogli kolejny raz wtrącać się w Jej życie. W dodatku ten detektyw... Niczego się nie nauczyli, a Ona nie miała już zamiaru spełniać ich oczekiwań.
Jake spędził noc przy komputerze, chciał dowiedzieć się więcej na temat tych ludzi, wiedział że musi być krok przed ojcem Diany, inaczej ten nie da im spokoju. Jednocześnie widział światełko w tunelu, jeśli chodzi o Jej matkę. Kobieta chyba naprawdę chciała po prostu nawiązać kontakt z własną córką, być może było tu jeszcze coś do uratowania. Natknął się na interesujące Go ślady, zgrał coś na pendrive, po cz ustalił, że mężczyzna zatrzymał sie w hotelu nieopodal Duskwood. Ruszył tam z samego rana, zanim jeszcze Diana się obudziła.
Nie czuł się do końca dobrze z tym, że coś przed Nią ukrywał, jednak nie umiał znosić Jej bólu i musiał coś z tematem zrobić. Podjechał pod hotel, na szczęście hotelowa restauracja była na parterze, usiadł w lobby i czekał aż mężczyzna przyjdzie na śniadanie. Zszedł i udał siebw kierunku sali, Jake czekał więc aż będzie wychodzić, nie chciał urządzać dramy w holu, a już przekonał się, że będzie to najpewniej nieuniknione. Wreszcie zobaczył jak wychodzi, zaszedł Mu drogę.
- Co Ty tu robisz? Mam wezwać ochronę?
- Nie proszę Pana, przyszedłem porozmawiać. Miał Pan rację, ja i Diana nie pasujemy do siebie, lepiej dla Niej będzie jeśli zniknę z Jej życia.
- Gratulacje. Czego ode mnie chcesz?
- No cóż, sam Pan mnie rozgryzł, nie ma nic za darmo na tym świecie. Wspominał Pan o pieniądzach, a one mi się przydadzą. Moja matka jest na rencie, całe życie starała się związać koniec z końcem, chciałbym jej jakoś ulżyć.
- Wiedziałem, wam biedakom zawsze chodzi o pieniądze. Przygotowałem się na to, chodź ze mną na górę, mam odłożoną gotówkę. Sto tysięcy to chyba wystarczająca kwota?
Ruszyli windą do pokoju hotelowego. Po wejściu Jake zaryglował drzwi. Widząc wściekłość rywala odezwał się od razu.
- Proszę nie podejmować pochopnych decyzji. Mam do powiedzenia tylko jedną rzecz. - wyjął z kieszeni pendrive - Proszę sobie to otworzyć. Spędziłem noc na przygotowaniu tego, dokładnie Pana prześwietliłem. Detektyw pewnie Panu nie powiedział, że jestem hakerem i dla mnie nie jest problemem ustalić niewygodne fakty na temat kogokolwiek. No więc poszperałem i wyszło, że trochę ma Pan za uszami.
- Nie wiem o czym mówisz gówniarzu.
- Doskonale Pan wie. Zastanawiałem się, czy to trudne zostać królem deweloperów, ale to chyba Pan wie lepiej? Mając odpowiednich urzędników za przyjaciół, pewnej jest to całkiem proste zajęcie, prawda? Mam tu dowody na Pana nielegalną działalność, czyszczenie kamienic, wadliwe odbiory techniczne, zatrudnianie pracowników na czarno... Trochę tego jest. I regularne przelewy na konto pewnej kobiety, której mąż zmarł wskutek nieszczęśliwego wypadku. Policja pewnie chętnie zbada, czy ten człowiek czasem nie pracował przy stawianiu jednego z Pana wieżowców. Oczywiście na czarno, bez ubezpieczenia... Czyżby wiedział Pan dlaczego dokładnie umarł? Płaci Pan z poczucia winy, czy za milczenie? Ah no i wisienka na torcie... Kochanka po drugiej stronie kraju, jak Pan sobie radzi prowadzić tak skomplikowane życie? Może lepiej, żeby żona się dowiedziała, jej odejście Pana odciąży, proszę to przemyśleć.
- Czego chcesz? Czy Diana to widziała?
- Jeszcze nie, ale Ona na pewno też będzie szczęśliwa, kiedy się dowie, jakim chujem jest Jej ojciec.
- Błagam, one nie mogą się dowiedzieć, zwłaszcza Diana. Teraz jest zła, ale to zniszczyłoby naszą relację na zawsze. Zapłacę Ci ile zapragniesz, tylko zniknij z naszego życia.
- Chyba się nie rozumiemy. Nie chcę pieniędzy i nigdzie się nie wybieram. Diana i ja pobierzemy się i będziemy szczęśliwi. I nikt nie będzie się do tego wtrącać.
- Błagam, nie krzywdź mojej córki.
- O czym Pan mówi? Do głowy by mi nie przyszło, by Ją zranić. Jestem tu dla Niej, nie mogę patrzeć jak cierpi przez głupotę rodziców.
- Ale mówiłeś, że nie pasujecie do siebie...
- A jak inaczej miałbym załatwić sobie tę rozmowę w cichym miejscu? Może Pan być pewien, że Pana córka jest pod najlepszą opieką. Oddałbym życie za Jej szczęście, a tego nie zastąpią żadne pieniądze.
- A więc wygląda na to, że myliłem się co do Ciebie. Oczywiście nie jestem zachwycony, że moje córka oddała serce komuś zdolnemu do takich rzeczy... Ale udowodniłeś, że jest bezpieczna.
- Zatem proszę skorzystać z mojej oferty i wyjechać. Niech Pan porozmawia z żoną i dołóżcie starań, żeby Diana wam wybaczyła. Nie chciałbym, żeby rodziny nie było przy Niej, gdy będzie rozpoczynać nowy rozdział życia. Wtedy zachowam dla siebie to, czego się dowiedziałem.
Jake wyszedł z hotelu nie mając pewności, co postanowi mężczyzna. Miał jednak nadzieję, że argumenty, których użył wystarczająco przemówiły mu do rozsądku. Gdy wrócił do domu, Diana czekała na Niego. Była zdenerwowana i oznajmiła Mu, pomijając nawet przywitanie.
- Jake, zorganizujmy ten ślub, ja nie chcę już czekać.
CZYTASZ
Kim Naprawdę Jesteś? - Duskwood
FanfictionDiana ma 25 lat. To niska, niepozorna blondynka o niebieskich oczach, której dusza skrywa wiele demonów. Jej życie i serce zmieniają się pod wpływem jednej wiadomości od nieznajomego, który mieszka w niewielkim miasteczku Duskwood. Czy nawiązane rel...