✖ 🅾🅿🅸🆂 ✖
Piąty rok dla niektórych uczniów hogwartu był trudny, podczas gdy inni nawet nie zdawali sobie z tego sprawy.
Przyjaźń Sebastiana Sallowa wystawiona została na próbę. Czy ją przeszła?
Ominis Gaunt przez zbieg niecodziennych wydarzeń zmu...
Z dniem pierwszego września uczniowie Hogwartu tłumnie spotkali się na stacji King's Cross. Ominis Gaunt próbował poruszać się między uczniami w drodze do pociągu.
— Ominis! — Usłyszał znajomy głos za sobą.
Kassandra błyskawicznie znalazła się u jego boku już bez swojego bagażu. Razem usiedli w przedziale i od razu zaczęli zdawać sobie relacje z wakacji.
— Sebastian do ciebie pisał? — Zagaił blondyn kiedy temat letniej przerwy został omówiony. — Tak... A do ciebie? — Też. — Przeczytałeś? — Tak, ale nie było tam nic co chciałbym usłyszeć. — Pokręcił głową. — A ty? — Wypalił po chwili ciszy. — Nie. Nie chciałam nawet otwierać kopert... Lepiej powiedz mi jak poszły ci egzaminy. — Zwinnie zmieniła temat. — Nieźle, a tobie? — Mogłoby być lepiej. — Zaśmiała się pod nosem.
Przez resztę podróży na ani chwilę dwójka ślizgonów nie powróciła do tematów związanych z Sebastianem.
⁂⁂⁂
Kwestią czasu było jak wpadną na tego, którego tak bardzo unikali. Kiedy spojrzenia Kassandry i Sebastiana skrzyżowały się w pokoju wspólnym, Ominis zabrał ją z pola widzenia dawnego przyjaciela jak tylko usłyszał jego głos w pomieszczeniu.
— Choć musimy kultywować naszą tradycje. — Wypalił i pociągnął dziewczynę w stronę pierwszaków.
W końcu osobiście mogła pod czujnym okiem Gaunta, wkręcić dzieciaki w pływające syreny za oknem. Może brzmiało to okrutnie, ale początek roku bez Sebastiana Sallowa w jej życiu zapowiadał się wprost świetnie.
⁂⁂⁂
Kilka dni po rozpoczęciu szóstego roku nauki, po raz pierwszy od tragicznej w skutkach wyprawy do katakumb, dziewczynie przyszło stanąć przy jednym kociołku z nikim innym jak z Sebastianem.
— Możecie zacząć. — Oznajmił profesor Sharp.
W momencie przydzielania par jej mózg przestał chyba funkcjonować i nie wychwycił informacji co dziś mają uwrzyć.
— Cześć. — Sallow przywitał ją sztywno. — Weźmy się do pracy. — Westchnęła podwijając rękawy swojej białej koszuli. — Możesz przypomnieć co mamy zrobić? — Eliksir czyszczący rany.
Dziewczyna nerwowo przewracała kartki książki szukając przepisu. Nie umknęło to uwadze jej eliksirowego partnera. Nie miał serca powiedzieć jej że minęła tę stronę.
— Jak minęły ci wakacje Kassandro? — Zaczął próbując ruszyć rozmowę. — Szybko. — Mruknęła mieszając pierwsze składniki w kociołku. — Do twarzy ci. — Uśmiechnął się widząc jak dobiera proporcje.
Jej kasztanowe włosy były teraz bardziej czerwone, co nie umknęło jego uwadze.
— Dziękuję. — Kącik ust dziewczyny mimowolnie drgnął ku górze. — Co u Ominisa? — Jego zapytaj. — A u Anne, mówiła coś? — Gdyby którekolwiek z nas chciało z tobą rozmawiać, z pewnością odpisali byśmy na Twoje listy.
Sebastian odparł się rękami o stół i ciężko westchnął. Słowa dziewczyny zmroziły jego entuzjazm.
— Rozumiem.
Mikstura bulgotała w kociołku już parę dobrych chwil. Kass próbowała być twarda, traktować go ozięble, ale w głębi serca wiedziała że Sebastian zrobił dobrze, zrobił to co musiał. Ukradkiem spoglądała jak pracuje. Nie przypominał tego pełnego energii chłopaka sprzed roku. To zmieniło ich wszystkich.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.