2

23 2 0
                                    



Zamykając bramę wejściową zauważyłam tych samych mężczyzn na ścigaczach co po drodze.
Stali na leśnym parkingu niedaleko mojego domu. Potrząsnęłam głową, że tylko sobie to ubzdurałam i weszłam do środka.

W dalszym ciągu nikogo nie było, oprócz naszego dobermana który spał w najlepsze. Taki to pies obronny- pomyślałam.

Weszłam do kuchni i zapaliłam światło.
Zaczęłam przygotowywać jedzenie dla psa, Ares miał specjalną dietę, tak jak inne psy jadły zwykłe chrupki, to ten jadał surowe mięso, jajka czy jakieś specjalne olejki.

- Ares!- zawołałam zwierzę gdy tylko postawiłam jego miskę na podłodze. Czarny olbrzym szybkim krokiem wleciał do kuchni.- Siad- od małego uczyłam go komend i posłuszeństwa w innym wypadku nie byłby dobrym psem do przebywania w domu z ludźmi- Okej- gdy tylko usłyszał te słowo rzucił się do jedzenia.

Sama też byłam głodna, więc wyciągnęłam lasagne z lodówki i podgrzałam sobie całe pudełko. Co jak co ale te danie to mogłabym jeść przez wieki.

Usiadłam w salonie na kanapę i włączyłam mój ulubiony serial.

W trakcie oglądania zadzwonił dzwonek do bramy. Z jękiem wstałam i sprawdziłam kamerę przy wyjściu.
Nikogo nie było, ale na ziemi leżał list.

- Ugh jak trudne jest wrzucić list do skrzynki.- wyszłam zdenerwowana na listonosza i szybko drapnęłam list.
Zmarszczyłam brwi gdy nie zauważyłam, że koperta jest czysta, znaczy nie ma na niej nic żadnego adresu nadawcy, ani kto jest odbiorcą.

Zagryzłam wargę, usiadłam na schodach przed drzwiami. Oglądając się na boki, czy przypadkiem nikt mnie nie obserwuje. Ostrożnie otworzyłam kopertę i wyciągnęłam skrawek papieru.

,, Zbyt ciekawskie spojrzenie może sprowadzić na ciebie problemy skarbie. Pilnuj się,,

Poczułam się jakby moje serce przestało bić. Wzięłam głęboki oddech i panicznie rozejrzałam się wokół siebie. Podbiegłam do bramy.

Oni.

Stali w tym samym miejscu co poprzednio. Mimo kasków na ich głowach wiedziałam że patrzą na mnie.
Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale postanowiłam wyjść z ogrodu i ruszyłam prosto w ich stronę.

Z każdym krokiem za pierwsza dawka odwagi stawała się coraz mniejsza. Przez moment nawet chciałam zawrócić, ale byłam już zbyt blisko.

- Wiecie, że to nie ładnie tak? Zaśmiecajcie własne podjazdy idioci.- Zgniotłam papier w kulkę i rzuciłam w jednego z nich

Mężczyzna spiął się z zszedł ze swojego ścigacza. Powolnym krokiem kierował się w moją stronę, ja z każdym jego krokiem w moją stronę cofałam się do tyłu. Poczułam narastającą we mnie panikę. Odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę domu.

Przeklinałam siebie za swoje głupie decyzje w momencie gdy poczułam silny uścisk na moim ramieniu.

- Wiesz kim jestem?- jego głos był strasznie męski, tak bardzo że na moim ciele pojawił się wysyp ciarek

- N.nie- szepnęłam

- Świetnie, więc nie rób  nic by mnie poznać Hilton.- zmarszczyłam brwi gdy usłyszałam swoje nazwisko- Idź.

Szybko odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę bramy.

- Posprzątajcie te papiery!- krzyknęłam gdy byłam już w bezpiecznej odległości

Igrasz z ogniem Chloe.

~~~

Minął tydzień od kiedy ostatni raz widziałam trójkę mężczyzn. Cieszyło mnie to i przestałam się tym przejmować.

Umówiłam się z przyjaciółmi na wyjście do klubu, są wakacje więc musiałam z tego korzystać. Po 17 zaczęłam się szykować do wyjścia.
Wybieranie tego co mam ubrać było istnym koszmarem, ale w końcu postawiłam na brązową sukienkę z gorsetową górą i rozkloszowanym dołem. Zakręciłam moje długie brązowe włosy i upięłam dwa kitki z połowy włosów zostawiając resztę rozpuszczoną.

Wyglądałam.. dobrze, a nawet bardzo dobrze. Tak niewinnie a jednocześnie było we mnie coś seksownego.

- Chloe! Maddie i Zayn już są!- zbiegłam na dół łapiąc po drodze torebkę i mój telefon.- Ah co za ślicznotka- mój tata złapał się teatralnie za serce patrząc na mnie z ciepłym uśmiechem

Ubrałam swoje białe conversy, przytuliłam ojczulka i wybiegłam by szybko znaleźć się w aucie Zayna.

- Matko! Niuniaa jak ty wyglądasz!- moja ukochana blondynka krzyknęła omal nie wykręcając sobie karku by móc zobaczyć mnie całą- Co za anioł!

Maddie taka była, przesadna ilość komplementów to już normalka, jednak nikomu to nie przeszkadzało. Była tak słodką duszą, że grzechem byłoby powiedzieć cokolwiek złego na nią.

Zayn znowu był tym sarkastycznym przyjacielem który powie najgorszą prawdę i nigdy nie będzie owijał w bawełnę jeśli coś mu się nie podoba.

Kochałam ich obu. Dopełniali się, nic dziwnego, że ostatnio zaczęli się spotykać bardziej w kierunku związku.
Szczerze im kibicowałam tak po cichutku

- Te kitki, urocze- zaśmiał się patrząc na mnie w lusterku- Pewnie chcesz by jakiś facet cię zerżnął trzymając za nie huh?

Śmiech naszej trójki wypełnił wnętrze samochodu. Każdy z nas wiedział, że brunet sobie żartuje. Byłam dziewicą i oni o tym wiedzieli. Nigdy nie miałam chłopaka, ale też nie uważałam by był mi jakiś potrzebny.
Miałam dopiero 18 lat. Bez przesady znajdzie się w odpowiednim czasie.

Siostra WrogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz