Całe swoje życie nienawidziłem cyrku. Wydawał mi się bez sensu. W końcu, ludzie mówili o tym jak bardzo męczą tam zwierzęta.. a same występy wydawały mi się mdłe.
Gdyby jednak spojrzeć na to z trochę innej strony, w cyrku widzimy ogrom podobieństw do życia codziennego. Ci wszyscy klauni i torturowane niewinne stworzenia są dla innych zabawne.
Nie przypomina wam to czegoś? Nie przypomina wam to nas? Bo przecież rodzimy się niewinni, a władze nad nami robią z nas agresywne zwierzęta wykonujące ich polecenia.
Chciałem się temu przyjrzeć z bliska, i mimo mojej nienawiści do tego rodzaju "sztuki", postanowiłem zrobić wszystko aby dostać się za jej kulisy.
Sam już nie wiem czy cały mój trud był tego warty, ale ostatecznie mi się udało. Z wyuczonymi umiejętnościami komediowymi dołączyłem do nie dużego cyrku. Takiego, który przyjeżdża do każdego najmniejszego miasta i wsi aby otumanić ludzi tym całym syfem.
Czy można mnie nazwać hipokrytą? Owszem, jednak większymi hipokrytami są ludzie którzy przychodzą na nasze występy. Troszczą się o swoje rodziny, po czym zabierają je aby zobaczyły smutnych ludzi pod maską klaunów.
Na szczęście, ja klaunem nie zostałem. Czułem się bardziej jak.. laleczka. Moje sznurki zostały przyszyte do rąk mężczyzn w garniturach, aby mogli mną swobodnie poruszać.
Z początku wiedziałem, że coś jest nie tak. Jednak z czasem, poczucie niepokoju znikało. Przyzwyczaiłem się do niego. A kiedy w nocy budziłem się oblany zimnym potem, nagle przypominałem sobie o tym dlaczego tak właściwie tu jestem. Jednak codziennie rano, znów o tym zapominałem.
Nie jestem pewien ile lat trwało to błędne koło, bo cyrk i katowanie stworzeń stało się częścią mnie. Wokół siebie ciągle słyszałem przeszywające śmiechy i tą przerażającą piosenkę (typową dla moich występów).
Na jednym z nich, spojrzałem w górę. Nigdy tego nie robiłem, bo od dziecka bałem się tego co tak właściwie jest nad nami. Wtedy właśnie zauważyłem te cieniutkie niteczki. Zauważyłem jak bardzo delikatną, wręcz porcelanowa skórę mam. Przeraziło mnie to, bo chcąc poznać wroga, stałem się jego kukiełką.
Zacząłem krzyczeć, płakać. Ale jedyne co mi towarzyszyło to niekończące się śmiechy. Szarpnąłem więc porcelanowymi dłońmi i czując jak nitka tnie mi skórę, oderwałem ją.
Mimo tego, nie poczułem ulgi. Jedyne co mi wtedy towarzyszyło to pustka. Ledwo trzymając się na nogach wykrzyczałem słowa nad którymi tak długo myślałem, nie zdawając sobie z tego sprawy.
Sznurek ciągnie za ręce
Pocięte ręce
Biednej małej laleczki
Które nie może się uwolnić
Od sznurków które kaleczą jej delikatne nadgarstki
Blada skóra nagle jest czerwona
Płynna
To krew
Sznurki dają laleczce życie
Ale ją ranią
Ironia losu
Bo laleczka ma dość
Odcięła sznurki I spadła
Cyrk się skończył
Ale rany się nie goją
Czas ich nie uleczył
Nie czuć ich
Laleczka jest szczęśliwa
Cyrk jest spełnionyWtedy właśnie szum wokół mnie ucichł. Wykrawiłem się na oczach publiczności, i przy resztkach świadomości usłyszałem jeszcze cichy chichot blisko mojego ucha.
"Wstawaj, przedstawienie wciąż trwa"
CZYTASZ
Wiersze z historią
PoetrySpis moich wierszy z małą historią poboczną~ To moja pierwsza książka na wattpadzie. Długo sie zbierałam żeby opublikować moje wiersze w internecie i w końcu sie odważyłam. Mam nadzieję że wam sie to spodoba!