pov : Greta
Dobijam się do pokoju Hailie już jakieś pół godziny. Może streszczę szybko sytuację. Siedzieliśmy wraz z Hailie Dylanem i tą suką Susan na kanapie wybierając film i przy okazji czekając na jedzenie które mieli przynieść Shane i Tony. Gdy Hailie chciała wstać przez przypadek nadepnęła Susan na nogę za co odrazu ją przeprosiła, ale ta widocznie miała to w dupie i pociągnęła ją za włosy i zaczęła wyzywać, zapytałam się Dylana czemu nie obroni siostry, ale on powiedział że to ona zaczęła więc niech sobie radzi. Myślałam że w tamtym momencie wyjdę z siebie i stanę obok, w ostatecznosci rozdzieliłam je ale odrazu po tym Hailie uciekła do swojego pokoju i tak właśnie stoję od pół godziny i walę jak psychopatka w jej drzwi.- Błagam Hailie to ja Greta porozmawiajmy! - krzyknęłam po taz kolejny jakby nie słyszała tych słów już z setny raz.
Nagle usłyszałam otwieranie drzwi po czym ujrzałam Hailie, zmarnowaną i zmęczoną. Miała całe czerwone oczy i spuchnięte usta. Patrzyłam na nią i szczerze jej współczułam. Natychmiast ją przytuliłam co odrazu odwzajemniła.
- Przepraszam Greta ja na prawdę przepraszam nie chciałam.. - Mówiła niezrozumiale w płaczu.
- Spokojnie Hailie wszystko będzie dobrze. - Chciałam ją pocieszyć jak najbardziej mogłam ale w tej chwili nie byłam w stanie ponieważ nie wiedziałam jak.
- Ale Dylan.. Czy on mnie nienawidzi? Co ja mu takiego zrobiłam? - Dalej szlochała mocząc mi bluzę ale w tej chwili miałam to kompletnie gdzieś. Liczyło się tylko to aby się uspokoiła.
- Na pewno cię nie nienawidzi, to twój brat Hailie, nawet jeśli coś mu walnęło do łba to ja mu to wybiję.
Hailie zaśmiała się krótko i przytuliła mnie jeszcze mocniej niż dotychczas.
- Naprawdę ci dziękuję Greta, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - Po tym zdaniu które skierowała do mnie, moje serce kompletnie zmiękło.
- Nie ma za co, kochana zawsze możesz na mnie liczyć. - Odpowiedziałam wzruszając się lekko.
pov : Shane
Byłem w drodze do drzwi Dylana, wkurwiłem się jak nie wiem. Jak on mógł tak w ogóle napisać?
Otworzyłem drzwi tak mocno, że od huknięcia w ścianie aż zrobiło się małe wgniecenie.
Zobaczyłem Dylana który leżał z Susan u boku. Japierdole co tu sie odkurwia.
- Susan wypierdalaj stąd chcę porozmawiać sam na sam z Dylanem.
- Uważaj na słowa pajacu. - Oczywiście ten kutas, Srylan musiał się odezwać.
Susan wyszła z pokoju przy czym szturchnęła mnie ramieniem ale miałem to kompletnie w dupie.
- No więc słucham?
Dylan zaczął opowiadać mi całą historię, a ja nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Czy ten idiota naprawdę stanął obronie tej szmaty a nie w obronie naszej siostry?
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz? - Syknąłem do niego.
- O co ci chodzi?
- Kurwa na początku myślałem że jesteś choć trochę normalny, ale widocznie się myliłem. Jak mogłeś stanąć w obronie jakiejś dziwki zamiast naszej siostry?!
- Przestań wyzywać Susan. Ta mała idiotka powinna dostać zjeby, nie ja.
- Jak ją nazwałeś?! - Podeszłem do niego i prosto z mostu przyjebałem mu w morde. Nie ma co się pierdolić.
Później, no cóż zaczęła się niezła bitka. Przez chwilę udało mi się mieć przewagę ale potem chyba złamał mi nos. Po jakiś dziesięciu minutach do pokoju wbił Tony i Will. Rozdzielili nas i pomogli opatrzeć rany.
Szczerze miałem dość tego szmaciarza obok którego aktualnie siedziałem.
- Powiecie mi do kurwy nędzy co tu się odpierdoliło?! - Powiedział podniesionym głosem najstarszy z braci obecny w pokoju.
- Ten zjeb nazwał Hailie idiotką! Przez niego ona płacze. Greta do niej poszła z tego co wiem. - powiedziałem patrząc zabójczym wzrokiem na Dylana.
- Że co kurwa zrobił?! - Tony w sumie teraz przypomniał mi o tym że w ogóle jest tu z nami.
- To co słyszałeś.
- No Dylan masz przejebane. - Pewnie Will mówił aktualnie o konfrontacji z nim i z Vincentem która napewno go nie ominie po tym co zrobił.
____________________________
To jest najdłuższy rozdział jaki napisałam boże jestem dumna z siebie 😻