Part Seven

231 16 21
                                    

Ocknąwszy się, ujrzałam twarz Kai'a, który klęczał przede mną. Wyraz twarzy miał zmartwioną jak i zmęczoną.

— Jejku, Del — wyjęczał chłopak, prawie że płacząc, a po chwili wziął mnie w ramiona tuląc mnie tak mocno, że prawie oddychać nie mogłam. — Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem.

Uśmiechnęłam się słabo w jego stronę, zaraz po tym jak mnie puścił. Na jego twarzy również namalował się uśmiech. Nic nie mówiąc podał mi rękę, a następnie skierował się ze mną w stronę swojego mecha. Czułam zmęczenie, a po chwili wszystko mi się przypomniało. Na ułamek sekundy, spojrzałam na klif, a wszystkie wspomnienia zaczęły wracać. Stałam tam jakąś chwilę bezbronna, słaba. Nie wiem co by się ze mną stało gdyby nie Kai.

— Ja i Lloyd to coś więcej — oznajmiłam Kai'owi, odwracając twarz w stronę szyby obok mnie. Czułam jak Kai wierci mnie wzrokiem, co nie było zbytnio komfortowe, lecz zdanie które usłyszał było pewnie dla niego niejasne. — Jay, Nya i Lloyd wiedzą dużo więcej niż reszta, Kai. Niż my. — Wzięłam głęboki oddech, chcąc mówić dalej, chwilę wcześniej próbowałam poukładać sobie w głowie to, w jaki sposób chciałam mu to przekazać. — Uratowaliśmy Ninjago o wiele więcej razy niż myśleliśmy. Jestem zbyt zmęczona, aby mówić to ze szczegółami, więc po prostu skrócę. Cholerny dżin zaatakował Ninjago, ja chyba zakochałam się w Lloydzie, on we mnie. Nya jest dla mnie milsza; przy tej całej sytuacji stała się moją koleżanką. Do Luke'a już nic nie czuję. W rzeczywistości on do mnie też.

Pomiędzy nami zapanowała chwila ciszy. Kai nawet nie zdążył odpalić swojej maszyny, tylko siedział tak przy miejscu kierowcy i zastanawiał się, analizował to co przed chwilą powiedziałam. Sama byłam w rozterce; pojawiło się we mnie o wiele więcej uczuć, niż się spodziewałam. Wszystko trafiło we mnie jak piorun, dając tym samym piorunujące zmęczenie.

— Kai... — zaczęłam. — Czy ja zwariowałam? Mam narzeczonego, którego nawet nie kocham. Godzinę temu jeszcze go kochałam, a teraz? Nie czuję do niego już nic. Czuję się okropnie z tym...

Brunet nic nie mówiąc, widząc że zaczynam płakać, postanowił mnie ponownie przytulić. Tym razem jego uścisk był o wiele bardziej cieplejszy niż zwykle, więc długo to nie trwało, abym cała zalała się łzami. Tęskniłam za Kai'em, za naszymi rozmowami, za naszymi przytulasami. Tęskniłam po prostu za jego stylem bycia. Był dla mnie najlepszym przyjacielem i życie bez niego w tym właśnie aspekcie było cięższe, niż mogłoby się spodziewać.

— Coś ty. Nie zwariowałaś — odpowiedział mi w końcu, łapiąc mnie za podbródek. Jego kąciki ust uniosły się ku górze, więc moje usta również wykrzywiły się w uśmiech. Przynajmniej tak myślałam; bardziej wyglądało to jak grymas. — To ten twój cały Luke powinien czuć się okropnie z tym, że ciebie stracił. Jesteś najlepszą dziewczyną na świecie i gdyby nie to, że nie jesteś blondynką ani rudzielcem to zarywałbym do ciebie.

— Stwierdzasz, że mam brzydkie włosy? — warknęłam w jego stronę, na co ten się głośno zaśmiał, odpalając silnik.

— Cholera, Delilah. Nie mówię, że masz brzydkie włosy. Po prostu gustuję w innych. — Uśmiechnął się cwaniacko, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem, jadąc w stronę Ninjago.

Jak bardzo brakowało mi Kai'a? Cholernie.

***

— Jakieś nowe wiadomości dotyczące Zane'a i tych dziwacznych robotów? — Weszłam do laboratorium, a zaraz za mną Kai. Nya popatrzyła się na mnie, a zaraz potem na mój strój. No tak, był cały od piasku, a rękawy poszarpane. Nawet nie wiedziałam dokładnie od czego.

— Samurajów, nie robotów, Delilah — odpowiedział mi Jay, który również z wielkim zaciekawieniem patrzył się na mój dzisiejszy strój. Przewróciłam oczami, a następnie skierowałam się w ich stronę, chcąc dowiedzieć się nawet najmniejszych informacji dotyczących Zane'a i tego w jakim stanie właśnie się znajduję. — Nie mamy nic. Znaleźliśmy jedynie durny filmik, z którego dowiadujemy się tylko i wyłącznie, iż Borg został porwany. Próbowaliśmy spowolnić, lecz dalej się nie dało. A ty dlaczego tak wyglądasz?

Udawałam, że nie usłyszałam pytania, chcąc włączyć to nagranie, choć monitor nawet na chwilę nie zrobił się jaśniejszy.

— Przy okazji straciliśmy łączenie — odpowiedziała Nya, na co westchnęłam. — Kai, gdzie idziesz?

— Muszę coś załatwić, dowiedzieć się czegoś na temat tego Chełmu — zapowiedział nam Kai, na co wzruszyłam ramionami, odwracając się znowu w stronę elektroniki, chcąc w jakikolwiek sposób to naprawić. Wiedziałam, iż jest jest to Praca Syzyfowa, ponieważ jeśli Ny'i nie udało się tego naprawić, to mi się to również nie uda, ale zawsze wolałam spróbować.

Kai wyszedł, więc zostałam z Nyą, Cole'em i Jay'em w laboratorium, próbując coś zdziałać. Udało nam się to dopiero po jakichś trzydziestu minutach. Westchnęłam z ucieszeniem.

— Aktualizacja zakończona — oznajmiła nam szatynka, podchodząc do komputera. — Przygotujcie się na maksymalnie żółwie tempo.

Ustawiliśmy się z chłopakami w szeregu obserwując, nawet nie mrugając, monitor. Przed nosem pojawił nam się jeden z braciszków Czasu, na co zmarszczyłam brwi, zastanawiając się jaki oni mają w tym cel.

— Acronix — oświadczył Cole.

— Przecież widzimy, że to on durniu — warknęłam. — Przypadkiem, on nie został pokonany w klasztorze? — zapytałam się retorycznie, patrząc się dookoła. Jay wydawał się być przerażony, Cole miał mętlik w głowie, a ja czułam, że coś zaraz miało nadejść. Chciałam zrozumieć dokładnie o co w tym wszystkim chodzi.

— Bo tak było! — wykrzyczał Jay. — W dodatku ma to całe Ostrze Czasu. Kto nie zamknął okna?!

Rzeczywiście, poczułam powiew zimnego, łagodnego wiatru, lecz mogę być pewna, że w laboratorium nie było żadnego okna; jedynie wentylacja.

— Sory, ostatnio nie panuję nad swoimi mocami — odpowiedziałam niebieskiemu.

— Acronix przyspieszył czas — myślał głośno Jay. — Dlatego Zane go nie zauważył.

Podeszłam do nieruchomo leżącego przyjaciela, patrząc się na niego ze zmartwionym wzrokiem. Nie wiedziałam do końca co się stało, ale martwiłam się o niego i zaczęłam zastanawiać się czy damy radę go obudzić.

— Czekajcie. — Głos Ny'i rozbudził mnie od rozmyślań, na co szybko skierowałam wzrok w jej stronę, chcąc się dowiedzieć co ma nam takiego do przekazania. — Cyrus coś mówił, prawda? Do kogoś znajomego. Sprawdźmy.

Nya odtworzyła nagranie ponownie o kilka mini sekund. Popatrzyłam się na ekran, wprawdzie niedowierzając kogo tam widzę. Doktor Saunders.

— To ten Saunders z muzeum. — Podeszłam do nich z powrotem, stając obok Cole'a. — W sensie, co on tam robi?

— Del, on chyba pracuję dla Acronixa — odpowiedział na moje pytanie Cole'a, który odwrócił swoją głowę w moją stronę. Rzeczywiście, nie mogłam uwierzyć w to co właśnie zobaczyłam.

Witam was serdecznie! Mam nadzieję, że tęskno wam za mną było! Miłego dnia kochani, a ja lecę do pracy 🫢

LET THE WIND BLOW ABOVE US • LEGO NINJAGO FANFICTIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz