Spotkanie

159 10 1
                                    

-Pójdź ze mną do kolegi. Będzie gruba impreza. Jesteś nowa więc zapoznam Cię z kilkoma osobami.-powiedział.
Uśmiechnęłam się.
-Okej.- zmrużyłam oczy starając się nie wybuchnąć śmiechem.
-Będę po ciebie o 17 jutro.- powiedział i odszedł.
Było już późno więc zaczęłam się zbierać. Pożegnałam się z gośćmi i tatą. Wsiadłam do auta i pojechałam do domu. Gdy już szukałam w torebce kluczyków do drzwi mieszkania po klatce zaczął ktoś wchodzić. Gdy z góry widziałam, że to Martin założyłam szybko słuchawki. Cały czas nie mogłam znaleść kluczyków od drzwi. Co ja z nimi zrobiłam? W końcu poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Wzdrygnęłam się.
-Coś zgubiłaś?- spytał Martin.
-Nie mogę znaleść kluczyków od drzwi.- powiedziałam wysypując wszystko z torebki.
Przy okazji wypadł z niej e-papieros.
-Palisz?- spytał.
-Ta.- odpowiedziałam.- Nie mam ich.
Wystraszyłam się i złapałam za głowę. Do cholery co ja z nimi zrobiłam. Była zaraz północ żaden ślusarz by nie przyjechał. Zaczęłam ze złością pakować z powrotem rzeczy do auta.
-Dobra dzwonie po ubera.- powiedziałam wyciągając telefon.
Ręka Martina rozłączyła połączenie.
-Myśle, że to nie będzie potrzebne.- uśmiechnął się.
Z kieszeni zaczął coś wyciągać. Po chwili zauważyłam, że ma moje klucze do domu.
-Zostawiłaś je na spotkaniu.- uśmiechnął się.
Odetchnęłam z ulgą.
-Dzięki.-wyciągnęłam rękę po klucze uśmiechając się.- Ratujesz mi życie.
Uśmiechnął się i wszedł do swojego mieszkania. Ja też otworzyłam drzwi do swojego mieszkania. Weszłam do środka i rozebrałam się. Poszłam myć włosy. Gdy założyłam białą koszule nocną i miałam iść suszyć włosy usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je a w nich ujrzałam w nich Martina. Miał poobijana twarz i był cały we krwi.
Zamurowało mnie.
-Co ci...- nie dokończyłam.
-Proszę pomóż mi. Proszę. Tylko ty mi możesz pomóc.- powiedział.
Wpuściłam go. Miałam wiele pytań. Sięgnęłam po apteczkę.
-Co ci się stało?- zapytałam.
-Nie ważne.- powiedział.
Ja stanęłam opierając się o blat i mrużąc oczy. Wiedział, że nie zacznę puki mi nie powie.
-Pobiłem się z tym debilem co zaczepił Cię na spotkaniu. Jechał za tobą autem. A ja go zobaczyłem i przywaliłem mu.- wymamrotał.
Westchnęłam.
-Czemu to zrobiłeś?- zapytałam.
Spojrzał na mnie i powiedział:
-Nie mogę pozwolić... nie mogę pozwolić żeby się do ciebie dobrał. Już nie jedną dziewczynę wykorzystał a potem zostawił.
-Przecież bym się z nim nie przesłała.- powiedziałam.
-Myślisz, że pyta o zdanie?
Podeszłam do niego i otworzyłam apteczkę. Zaczęłam przemywać mu twarz. Nawet zapomniałam, że mam na sobie tylko koszule i majtki, które było mi widać. Delikatnie dotykałam jego twarzy wacikami nasączonymi wodą utlenioną. Gdy skończyłam powiedziałam:
-Skończone.
-Dzięki. Jak mogę się odwdzięczyć?- zapytał.
-Wystarczy to, że obroniłeś mnie przed tamtym facetem.- odpowiedziałam.
Gdy wstawałam zahaczyłam ręką o krawędź ostrego noża i rozcięłam się. Wywróciłam oczami i zignorowałam krew.
-Wszystko okej?- zapytał.
-Tak odpowiedziałam uśmiechając się.

Dziewczyna bez zasadWhere stories live. Discover now