✖ 🅾🅿🅸🆂 ✖
Piąty rok dla niektórych uczniów hogwartu był trudny, podczas gdy inni nawet nie zdawali sobie z tego sprawy.
Przyjaźń Sebastiana Sallowa wystawiona została na próbę. Czy ją przeszła?
Ominis Gaunt przez zbieg niecodziennych wydarzeń zmu...
W ostatnim tygodniu nauki przed świętami, Kassandra nie zamieniła z Sebastianem ani słowa od momentu jego pojedynku z Leanderem. Nie wyjaśniła Ominisowi co dokładnie zaszło, ale nie musiała. Plotki przy tylu świadkach poniosły się szybko. Leander wciąż leżał w skrzydle szpitalnym i nie zanosiło się na spędzenie świat z rodziną, doznał wielu złamań, które długo się zrastały. Gdyby nie Kassandra, wydałby Sallowa, jednak zgodził się przyjąć wersję o upadku z miotły. Nie rozumiał jak po tym wszystkim mogła go chronić i przede wszystkim dlaczego? Ominis i Kassandra siedzieli przed dużym kominkiem w pokoju wspólnym. Dziewczyna z podekscytowaniem czytała niewidomemu przyjacielowi książkę, którą sama bardzo chciała przeczytać. Kiedy zrobiła przerwę by przewrócić stronę blondyn odezwał się:
— Myślisz że dobrze postąpiliśmy? Z Sebastianem?
Być może żałowała, ale nie przyznałaby tego głośno. Miała jego krew na rękach tak samo jak Sebastian.
— To nasz przyjaciel. NIGDY bym go nie wydała. Jeżeli ktoś by się dowiedział to trudno, ale na pewno nie ode mnie. — Mam wątpliwości co do naszej decyzji. — Ominis smętnie pokręcił głową. — Gdybyś teraz zmienił zdanie... Cała nasza czwórka poszłaby na szafot. — Nie denerwuj się. Chciałem po prostu zapytać. — Położył rękę na ramieniu dziewczyny. — W porządku. — Uśmiechnęła się kojąco. — Dokończymy innym razem? — Idziesz gdzieś? — Chciałabym pobyć trochę sama ze swoimi myślami. — W takim razie będę czekał. — Chłopak podniósł się z dużej kanapy i poszedł w sobie tylko znanym kierunku.
Było wiele miejsc w których mogła być sama, jednak wieża astronomiczna była już zbyt oczywistą kryjówką i osoby pokroju Sallowa czy Gaunta mogły ją bez problemu tam znaleźć. Wybrała więc poddasze wieży zegarowej. W drodze wpadła na przyjaciółkę, Poppy Sweeting. Wspólnie ratowały zwierzęta z rąk kłusowników. W końcu ci po upadku Ranroka i śmierci Victora Rookwooda wynieśli się z Zakazanego Lasu.
— Poppy, wszystko w porządku? — Zapytała czerwonowłosa widząc zdyszaną puchonkę. — Nie. — Zipneła łapiąc głębszy oddech. — Kłusownicy zabrali Sebastiana Sallowa. — Co?! — Otworzyła szerzej oczy. — Muszę to zgłosić dyrektorowi. — Czekaj! — Kassandra złapała szatę Poppy. — Tam był Harlow, on go zabije. — W oczach puchonki zatańczyły łzy. — A to wszystko moja wina! — Nie Poppy! — Szarpnęła dziewczyną nie dając jej uciec. — Radziłyśmy sobie już z takimi, prawda? — Powiedziała próbując uspokoić drugą dziewczynę. — Ale Harlow... — Jęknęła. — Nic nam nie będzie. Tylko obiecaj że nikomu o tym nie powiesz. — Mam nadzieję że wiesz co robisz. — Jak zawsze Poppy... — Przytuliła krótkowłosą brunetkę. — Jak zawsze... — Powtórzyła wodząc ręką po plecach puchonki.