Mój przyjaciel siedział spokojnie na jednej z ławek w pobliskim parku. Moje spojrzenie niemal od razu skierowało się w jego kierunku i szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę. Wyglądał on na zmęczonego, niemal nieobecnego co bardzo mnie zaniepokoiło. Musiałam się dowiedzieć co siedzi mu w głowie, w szczególności kiedy tylko spostrzegłam w laboratorium jego wzrok - był pusty, choć ciągle smutny. Nie zostało w nich ani grama szczęścia i figlarności, które pojawiały się w nich prawie codziennie. Były one zupełnie inne, co jeszcze bardziej spotęgowało moje zmartwienie.
Usiadłam się tuż obok bruneta, który zestresowany odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnął się lekko, a z jego twarzy wywnioskowałam, iż był blady jak ściana lub kartka papieru. Posiadał zmęczone powieki, a pod oczami mogło się dojrzeć duże rysy zmęczenia. Zmarszczyłam brwi i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, patrząc się na siebie nawzajem. W pewnym momencie jednak, położyłam swoją głowę na jego ramieniu, próbując dodać mu tym otuchy. Kai zauważając to, głośno westchnął, jedną ręką przyciągając mnie bliżej.
– Coś się dzieje, prawda? – zapytałam wręcz szeptem, nie dostałam jednak żadnej odpowiedzi, dlatego ciągnęłam dalej. – Wspominałeś coś o rodzicach. O zdrajcach i Kruxie. Coś ci wtedy powiedział? Krux?
Przez chwilę nastała cisza, nie mówiłam dalej albowiem czekałam na odpowiedź ze strony przyjaciela. Dałam mu czas, widząc, iż pragnie się komuś wygadać choć nie był tego do końca pewny. Nie byłam zbytnio cierpliwą osobą, choć w tym czasie postanowiłam dać mu tyle czasu ile było trzeba. Od minuty, po trzy godziny, a nawet dni. Musiałam wreszcie zachować się jak prawdziwa przyjaciółka - zostawić na chwilę swoje problemy, a zastąpić to moją pomocą w stronę innej osoby, która potrzebowała jej bardziej niż ja.
– Wu mnie okłamał – zaczął nagle. – Moi rodzice nie walczyli po stronie Wu, lecz po stronie Acronixa i Kruxa. Przynajmniej tak twierdzi doktor Sanders. Przez to wszystko mam wielki mętlik w głowie. – Spojrzałam się na niego kątem oka, przez co dostrzegłam, iż chłopak ma zaszklone oczy. Postanowiłam więc przytulić go jeszcze mocniej. – Myślałem, że są oni bohaterami.
Przełknęłam ślinę.
– Może faktycznie nimi byli – oświadczyłam niemal od razu. – Może bajka Kruxa to faktycznie bajka. Ktoś kiedyś mi również powiedział, że punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Kai, nie było cię tam. Prawdę powiedzą nam tylko twoi rodzice, nikt inny.
Kai kolejny raz westchnął, kładąc swoją głowę na moją. Przymknął również oczy prawdopodobnie w celu analizowaniu tego co mu przed chwilą powiedziałam.
– Może masz rację. – Otworzył swoje oczy, patrząc się na mnie świdrująco. – Mimo wszystko, siedzi to w mojej głowie i nie daje spokoju.
– Mimo wszystko, uważam, że to co było kiedyś powinno zostać w przeszłości. To były ich wybory, nie twoje. Nie jesteś odpowiedzialny za swoich rodziców, pamiętaj. Podejrzewam, że prawdy stu procentowej i tak się nigdy nie dowiemy.
– Masz rację – zgodził się. – Za bardzo się tym zamartwiam, boję się też reakcji Nyi.
Zaśmiałam się cicho oraz odsunęłam się od niego, wstając. Wzięłam jego dłoń w swoją tym samym dając mu oznakę, aby również wstał. Tak też zrobił, a następnie zaczęliśmy iść w kierunku centrum Ninjago, dalej kontynuując rozmowę.
– Za nią również nie jesteś odpowiedzialny – oświadczyłam, przygryzając lekko swoją wargę. – To jest dorosła dziewczyna, ma Jaya. Jesteś jej bratem, jednak tylko i wyłącznie bratem. Nie ojcem, a co gorsza, matką. Zajmij się sobą, nie innymi.
Kai przewrócił oczami, choć nic nie odpowiedział. Szliśmy w ciszy obserwując wszystko co działo się dookoła Ninjago. Kilka dzieci bawiło się w chowanego, chowając się tym samym za drzewami, została tylko i wyłącznie jedna dziewczynka, która szukała swoich przyjaciół. Doszły nas również dźwięki ćwierkających ptaszków, które okrążyły w locie park tak szybko, że w mgnieniu oka zaraz były one wysoko na niebie i została po nich jedynie mała ciemna kropka, przesuwająca się nad nieboskłonem. W końcu dotarliśmy do centrum, które nie było tak tłoczne, jak wcześniej. Był to wynik ostatniego ataku samurajów, dlatego ludzie postanowili zostać w domach i się ukryć - wychodzić tylko w niezbędnych wypadkach. Rzeczywiście było to dość przykre, lecz nic nie mogliśmy na daną chwilę z tym zrobić.
– Wiesz, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką, co? – Kai nagle zmienił temat, uśmiechając się do mnie ciepło, a co najlepsze - szczerze. – Ostatnio bywałem trochę zdenerwowany, zaczęłaś znikać na długi czas. Po prostu cię nie było i może było to wywołane wielką tęsknotą. Luke także zachowuje się wobec ciebie nie w porządku, a Lloyd też jest ostatnio jakiś dziwny. Właśnie! Lloyd. Czy rozmawiałaś z nim już o tym co ostatnio się stało?
Z moich ust wydobył się nerwowy śmiech albowiem nie wiedziałam jak miałam dokładnie zacząć rozmowę z zielonym Ninja. Nasze relacje ostatnimi czasy nie były idealne, a dokładniej już wcale ze sobą nie rozmawialiśmy tak jak wcześniej.
– Wiesz, trochę się tym stresuję – westchnęłam, a wzrok utkwiłam na chodniku, którym właśnie szliśmy. – Może powinniśmy już wracać? Zimno się robi...
Kai mi przerwał.
– Jak nie chcesz rozmawiać to w porządku, choć myślę, że jeśli nie pogadasz z nim to dalej będziecie pod takim znakiem zapytania. – Wzruszył ramionami, a następnie ucałował mój policzek. – Jako przyjaciel proponuję ci, abyś z nim porozmawiała. O uczuciach i tego typu. W takie rzeczy nie jestem jakimś ekspertem, ale oglądałem wiele romansów. Na coś się to zdało, najwidoczniej.
Z moich ust tym razem wydobył się głośny śmiech, na co także i Kai mi wtórował. Ten postanowił mnie odprowadzić do domu, gdzie prawdopodobnie czekał na mnie Luke. Nie cieszyłam się z tego, iż będę z nim siedzieć, prawdopodobnie i rozmawiać tego wieczoru. Musiałam z nim przedyskutować bardzo wiele kwestii. W głowie jednak zapadło mi jedno pytanie: To ze mną było coś nie tak, czy Luke był po prostu złym chłopakiem? A może to co było pomiędzy nami się po prostu wypaliło?
***
Proszę was ślicznie - o to kolejny rozdział. Tak szczerze... musi mi się naprawdę nudzić w życiu aby dalej to kontynuować. Ale kurczę... faktycznie mi się nudzi w życiu
CZYTASZ
LET THE WIND BLOW ABOVE US • LEGO NINJAGO FANFICTION
Fanfic„Nie minęła chwila a wszystkie wspomnienia odleciały z wiatrem. " Tak jak Delilah i Lloyd stali się sobie bliżsi, tak jedno życzenie spowodowało rozłam ich relacji. Kiedy Jay ocalił Ninjago, myślał, iż tylko on i Nya pamiętają o sytuacji z groźnym...