Obudziłam się z krzykiem. Bałam się. Dostałam zadyszki i nie mogłam zaczerpnąć powietrza. Potrzebowałam powietrza.
Nie wiedziałam też gdzie jestem. Pamiętam, że zasnęłam w aucie. Pomieszczenie, w którym się znajdowałam w ogóle nie przypominało tego z auta.
Jak przez mgłę słyszałam szybkie kroki. Ten ktoś chyba biegł. Tak, tak na pewno. Ten ktoś biegł. Byłam tego pewna. Usłyszałam od mojej lewej huk otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę przerażona.
W moim kierunku szedł Chase. Nie wiem co się wtedy ze mną działo. Nie mogłam. Po prostu nie. Nie mogłam.
- Nie podchodź! – załkałam.
W jego jasnozielonych oczach widziałam strach i smutek.
- Hej, spokojnie – szeptał. – Nic ci nie zrobię. Spokojnie..
- Nie, nie, nie – pierwszy raz w życiu bałam się własnego brata. – Nie podchodź.
- Deila, spokojnie – podchodził do mnie powoli, żeby mnie nie przestraszyć. Uśmiechnął się lekko. – To tylko ja, Twój szurnięty brat.
Złapał mnie lekko za lewą dłoń. Był powolny, ostrożny i spokojny. Jakby bał się, że coś mi zrobi. Przyciągnął mnie do swojej klatki i zamkną w uścisku. Poczułam bardzo znany mi zapach. Nadal się nie zmienił. Uśmiechnęłam się. Połączenie papierosów, wody kolońskiej i mango to moje bezpieczne miejsce. Mój starszy brat to nie tylko rodzeństwo. To moje schronienie, mój azyl. Domu jeszcze nie znalazłam. Może znajdę jutro, za tydzień, miesiąc albo za rok? A może już poznałam? Nie ważne. Ważne jest to, że go znajdę.
- Może chcesz iść z tym do psych... - wiedziałam co chciał powiedzieć.
- Nie. Nie chcę. Nie potrzebuję. – Uśmiechnęłam się jakbym chciała samą siebie w tym utwierdzić. – Radzę sobie.
Na pewno?
Zielonooki wiedział co myślałam o psychologach. Nie lubiłam do nich chodzić. Nie lubiłam zwierzać się obcym ludziom.
Pamiętam jak brunet zabrał mnie kiedyś do psychologa. Siedziałam u niego trzy godziny i nie wypowiedziałam żadnego słowa. Gdy wracałam z brunetem do domu nawet się nie odezwał, bo wiedział jak bardzo jestem na niego wkurzona. Po przebytej drodze poszłam do siebie do pokoju i się w nim zamknęłam. Nie odzywałam się do Chasea szesnaście dni. Koniec końców brunet przyszedł do mnie do pokoju i zaczął ze mną rozmawiać. Na początku tylko on gadał, ale udało mu się mnie przekonać do rozmowy. Rozmawialiśmy o zaistniałej sytuacji. Mój brat doszedł w końcu do wniosku, że nie będzie mnie zmuszać.
Poczułam jak brunet kładzie mnie na plecach i przykrywa kołdrą. Zawsze tak robił. Po kilku sekundach dołączył do mnie i położył się obok mnie i czekał. Czekał aż coś powiem. Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo za nim tęskniłam. Mimo iż się nie widzieliśmy, zawsze był. Jak nie było go ze mną fizycznie to i tak była ze mną jakaś jego cząstka.
- Chcesz powiedzieć coś o twoim koszmarze? – zapytał.
To pytanie zabrzmiało jakby było nierealne. Nie słyszałam tego pytania od dwóch lat.
- Nie, nie chcę – szepnęłam.
Ten koszmar był inny. Był prawdziwy. Inny.
Przytuliłam się do niego. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam tego od dwóch lat, a bardziej potrzebowałam tego od dwustu dwunastu dni.
Po chwili nastała ciemność. Zasnęłam z poczuciem bezpieczeństwa.
***
Obudziłam się przez głośne rozmowy z dołu domu. Musieli być to przyjaciele mojego brata. Słyszałam jeden wysoki głos i trzy niskie. Bałam się zejść, ponieważ nie lubiłam zawierać nowych znajomości. Zawsze było to dla mnie trudne. Tym bardziej w tym czasie.
CZYTASZ
Inferno all'inferno [WSTRZYMANE]
Novela JuvenilByliśmy upadłymi aniołami, które się ratowały. Byliśmy upadłymi aniołami, które nie umiały kochać. Byliśmy upadłymi aniołami, które pokochały na nowo. Nie zezwalam na kopiowanie treści książki. Okładka została wykonana przez @zwykly_ktos