~ Glam, sobota, godzina 12:03Gdy wróciliśmy do domu Chesa, chłopak kazał usiąść mi przy stole i zaczekać.
Po chwili wrócił niosąc średnich rozmiarów pudełko, po czym je otworzył i zaczął w nim czegoś szukać, nagle się odezwał:
— Zamknij oczy, to będzie niespodzianka!
Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech.
Od razu bez wahania zamknąłem oczy i czekałem na to, aż pozwoli mi je otworzyć.
— Wyciągnij ręce przed siebie
Byłem podekscytowany. Poczułem, że Ches zakłada coś na mój lewy nadgarstek... Później poczułem to samo na drugiej ręce.
— Możesz już otworzyć oczy!
Momentalnie spojrzałem na swoje dłonie. Ches założył mi na nadgarstki coś w stylu bransoletek... Tylko skórzanych. Widziałem, że nosił podobną... Tylko jego miała kolce. Uśmiechnąłem się.
— Co to takiego?
— Zwykłe, skórzane pieszczochy... Uznałem, że ci się spodobają, ponieważ nie będzie widać twoich ran...
Chłopak się do mnie lekko uśmiechnął. Zerwałem się z krzesła i mocno go przytuliłem.
Odnosiłem wrażenie, że Ches ma już trochę dość tego mojego "lepienia się" do niego, lecz nie zwracałem za bardzo na to uwagi.
Po dłuższej chwili, przestaliśmy się przytulać, po czym ogarnęliśmy się i zaczęliśmy iść do naszych kolegów.Nie znałem ich długo... Lecz z opowieści Chesa uważałem, że są bardzo fajni. Cieszyłem się, że wreszcie mogę mieć jakiś fajnych kumpli, jak większość osób w moim wieku.
Droga do domu Lordiego zajęła nam jakieś dwadzieścia minut. Raczej nie rozmawialiśmy... Zauważyłem, że Ches nie ma ochoty na rozmowę, więc mu odpuściłem. Było po nim widać, że jest trochę przygaszony, lecz nic nie mówiłem.
Na nasze szczęście, okazało się, że Bob też postanowił odwiedzić Lordiego, więc cały zespół był w komplecie.
Rodzice Lordiego podobno wyjechali gdzieś na weekend i zostawili go samego w domu.
Weszliśmy do środka, po czym cała czwórka poszła do pokoju chłopaka.
Ja i Ches usiedliśmy na łóżku, Bob siedział na dywanie, a Lordie na krześle przy biurku.
Na spokojnie Ches wytłumaczył jak wygląda teraz nasza sytuacja i że musimy na chwilę przystopować z koncertowaniem.
— Trochę szkoda... Ale szczerze powiedziawszy, to chętnie zrobię sobie trochę przerwy. —s
Powiedział Lordie, a Bob tylko przytaknął.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, po czym ja i Ches zaczęliśmy się zbierać, lecz zauważyliśmy, że zaczął padać deszcz.
— Jak chcecie to możecie zostać. Ojciec zostawił mi trochę kasy, więc możemy zamówić pizzę i obejrzeć jakiś film i poczekać, aż przestanie padać. —
Niebardzo podobała mi się ta propozycja, ale nic nie mogłem na to poradzić. Zdecydowanie wolałbym spędzić czas sam na sam z Chesem...
Wszyscy poszliśmy do salonu, po czym Bob podszedł do telefonu, zadzwonił do pizzeri i zaczął składać zamówienie.
Lordie zaczął szukać pieniędzy, a ja i Ches wybraliśmy już sobie najlepsze miejsca, na kanapie.
Jednak, po chwili szatyn zszedł z kanapy i usiadł na podłogę, od razu spytałem się, dlaczego to zrobił.
— Trochę mi głupio zajmować najlepsze miejsce, skoro jestem tu gościem.
Wzruszyłem ramionami, ponieważ zupełnie nie zgadzałem się z tym, co przed chwilą powiedział chłopak.
W ramach żartu, położyłem swoje nogi na jego barkach i lekko się zaśmiałem.
Najwyraźniej mu to nie przeszkadzało, ponieważ również zaczął się śmiać.
Po chwili Lordie i Bob do nas dołączyli.
Okazało się, że wszyscy zmieścimy się na kanapie, więc jakoś przekonałem Chesa, aby usiadł obok mnie.
Po trzydziestu minutach przyszedł dostawca pizzy. Bob położył dwa pudełka na stoliku do kawy, po czym włączył jakiś film. Wybrał jakiś horror... Trochę wstyd mi się przyznać, ale nigdy nie oglądałem tego typu filmów...
Podczas oglądania trochę się bałem... Ale już nic nie mówiłem, było mi trochę głupio... Po jakiś dwudziestu minutach, oczy zaczęły mi się same zamykać, byłem zmęczony, więc oparłem swoją głowę o ramię Chesa. Chłopak się na mnie spojrzał i posłał mi mały uśmiech, po czym oparł swoją głowę, o moją.
Lekko przymknąłem oczy. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem.Lecz gdy się obudziłem, za oknem było już ciemno... Było słychać tylko krople padającego deszczu. Byłem okryty kurtką Chesa, oraz kocem... Ale nikogo nie było w pobliżu.
Po chwili zacząłem słyszeć kroki, które robiły się co raz głośniejsze. Przeszedł mnie lekko dreszcz... Nawet jeżeli wiedziałem, że to jeden z moich znajomych, dalej się trochę bałem...
— Widzę, że już nie śpisz...
Powiedział szeptem Ches, po czym usiadł obok mnie i wszedł pod koc.
— Która godzina? Nie musimy się zbierać? — Spytałem.
— Jest w pół do pierwszej... Wrócimy rano, może wtedy nie będzie już padać...
Rzekł szeptem, po czym wziął swoją kurtkę i ją założył. Przysunął się bliżej mnie, abyśmy oboje byli dobrze okryci kocem, lecz dalej było chłodno...
Czułem, jak chłopak delikatnie trzęsie się z zimna... Po chwili namysłu objąłem go jedną ręką i znów położyłem swoją głowę na jego ramieniu.
Chłopak od razu się we mnie wtulił i po chwili zasnęliśmy.Rano, obudził mnie Ches i oznajmił, że musimy już wracać, ponieważ nie chce, aby jego matka się wściekła.
Wychodząc z domu spojrzałem jeszcze na zegar, który wisiał na ścianie. Była 07:26...
Dalej padało, lecz był to taki delikatny deszcz... Taki orzeźwiający, lekko wyczuwalny... Nawet przyjemny.
Lekko się uśmiechnąłem i przetarłem oczy, ponieważ dalej byłem zmęczony.
— Podobał ci się film? —
Spytał chłopak.
— Większość przespałem, lecz raczej nie jestem fanem horrorów. —
Lekko się uśmiechnąłem.
— Jakoś w tym tygodniu postaram się znaleźć nam jakieś miejsce na kolejny koncert... Przydałoby się trochę zarobić.
Rzekł, po czym włożył ręce do kieszeni.
— Chłopacy już o tym wiedzą?
— Tak. Rozmawialiśmy o tym jak spałeś...
Przez całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
Dowiedziałem się również, że po tym, jak skończył się film, Bob i Lordie poszli na spacer, ponieważ przestało padać, lecz Ches nie chciał mnie budzić. Nawet miło z jego strony.
Wzruszyłem ramionami i czekałem, aż chłopak otworzy drzwi do swojego domu.
Ku naszemu zdziwieniu, dom był pusty... Nikogo nie było w środku.
Po prostu poszliśmy do pokoju Chesa.
Chłopak usiadł na łóżku i zaczął patrzeć się w ścianę. Było po nim widać, że jest lekko zmartwiony. Nie wiedziałem co powiedzieć, ani co zrobić, więc po prostu usiadłem na krześle przy biurku.
— Jest duża szansa, że w tym tygodniu przyjdzie moja ciotka... Muszę trochę posprzątać, więc możesz robić co chcesz.
Ches westchnął, po czym położył się na łóżku.
Szczerze, to bardzo odpowiadało mi to co przed chwilą powiedział... Chętnie bym położył się w łóżku i po prostu leżał...
— W takim razie ci pomogę, razem szybciej się z tym uporamy —
Lekko się uśmiechnąłem. Widziałem, że na twarzy chłopaka, również pojawił się lekki uśmiech.
— Daj mi jeszcze chwilę odpocząć... Nie mogłem spać w nocy, ponieważ ci dwaj idioci cały czas byli głośnooo... —
Westchnął, po czym usiadł, oparł się o ścianę i okrył kołdrą.
— Później też będę musiał usiąść i napisać trochę piosenek, abyśmy mieli co wystawić na scenie... Bo trochę głupio będzie znowu z tym samym wejść.
— Ty pisałeś te piosenki? Myślałem, że to jakieś gotowce... —
Powiedziałem zaskoczony, a chłopak zaczął się śmiać.
— Później mogę ci pokazać trochę swoich tekstów i razem wybierzemy co dopracować, aby dało się wystawić na scenę, co ty na to? —
Przytaknąłem. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, aż w końcu wzięliśmy się za sprzątanie. Ches, aby trochę umilić nam czas włączył muzykę i śpiewaliśmy podczas sprzątania.
Czas szybko nam płynął, a ja naprawdę świetnie się bawiłem. Miło było słuchać, jak Ches śpiewa, ponieważ miał naprawdę przyjemny głos. Ja raczej nie robiłem tego dobrze, lecz dobrze się przy tym bawiłem...
Ches trochę się ze mnie śmiał, ale w pewnym momencie podszedł do gramofonu i włożył płytę "Stay Hungry" od Twisted Sister, od razu przełączył na kawałek "We're not gonna take it" i tym razem pozwolił mi się wykazać.
Byłem szczęśliwy, ponieważ był to mój ulubiony kawałek z tej płyty... Choć "I wanna rock", "The beast" i "S.M.F" też były spoko.
Nagle usłyszałem skrzypiące drzwi.
Gdy się odwróciłem, Ches już stał przy drzwiach.
CZYTASZ
|| Mamy tylko siebie... || Metal Family [AU]
FanfictionPo tym jak Gustav wyrzekł się Sebastiana, chłopak był załamany. Nie wiedząc co począć, od razu pognał do swojego przyjaciela, Chesa. Glam miał wrażenie, że tylko Ches jest w stanie jakkolwiek mu pomóc... Jak potoczą się losy dwóch najlepszych przyja...