- W końcu nastał ten dzień, w którym stracisz głowę suko.
Podniosłam wzrok patrząc wprost w jego czerwone oczy. Powietrze falowało wręcz od gorąca, używał swojej magii, zresztą jego czerwone oczy to zdradzały doskonale. Wiedziałam, że ten dzień w końcu nadejdzie, ale nie sądziłam, że tak szybko. I nie po tym co razem przeszliśmy.Patrzyłam jak powoli ruszył w moją stronę pewnie trzymając swój miecz. Jego strażnicy pchnęli mnie tak, że wylądowałam na kolanach w śniegu. Nie czułam zimna, już nic nie czułam, tylko patrzyłam jak pewnym siebie krokiem idzie w moją stronę. Długi płaszcz plątał się pod nogami mężczyzny, a wiatr rozwiewał jego brązowe loki. Urosły mu dość sporo odkąd to wszystko się zaczęło, odkąd podróżowaliśmy razem, a on nie był tylko księciem z ambicją na mordowanie wszystkich stojących mu na drodze do tronu.
Gdy tak rozmyślałam zdążył już stanąć przede mną. Śnieg wkoło nas zaczął się topić od unoszącej się w powietrzu magii, nawet osobista straż księcia musiała cofnąć się o kilka kroków pod naporem dusznego powietrza i gorącego powietrza.
- Jakieś ostatnie słowa? - Widziałam tę wściekłość w jego twarzy, w oczach, w tym jak się poruszał, a ton jakim się do mnie odezwał tylko mnie utwierdzał w tym, że to koniec. Koniec wszystkiego co nas do tej pory łączyło i co mogło nas jeszcze łączyć.
- Dlaczego? Dlaczego to robisz? - Dalej tego nie rozumiałam, nie rozumiałam tej decyzji, tego co poszło nie tak. Przecież plan był inny.
- Dobrze wiesz dlaczego. Nigdy więcej nie zamącisz mi już w głowie. Będę wolny, a Ty martwa tak jak miało być od początku gdyby nie ten Twój wspaniały pomysł.
Zamknęłam oczy gdy uniósł miecz, nie chciałam już patrzeć w jego oczy. Nie mogłam. To było zbyt bolesne, za dużo wspomnień przywoływały te czerwone oczy bym w takiej chwili mogła w nie spokojnie spoglądać. Czułam jak po moim policzku płynie samotna łza.
CZYTASZ
Przeklęci
FantasyGdy świat staje w obliczu największego wroga Krainy trzeba zakopać topory wojenne i stanąć ramię w ramię do walki z Nieumarłymi. Ale czy dla każdego jest to łatwe gdy bagatelizuje się niebezpieczeństwo? Gdy duma nie pozwala na pogodzenie się z przec...