Brunet

253 13 1
                                    

    Tego dnia kupiłam mieszkanie w Paryżu. Byłam bardzo szczęśliwa. Znajdowało się na 8 piętrze tuż przy wieży Eiffla. Gdy już otwierałam drzwi do nowego mieszkania zauważyłam jak jakiś chłopak wchodzi po schodach. Był cały zakrwawiony na twarzy i miał siniaki. Miał na sobie białą koszule rozpiętą do połowy i eleganckie spodnie. Wystraszyłam się.
-Hej. Wszystko okej?- spytałam.
-Tak.- odpowiedział mi chłopak.
-Może Ci pomogę?
-Niby jak?- zapytał.
-Studiuje medycynę.- powiedziałam mu.
Wzdychnął i otworzył mi drzwi do jego mieszkania. Weszłam bez problemu. Mieszkanie było duże i czyste jak na chłopaka. Oderwałam wzrok od pomieszczenia i spytałam:
-Przynieś wodę utlenioną, gazy i apteczkę.- powiedziałam.
On wykonał to bez problemu. Gdy wrócił pokazał mi na kanapę abym tam usiadła. Namoczyłam waciki wodą utlenioną i delikatnie przetarłam rany. Chłopak się wzdrygnął.
-Przepraszam.- powiedziałam.- Ale bez bólu się nie obejdzie.
-A więc studiujesz medycynę?- zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Tak.
-Z kąd taki kierunek?- spytał się.
-Zanim moja mama umarła...- westchnęłam powstrzymując się od płaczu.- Zanim odeszła była pielęgniarką w szpitalu. Zawsze mnie interesowało co robiła.
-Moja mama też zginęła. Miała 28 lat. Jakiś frajer się upił i ją potrącił. Zmarła na miejscu.
-Moja miała 25. Kiedyś wyszłyśmy na miasto. Miałam wtedy 3 latka. Jakiś złodziej miał przy sobie pistolet i... Przez przypadek pomylił moją mamę z sprzedawczynią w tym sklepie. Wtedy usłyszałam huk.- Nie dokończyłam bo łza spłynęła mi po policzku.- Przepraszam. Nie chciałam się tak rozkleić.- zaśmiałam się i szybko otarłam łzę.
-spokojnie. Czasami warto się wypłakać.
Było mi niewygodnie bo bolała mnie już ręka od podnoszenia jej. Namoczyłam kolejny wacik i chciałam już przyłożyć go to jego twarzy gdy on zaczął:
-Widzę przecież, że zaraz odpadnie Ci ręka.
-To się odwdzięczysz i mi ją naprawisz.- zaśmiałam się.
Martin poklepał swoje kolana i kiwnął głową. Wiedziałam, że chodzi mu o to, żebym na nich usiadła. Spojrzałam niepewnie.
-No chodź. Nie mogę przecież ryzykować twojej ręki.- uśmiechnął się.- Kto by mi wtedy opatrzył moją twarz?
Starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Więc usiadłam na nich. Czułam się trochę dziwnie ponieważ miałam na sobie sukienkę, która ledwo sięgała mi do ud. Po skończeniu opatrywania chłopaka wstałam.
-Skończone.- powiedziałam.
-Dziękuje bardzo.- odpowiedział mi chłopak.- A tak wogóle jestem Martin.- podał mi rękę.
-Aurora.-powiedziałam.-Będę się zbierać. Muszę się jeszcze rozpakować.
-Okej. To pa.- odprowadził mnie do drzwi.
-Do zobaczenia.- powiedziałam.

Dziewczyna bez zasadWhere stories live. Discover now