SI VIS PACEM PARA BELLUM

191 6 2
                                    

Weekend minął szybciej niż się spodziewałam. Nauka chemii pochłonęła mi więcej wolnego niż myślałam. Każdą wolną chwilę poświęcałam, żeby dopracować projekt z historii. Udało mi się nawet w sobotę wieczorem porozmawiać z Larą.

Jednak ciągle myślałam o mojej piątkowej przygodzie.

Pomimo braku czasu udało mi się wymyślić idealny plan, żeby nie spotkać się w piątek z Fuchesem.

Początek tygodnia był intensywny. Do środy miałam pozaliczać wszystkie zaległe testy, bo w czwartek chciałam zacząć swój plan.

Siedziałam z Larą i jej znajomymi na stołówce i myślałam czy nie da się jakoś przełożyć jakoś tego spotkania - najlepiej na nigdy. Łudziłam się, że nie dojdzie od tego spotkania, ale w głębi duszy coś mi mówiło, że prędzej czy później spotkam się z Fuchesem. Przecież nie mogę nie wychodzić z domu przez całe życie. Pomimo, że wiedziałam, że odmówię, bałam się, że coś mi zrobi. Mógł wyglądać jak dżentelmen, ale był szefem gangu. Nigdy nie wiadomo, co mu strzeli do głowy.

- A ty Val? - z zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos.

Była to jedna z koleżanek Lary, Bianka.

- Yyyyy... ja, ja nie słyszałam o czym mówicie - przyznałam się, lekko się rumieniąc z wstydu.

Dziewczyna przewróciła oczami za co dostała kuksańca od Lary, potem dodała:

- Chcemy w piątek po lekcjach iść do kina, a potem jakiś fast food.

- Idziesz z nami? - zapytała się Lara.

To by dodawało wiarygodności mojemu planu. Niby mam umówione spotkanie ze znajomymi i nagle bach - nie będzie mnie nawet w szkole.

- Z chęcią - odpowiedziałam z uśmiechem.

Jak to czasami los się uśmiechnie do człowieka.


W końcu nadszedł czwartek. Przyszykowałam się najnormalniej na świecie, zjadłam z mamą śniadanie (zgodnie z planem nie całe) i wyszłam do szkoły.

Po matematyce miałam wf. Właśnie wtedy miałam rozpocząć plan.

Przeprałyśmy się z dziewczynami i weszłyśmy na salę, gdzie czekała już nasza nauczycielka.

Pani Davis była niską kobietą, która miała z pięćdziesiąt lat. Jej włosy zawsze wyglądały tak samo: szare a do tego krótko ścięte. Wyglądała trochę groźnie, ale była bardzo miła.

Sprawdziła obecność i wyznaczyła jedną osobę do rozgrzewki. Najpierw zrobiłyśmy kilka okrążeni, a potem zaczęłyśmy się rozciągać.

Więc czas zacząć plan.

Po paru kółkach powiedziałam dziewczynom, że kręci mi się w głowie. Zagrałam trochę oczami i mimiką twarzy, żeby dodać wiarygodności mojej grze aktorskiej.

- Chcesz iść do szkolnej pielęgniarki? - zapytała Lara.

- Nie. Najpierw zaprowadźmy ją do Davis - rzuciła szybko Bianka.

Wzięły mnie pod ręce i zaprowadziły do nauczycielki.

Ta kazała mi usiąść i rozmawiała z dziewczynami. Nagle Bianka wyszła i po paru minutach wróciła z pielęgniarką.

O nie, ja miałam do niej iść, a nie ona do mnie. Ja nie chcę robić przedstawienia - pomyślałam.

Trochę się wystraszyłam, że zaraz zleci się tłum gapiów, ale na szczęście wszyscy byli pochłonięci grą w siatkówkę.

FAREWELLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz