XVIII

516 11 24
                                    

~Nat~

Była godzina ok. 8 rano jak obudził nas mój telefon.

- No odbierz go. - Mruknęła Kam.

Tak też zrobiłam.

- Halo?

- MAM CHŁOPAKA!

- Mhhh, super, super. Czekaj co- - Spojrzałam na wyświetlacz i dopiero teraz zrozumiałam, że dzwoni Will.

- No mam chłopaka.

- Opowiadaj.

- No więc jak go do mnie wygoniłaś, tak opowiadał. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, no i tak jakoś wyszło.

- OMG, moje gratulacje. Simon, coś w ogóle pamięta?

- Ty nawet nie wiesz jaką on ma mocną głowę. A teraz leży obok mnie i każe ci podziękować.

- Nie ma za co. - Spojrzałam na Kam, która patrzyła na mnie wyczekująco. - Poczekaj chwilę. Co?

- Po prostu mów o co chodzi. - Odpowiedziała już mniej zaspanym głosem.

- Will ma chłopaka.

- Serio!? No to życz mu szczęścia w nowym związku.

- Macie też pozdrowienia od Kam.

- Dzięki, czekaj...to wy spałyście razem?

- Nie dorabiają sobie podtekstów Simon. Po prostu usnęłyśmy oglądając film, nic więcej. A, żeby nie było, oglądałyśmy Alicję w krainie czarów.

- Dobra, dobra niech ci będzie. I tak wam, życzę oby wasza relacja rozkwitała.

- Tak by the way musisz nas kiedyś poznać. - Dodał Simon.

- To wy się jeszcze nie poznaliście?

- Zakładam, że znamy się tylko z twoich opowieści.

- No to cóż, jak tylko zdejmą Kam gips z nogi to musimy zaplanować jakieś wspólne spotkanie.

- Wolę nawet nie pytać, jak do tego doszło.

- Powiedzmy, że goniłam waszą ukochaną przyjaciółkę, aby wytłumaczyć nieporozumienie.

- Kiedy ściągają Ci gips? - Tym razem odezwał się Will.

- Za jakieś 3 tygodnie z hakiem. Podobno złamanie nie było poważne.

- No to do zobaczenia za trzy tygodnie.

- Pa.

- Cześć.

- Są cholernie mili, nie dziwię ci się, że się pocieszałaś w ich ramionach.

- No są zaskakująco spoko. A teraz Pani wybaczy, ale umieram z głodu i idę zarobić nam śniadanie.

Time skip: 3 tygodnie później.

~Kam~

Właśnie ściągneli mi gips, po tych czterech tygodniach udręki, w czasie których się nic nie działo. Gdy tylko wychodziłam ze szpitala czekała na mnie Nat, która rzuciła mi się na szyję.

- Boże jak się cieszę, że już ci to ściągneli.

- Ja też, ale lekarz powiedział, że muszę ją oszczędzać jeszcze przez jakiś tydzień.

- W każdym razie, teraz idziemy spotkać się z chłopakami.

- Dlaczego ja zawsze jestem niedoinformowana?

- No jakoś tak wyszło. - Dodała z uśmiechem.

Pojechałyśmy tramwajem do kawiarni w tej lepszej dzielnicy. Siedziała tam starsza kobieta czytająca jakąś gazetę, mężczyzna w średnim wieku rozmawiający z kimś zawzięcie przez telefon, a przy jeszcze innym stoliku siedział Will i brunetem. Podeszłyśmy do nich i się z nimi przywitałyśmy.

- Hej, ty pewnie jesteś Simon. - Chłopak skinął głową, po czym dodał.

- Klaudia, prawda?

- Z racji tego, że przyjaźnicie się z Nat, to możecie do mnie mówić Kam. Jakby ktoś miał wątpliwości to był jej pomysł. - Wskazałam na brunetkę, stojącą obok mnie.

Gdy już siedzieliśmy i każdy zamówił sobie coś do picia, zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy.

- A w ogóle jak wy się poznałyście?

- To jest dość ciekawa historia, bo właściwie wyjęta z tych amerykańskich filmów, gdzie bohaterowie wpadają na siebie na środku korytarza i jest wielkie love story. Tylko u nas jest to bardziej friends story.

- No, a poza tym chodzimy razem do klasy. Na mat-fiz. Kam? W ogóle w jaki sposób ty się znalazłaś w tej klasie?

- To jest zajebiste pytanie, moja droga, na które odpowiedzi nie ma. A ty?

- Matka mnie tam wysłała, w sumie możliwe, że sama bym tam poszła, bo z matmą nie mam takich problemów jak z polskim.

- A wy jak się poznaliście? - Spojrzałam na ciekawa chłopaków.

- W zasadzie to zasługa naszych matek, które nas poznały że sobą jak jeszcze byliśmy dziećmi. Całe dzieciństwo trzymaliśmy się razem, potem on - Wskazał na Willa - musiał wyjechać z rodziną na jakąś całą wieczność....

- To były trzy lata, ale masz rację, wydawało nam się jakby to była wieczność.

- Mniejsza z tym, wrócił gdy zaczynał się pierwszy rok liceum. Zmienił się, ale na lepsze, wtedy nie dopuszczałem do siebie myśli, że może mi się podobać. A jakbym teraz miał opisać jak się zmienił, to powiedziałbym, że stał się bardziej seksowny.

- Czekaj to ja ci się już od pierwszego roku podobałem?

- Nie byłem tego świadomy, ale chyba tak.

- Japierdole, czemu nie mówiłeś?

- Nie gadaj, że ja tobie też?

- No nie widziałem cię trzy lata, a potem wracam tu i widzę: hot brunet z dłuższymi włosami, z zajebistą karnacja, pięknymi oczami, w białej koszuli i czarnych spodniach na rozpoczęciu roku w nowej szkole.

- Ja pamiętam, że ty byłeś ubrany w granatową koszulę, czarne spodnie i miałeś rozjaśnione włosy.

- Nie chcę wam przerywać, ale możemy wrócić do tego jak się poznaliście?

- Ohhh, tak, sory. No więc jak się okazało Will był w klasie humanistycznej, a ja w informatycznej, ale języki mamy wspólnie, oprócz polskiego. No i jakoś tak wyszło, że usiedliśmy razem, no i się okazało, że się znamy. A potem to już poszło z górki i na nowo trzymaliśmy się razem. A w jaki sposób zostaliśmy parą to już wiecie.

- Słodka historia.

- Zgadzam się.

Pogadaliśmy jakieś 3 godziny, a potem chłopcy musieli spadać, ale zanim poszli zdążyliśmy stworzyć swoją grupę na message. Nazwa powala:

Babeczki🧁, jednorożce🦄 i tęcze🌈

No więc w taki piękny sposób stworzyliśmy niezłą ekipę.

Minęły dwa tygodnie od naszego spotkania, cały czas coś ze sobą pisaliśmy.

Jeśli Nat bała się, że się nie polubimy mogła teraz spać spokojnie (albo właśnie teraz mogła zacząć się bać) bo złapałam z Simonem zajebisty kontakt. Oczywiście nie na tyle, aby wyszło z tego coś więcej, bo jak się okazało on nigdy nie poczuł na serio tego samego, co teraz czuje do Willa, w stosunku do jakiejkolwiek dziewczyny. Mi to nie przeszkadzało, bo po pierwsze: nie byłam nim zainteresowana, po drugie: nie należę do osób, które rozwalają związki.

******

Powiem wam tak, na cieszcie się tą słodyczą, bo następny rozdział nie będzie już taki kolorowy.

Pojebana OsiemnastkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz