Part Nine

40 3 0
                                    

Zauważyłam Cola tuż niedaleko rozbitego samochodu. Biegiem ruszyłam w jego stronę, widząc, że kilka samurajów go otoczyła. Nya pojechała od razu do muzeum, gdzie znajdował się także i Jay, ratując Kai'a.

Nie zdążyłam do niego podbiec, kiedy ten nie widząc mnie, rzucił w moją stronę autem. Otworzyłam szeroko oczy, widząc pojazd lecący tuż w moją stronę i używając Spinjitzu odsunęłam się z tamtego miejsca o kilka metrów. Odetchnęłam z ulgą, widząc, że udało mi się ujść z życiem.

    – Cole! – krzyknęłam odrobinę wściekła. – Uważaj gdzie rzucasz te samochody!

Nagle wzrok brązowego Ninja zwrócił się ku mnie, a na jego ustach pojawił się niewinny uśmiech. Podrapał się po głowie i niemo mnie przeprosił. Zaśmiałam się i machnęłam ręką. Następnie ruszyłam w jego stronę, co zauważyły również samuraje, które w międzyczasie obserwowali naszą rozmowę. Zaczęli się kierować prosto do mnie, używając jednak spinjitzu, udało mi się ich rozbić co spowodowało to, że uleciały z nich węże. Nie zdążyłam tego przemyśleć.

Stanęłam obok Cole'a, który popatrzył również i na mnie, następnie na naszych wrogów, których stawało się coraz więcej i pojawiali się znikąd.

– Jeszcze się oswajam ze swoimi siłami – usprawiedliwił się.

– To oswajaj się w tamtą stronę! – krzyknęłam pokazując mu kilka samurajów, którzy powoli przygotowywali się do ataku.

– Postaram się.

Mówiąc to, wziął do ręki kolejny z samochodów i rzucił prosto w samurajów. Z tego powodu, zostali zmiażdżeni przez samochód, na co z zadowoleniem klasnęłam dłońmi.

– No i o to mi chodziło! – zawołałam uradowana.

– Czemu nagle zniknęłaś? – zapytał się nagle Cole, na co palcem pokazałam mu, aby był cicho. Postanowiłam później pogadać z Ninja, a teraz pozostało nam ratować Ninjago z rąk tych dziwnych stworów.

Odwróciłam się z powrotem w stronę samurajów, jednak tych już tam nie było. Zostaliśmy sami, a Cole również zdołał to zauważyć - patrzyliśmy się po sobie nawzajem w środku duszy pytając się gdzie oni mogli się podziać. To było dość dziwne, a każdy ruch naszych wrogów musiał być dobrze rozpatrzony. Nie zniknęli by przecież od tak.

Nie minęła chwila, kiedy tuż niedaleko nas pojawiła się reszta drużyny, w tym i Kai, do którego niemal od razu podbiegłam i rzuciłam mu się na szyję. Zapomniałam nagle o wszystkim i liczyło się dla mnie jedynie to, że Kai dalej był żywy oraz cały i zdrowy.

– Jak ja się cieszę, że wszystko z tobą w porządku! – krzyknęłam, a Kai odwzajemnił mój uścisk, całując mnie lekko w policzek i uśmiechnął się promiennie.

– A co ty myślałaś? – zaśmiał się ochoczo. – Mi miałoby się coś stać? Żartujesz sobie? Byłem pewnie drugi w kolejce, aby zostać Zielonym Ninja!

Zaśmiałam się głośno, widząc, że naprawdę mojemu przyjacielowi nic się nie stało. Rzeczywiście żarty go nie opuszczały, przez co dostał tak czy inaczej, kuksańca w ramię. Udał, iż go to zabolało, choć na jego ustach dalej wisiał promienny uśmiech. Po chwili jednak zniknął i pojawiło się zamiast niego zmartwienie.

– Zniknęli. Acronix i Krux. Zniknęli zabierając ze sobą zmieniacz czasu i Borga – oświadczyła nam Nya, podchodząc do nas.

***

– Wygląda na to, że Acronix i Krux stworzyli sobie wężową armię – poinformowała nas ciemnowłosa, kiedy przesiadywaliśmy w laboratorium pilnując Zane'a. Popatrzyła na mnie, a następnie na Cole'a.

– Dlaczego zabierają nam specjalistów i budowlańców? – zapytał w pewnym momencie Jay, drapiąc się po podbródku.

Zmarszczyłam brwi, również nie rozumiejąc do końca co to ma wszystko znaczyć. Nic nie łączyło nam się w całość, a plan Acronixa i Kruxa był dla nas nie do końca zrozumiały. Będąc w takiej niewiedzy, czuliśmy zbędni, ponieważ takie informacje mogłyby nam się przydać, aby nie dopuścić do złych zamiarów braci bliźniaków.

– Słuchajcie – zaczął nagle Cole. – Strasznie dużo tych niewiadomych, łeb mi od tego pęka!

Kai stał kilka metrów oddalony od nas. Trzymał ręce na piersi, a wzrok miał odwrócony w zupełnie inną stronę, a poprzez postawę jego ciała mogłam stwierdzić, iż musiał się nad czymś bardzo mocno zastanawiać. Odezwał się tuż po Jayu.

– Krux kłamał, czy rzeczywiście moi rodzice byli... zdrajcami?

Podeszła do niego siostra, a następnie położyła mu dł0ń na ramieniu.

– Ktoś tutaj buja w obłokach – stwierdziła. – Jesteś tu? Co się dzieję?

Kai w pewnym momencie się zmieszał i wydał z siebie dźwięk zastanowienia. Nya zmarszczyła brwi. Ja natomiast ruszyłam w ich kierunku, szukając w Kai'u jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie dostałam żadnej, a jedynie zapytał retorycznie:

– A gdyby wszystko w co wierzyliśmy okazało się kłamstwem?

– Kai? Czy na pewno wszystko w porządku? – dopytałam i podeszłam jeszcze bliżej, tak, że stykaliśmy się niemal nosami. – Wydajesz się być jakiś dziwny...

Kai chciał coś mi odpowiedzieć, choć zagłuszył nas krzyk Jaya, który oznajmił nam, iż Zane się budzi. Szybko odwróciłam wzrok, podbiegając do leżącego robota. Otworzył szeroko oczy, a następnie zaczął wymieniać kilka liczb. Cztery, siedem, dwa oraz jeden. I tak kilka razy. Na koniec powiedział jeszcze dziewięć, a po chwili ponownie zamknął swoje blado niebieskie, robocze ślepia i zanurzył się w głębokim śnie.

Zmarszczyłam brwi rozglądając się dookoła, a mój wzrok nagle spoczął na Kai'u, który stał dalej w tym samym miejscu co wcześniej - nie ruszał się, choć spoglądał na nas niezbyt zainteresowany zaistniałą sytuacją.

W jego oczach mogłam dostrzec pewnego rodzaju ból, który niezmiernie mnie ciekawił. Potrzebowałam wiedzieć co powiedział mu Krux, co miał na myśli zadając nam to dziwne pytanie i dlaczego zachowywał się tak... nie obecnie?

Patrząc tak prosto na niego, zauważyłam jak bardzo zachowałam się strasznie wobec niego i reszty. Myślałam tylko i wyłącznie o sobie, kiedy każdy z nich miał wiele innych problemów. Wszystko w mojej głowie zaczęło się głębić przez co zaczęłam zapominać o tym, co tak naprawdę jest ważne. Było mi ciężko, to rzeczywiście fakt. Choć po to Ninja byli moimi przyjaciółmi, że żadna ze stron nie zostawiała drugiej w potrzebie.

Plan więc miałam jeden - dowiedzieć się co siedzi w głowie ognistego Ninja, a następnie udać się do Lloyda i porozmawiać z nim o tym, co zaszło ostatnim razem - wtedy kiedy zaatakował nas dżin i jak pewne uczucie, które żywiliśmy do siebie nawzajem zaczęło rozkwitać. Musiałam wreszcie stanąć oko w oko z moim wrogiem, aby móc walczyć z drugim - a był to strach przed prawdą.

***
Macie ten maraton, jutro pojawi się więcej. Ciekawe czy ktoś to jeszcze czyta, choć widziałam, że nie tylko są tu starzy czytelnicy, a również pojawiają się nowi. Po ostatnich komentarzach, MUSIAŁAM WRĘCZ dodać coś bo były one świetne.

Lubicie Harumi, co?

LET THE WIND BLOW ABOVE US • LEGO NINJAGO FANFICTIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz