~1~

54 6 2
                                    

Dzisiaj był mój pierwszy dzień w nowym mieście. Minęły zaledwie dwie godziny, a Kacper oczywiście bombardował mój telefon pytaniami takimi jak ''Wszystko w porządku?'' czy ''Jesteś już na miejscu?''. Jego zmartwienie było rozczulające, ale nie potrafiłam myśleć o niczym innym niż jego sekrecie.

Potrafię zrozumieć dlaczego mi nie powiedział. Nie jest to w końcu coś, z czym wyjeżdżasz podczas rodzinnego obiadu. Jednak po prostu dalej nie potrafiłam w to uwierzyć. Znam mojego brata jak własną kieszeń. Cóż, tak przynajmniej myślałam. Ale i tak nie potrafię sobie wyobrazić go zabijającego ludzi. Po prostu nie umiem.

Taksówka zatrzymała się pod moim nowym domem. Zaraz za nią stanął samochód przeprowadzkowy. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam. Wzięłam głęboki wdech, obserwując budynek. Stał na totalnym zadupiu, na obrzeżach lasu. Ale o to właśnie chodziło. Najciemniej pod latarnią, jak to mówią.

Spojrzałam w stronę wozu przeprowadzkowego, słysząc jak dwóch mężczyzn z niego wysiada, chcąc zacząć rozpakowywanie moich rzeczy. Wyjęłam klucze i ruszyłam w stronę domu, chcąc otworzyć im drzwi i pomóc jak mogę. W końcu to są moje rzeczy, nie będę stać jak kołek i patrzeć jak targają to wszystko.

Wnoszenie rzeczy poszło naprawdę sprawnie. Na początku pracownicy zapewniali, że sobie poradzą. Koniec końców jednak nie mieli nic przeciwko mojej drobnej pomocy. Nie obyło się bez małej ilości śmiechów podczas radzenia sobie z cięższymi ładunkami. Gdy w końcu udało nma się wnieść ostatnią paczkę do domu, zapłaciłam im drugą część raty i pożegnałam z uśmiechem.

Obserwowałam jak samochód odjeżdża. W końcu spojrzałam w stronę wejścia do lasu. Przez cały ten czas czułam na sobie czyiś wzrok. nie umiałam go jednak zlokalizować. Postanowiłam jednak nie dać po sobie poznać, że wiem o tym czymś. Cokolwiek mnie obserwowało, nie miało dobrych celów. Tego byłam całkowicie pewna.

Zamknęłam za sobą drzwi, wchodząc do domu. Zatrzasnęłam zamek i ruszyłam w głąb domu, chcąc lepiej się rozejrzeć.

Dom nie był duży, ale nie był też ciasny. Jedna sypialnia, kuchnia połączona z salonem i łazienka. W salonie znajdowały się drzwi do garażu. Na razie nie było mnie stać na auto, więc stał tam tylko mój rower, którym jestem skazana dojeżdżać do miasta. To jakieś pół godziny pedałowania. Przynajmniej wyrobię sobie kondycję.

Stanęłam przy oknie w kuchni. Miałam z niego dobry widok na las. Zaczynało się powoli ściemniać, więc atmosfera była dość ciężka. Poprzedni właściciel ostrzegał mnie, bym zamykała drzwi i okna na noc. Dzikie zwierzęta lubiły często wkradać się do środka. Nie wspominając już o tym, że muszę przygotować się na większą ilość mrówek, pająków czy kurzu niż w bloku mieszkalnym.

Wtem mój wzrok przykuł jakiś ruch. Był ledwo widoczny, ale odznaczał się na tle światła zachodu słońca. Zmarszczyłam brwi, próbując dojrzeć to coś. Mój wzrok był jednak zbyt zmęczony podróżą. Westchnęłam stwierdzając, że widocznie coś mi się przewidziało i zasłoniłam rolety. Musiałam rozpakować rzeczy do higieny i wyciągnąć jakąś piżamę na dzisiejszą noc.

Rozpakuję się jutro rano.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka! Pierwsze rozdziały mogą być dość krótkie. Jest to spowodowane tym, że będą to te korektowane rozdziały. Późniejsze, już całkowicie napisane od zera, powinny być dłuższe!

ʙᴜᴛ ʏᴏᴜ'ᴠᴇ ᴅᴏɴᴇ ᴛʜᴀᴛ || Ben Drowned Book II {〽}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz