~ Ches, Niedziela, godzina 8:57
- Ciocia Rita!
Krzyknąłem z zachwytu i rzuciłem się kobiecie na szyję.
Ciotka od razu na mój widok szeroko się uśmiechnęła i odwzajemnila mój uścisk.
- Masz nowego kolegę?
Kobieta spojrzała na Glama i z jej twarzy momentalnie zszedł uśmiech.
Podeszła bliżej blondyna i zaczęła mu się przyglądać, nagle zaczęła mówić:
- Syn Schvagenbagena? Co on tu robi?
Było widać, że Glam nie wie co jej odpowiedzieć, więc postanowiłem mu jakoś pomóc.
- To skomplikowane... Ale on jest naprawdę spoko i się kumplujemy!
Powiedziałem i położyłem swoją dłoń na ramieniu blondyna, aby pokazać mu, że wszystko jest dobrze.
Rita tylko się zaśmiała, po czym zwróciła się do Glama.
- Tak do waszej wiadomości, to prawie całe miasto już wie, że syn Schvagenbagena zwiał z domu, więc lepiej jakbyś stąd nie wychodził.
Glam przytaknął i podał kobiecie dłoń.
- Proszę mówić na mnie Glam... Nie chcę mieć nic wspólnego z tym nazwiskiem....
Rzekł z lekkim uśmiechem, po czym kobieta uścisnęła jego dłoń.
- Chyba nie jesteś takim strasznym bucem jak swój ojciec, co?
Oboje zaczęli się śmiać. Cieszyłem się, ponieważ Ciotka go najwyraźniej polubiła.
Nie wiedząc co robić, wstawiłem wodę na herbatę. Po chwili się okazało, że dobrze zrobilem bo się okazało, że Ciocia przyniosła ciastka domowej roboty.
Miała dużo czasu dla siebie, ponieważ nie miała dzieci, była po rozwodzie i w sumie jedyne na czym się skupiała to praca jako pielęgniarka w szpitalu w większym mieście.
Gdy woda się zagotowała, zrobiłem dla każdego kawę i wszyscy usiedliśmy przy małym stoliku przy oknie. W ogóle się nie odzywałem, ponieważ Glam był zajęty rozmową z moją ciocią, a ja w sumie i tak niebardzo miałem ochotę na pogaduszki.
Mimo tego, że moja matka źle mnie traktowała, to dalej się o nią martwiłem, ponieważ nie wróciła na noc do domu, a to do niej niepodobne. Zacząłem powoli pić kawę, aż nagle usłyszałem swoje imię.
- Ches, gdzie jest mama?
Od razu wyplułem napój z powrotem do kubka, wzruszyłem ramionami.
- Nie mam pojęcia, nie wróciła na noc do domu...
Odpowiedziałem cichym tonem, po czym spuściłem głowę.
- W takim razie zostaję tutaj dopóki nie wróci... To sobie z nią porozmawiam.
Powiedziała stanowczo.
- Hah.... Na pewno możesz tutaj tyle siedzieć i nie masz żadnego dyżuru?
- Na twoje szczęście, mam trzy dni wolnego... I myślę, że do tego czasu twoja mama raczy się tu zjawić.Skończyliśmy pić kawę, pozmywałem naczynia i posprzątałem stół.
Ciotka położyła się na kanapie i wyciągnęła książkę ze swojej torebki.
- Zachowujcie się, jakby mnie tu nie było.
Powiedziała i zaczęła czytać książkę. Od razu zaciągnąłem Glama do swojego pokoju i zamknąłem drzwi.
- Sorry, że musiałeś słuchać tego wszystkiego...
Skoczyłem na łóżko i się przeciągnąłem. Glam usiadł obok mnie i na mnie spojrzał.
- Dlaczego mieszkasz z matką, jakbyś mógł mieszkać z ciotką, lub swoim tatą?
Momentalnie odwróciłem się plecami do chłopaka.
- Nie będę ci się zwierzać ze swojej sytuacji rodzinnej, okej?
- Dlaczego nie?
- Po prostu daj mi spokój...
Glam się mnie posłuchał i przestał się odzywać. Byłem zmęczony, zdenerwowany, zestresowany... I do tego na następny dzień musiałem iść do szkoły...
Skuliłem się, po czym przymknąłem oczy, próbując nie myśleć o swoich problemach... O tym wszystkim co mnie dobijało... Matka ćpunka, szkoła muzyczna, rachunki do zapłacenia... I Glam... Choć cieszyłem się, że jest ze mną i się przyjaźnimy to czułem niepokój związany z tym, że jest synem wpływowego człowieka. Bałem się, że jak jego ojciec dowie się o tym, że to ja sprowadziłem go na tak zwaną "złą drogę" , stanie mi się krzywda, lub coś w tym stylu...
Nagle Glam zaczął głaskać mnie po głowie... Na początku wydawało mi się to denerwujące, lecz po chwili doszedłem do wniosku, że w sumie jest mi przyjemnie i miałem wrażenie, że w jakiś sposób mnie to uspokoiło... Odwróciłem się twarzą do chłopaka i lekko się uśmiechnąłem, po czym delikatnie się w niego wtuliłem.
Gdy znalazłem się w objęciach blondyna, poczułem się jeszcze lepiej.
Tak, jakby wszystko co mnie otaczało, nagle zniknęło... Tylko ja i on... Nikt więcej... Przymknąłem oczy i miałem wrażenie, jakbym zaraz miał zasnąć.
Glam zaczął delikatnie głaskać mnie po głowie... Momentalnie zasnąłem.Parę godzin później...
Gdy się obudziłem, byłem zdezorientowany... I to tak porządnie.
Słyszałem krzyki, które z sekundy na sekundy stawały się co raz głośniejsze... Aż w końcu były nie do zniesienia.
Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że to moja matka i ciotka się kłócą.
chciałem wstać, lecz Glam złapał mnie za nadgarstek i upadłem na łóżko.
- Chyba nie powinieneś tam iść... Kłócą się od jakiś dobrych kilkunastu minut...
Przyznam, że chętnie skorzystałbym z propozycji chłopaka, ale nie chciałem, aby się na siebie obraziły... Kiedyś przez ich kłótnie, ciotka nie przyjeżdżała do mnie jakieś pół roku...
Miałem wrażenie, że po spaniu czułem się jeszcze gorzej niż przed. Wyprostowałem się i doczłapałem się do drzwi, po czym złapałem za klamkę i powoli je otworzyłem.
Obie kobiety momentalnie ucichły i na mnie spojrzały.
- Syneeeeek!!!
Moja matka do mnie podeszła i mocno mnie przytuliła, uszczypnęła mój policzek.
Wyraźnie było czuć od niej alkohol... a znając ją, pewnie wzięła też coś mocniejszego.
- Nawet go nie dotykaj, ćpunko!
Krzyknęła ciotka.
Postanowiłem to zignorować i po prostu pomogłem mamie dojść i położyć się na kanapie, po gzym przykryłem ją kocem i zwróciłem się do Cioci.
- Ciociu, mama już wróciła... Więc możesz iść, i tak nic do niej nie dociera, ponieważ nie jest trzeźwa, prawda?
Kobieta tylko przytaknęła i wzięła torebkę.
- Pamiętaj, że możesz zawsze do mnie dzwonić, jakby się coś działo... Martwię się...
Rzekła i wyszła z mieszkania.
Odetchnąłem z ulgą... Spojrzałem na matkę, która już smacznie chrapała na kanapie.
Wróciłem spowrotem do swojego pokoju i cicho zamknąłem za sobą drzwi.
Glam siedział na łóżku z rękami na kolanach, lekko zaskoczony całą sytuacją.
- Znowu przepraszam, że się tyle nasłuchałeś... Lecz raczej będziesz musiał się do tego przyzwyczaić...
Zaśmiałem się, po czym wskoczyłem na biurko.
- Co robisz? - Spytał Glam.
- Podejdź tutaj!
Powiedziałem z uśmiechem do chłopaka.
W moim pokoju, przy suficie, a tak dokładniej nad biurkiem znajdowała się klapka, która prowadziła na dach przyczepy.
Gdy udało mi się ją otworzyć, przesunąłem się i pomogłem wejść Glamowi na dach, po czym do niego dołączyłem.
Oboje usiedliśmy na krańcu dachu i zaczęliśmy wpatrywać się w słońce, które akurat zachodziło, ponieważ było około godziny osiemnastej.
- Podoba ci się?
Spojrzałem na Glama, który widocznie był oszołomiony widokiem zachodu słońca.
- Wow... Nigdy nie widziałem czegoś takiego na żywo! Oglądanie zachodzącego słońca z mojego pokoju to nic w porównaniu do oglądania tego z dachu!
- Cieszę się, że mogłem pokazać ci coś nowego.
- Przecież już pokazałeś mi dużo nowych rzeczy!
- To dopiero początek, Glam... Początek czegoś pięknego...
- Ches, dobrze się czujesz?
Na słowa chłopaka, od razu zacząłem się śmiać.
- Któregoś dnia zabiorę cię na koncert, na ogromnej scenie... Będą tam tysiące ludzi... Obiecuję ci to.
Lekko się uśmiechnąłem.
Siedzieliśmy na dachu do momentu, w którym słońce całkowicie się nie schowało.
Wróciliśmy do mojego pokoju i przebraliśmy się w ciuchy do spania. Postanowiłem spojrzeć jeszcze na swoją matkę, która dalej spała jak zabita.
Glam już leżał w łóżku i czekał aż przyjdę, aby poprosić mnie o zgaszenie światła, ponieważ mu się nie chciało.
Przed zgaszeniem spojrzałem jeszcze na zegarek, który wskazywał godzinę 21:36, po czym położyłem się obok Glama i okryłem nas kołdrą.
Nie chciało mi się spać, lecz byłem cholernie zmęczony. Przymknąłem oczy, ale i tak nic to mi nie dało. Na szczęście okazało się, że Glam miał ten sam problem, co ja, więc po prostu wróciliśmy do rozmowy o wszystkim i o niczym.
Dowiedziałem się, że Glam umie jeszcze grać na pianinie, co możnaby w przyszłości wykorzystać w nowych piosenkach naszego zespołu.
Przy okazji przedstawiłem Glamowi parę pomysłów na nowe piosenki, które razem przedyskutowaliśmy.
Podczas całej tej rozmowy, cieszyłem się, że w moim życiu pojawił się Glam. Mimo tego, że Lordie i Bob mieli dosłownie identyczne zainteresowania co ja, to zawsze odnosiłem wrażenie, że lubią siebie nawzajem, a mnie traktują bardziej jako "dodatek" do ich przyjaźni.
Choć to i tak było wiadome od samego początku, bo jak szukałem osób w podobnym wieku, które umieją grać na instrumentach muzycznych to przyszli do mnie we dwójkę.
Z rozmyślania wyrwało mnie głośne chrapanie Glama, który widocznie znudził się moimi pomysłami na piosenki.
Z ciekawości, za nim się położyłem spojrzałem jeszcze na zegarek, który tym razem wskazywał godzinę 00:47.
Gadaliśmy ponad trzy godziny... A ja czułem się jakby nasza rozmowa trwała maksymalnie 5 minut...
No cóż... Postanowiłem iść w ślady Glama i również położyłem się spać.
Nie wiedziałem nawet, czy rano wstawać na zajęcia, lecz postanowiłem się tym nie przejmować. Nie miałem serca zostawiać Glama samego z moją naćpaną matką...
CZYTASZ
|| Mamy tylko siebie... || Metal Family [AU]
FanfictionPo tym jak Gustav wyrzekł się Sebastiana, chłopak był załamany. Nie wiedząc co począć, od razu pognał do swojego przyjaciela, Chesa. Glam miał wrażenie, że tylko Ches jest w stanie jakkolwiek mu pomóc... Jak potoczą się losy dwóch najlepszych przyja...