wynurzyłam się z głębin beznadzieji,
czuję powiew powietrza okalający me policzki. Czucie.
Jest znakiem, że życie dalej tchni w moim krwiobiegu.
Ona.
To ona chwyta mnie za rękę, osłaniając mnie swoim ciałem, chroniąc przed kolejną napływającą falą.
Nagle puszcza. Fala z nieludzką siłą przywiera mnie do powierzchni, zaczynam tonąć, moje płuca napełnia przeszywający ból. Jak się go pozbyć?
Ona miała mnie przed tym ochronić.
Ona? Czyli kto?
Fala.