Rozdział III

134 12 0
                                    

-Przewrócił się i cały czas płacze. A ja nie umiem go uspokoić! - wyjaśnił chłopak. Nathalie wzięła na ręce dziecko, a ono mocno się do niej przytuliło i przestało nagle płakać.
-Nie płacz... jestem przy Tobie... - powiedziała z czułością kobieta, przyciskając chłopaka do siebie. Wtedy Gabriel poczuł jak serce zaczyna mu szybciej bić.
-Nathalie nie ma własnych dzieci, a byłaby z niej cudowna matka... - pomyślał projektant. Nagle Nathalie poczuła jak jej dziwna nieokiełznana moc znowu uderza. Nie chciała zrobić dziecku krzywdy, więc szybko wepchnęła je Adrienowi i wyszła z gabinetu w błyskawicznym tempie.
-Przepraszam... muszę pilnie do toalety... - wyjaśniła i wybiegła najszybciej jak potrafiła.
-Co jej się stało? - spytał zdziwiony Adrien, a Gabriel zmarszczył tylko brwi. Domyślał się, że z jego asystentką dzieje się coś złego, ale nie chce mu ona o tym nic powiedzieć. I tak też było w rzeczywistości.

Nathalie weszła do łazienki i zamknęła się od środka. Po drodze zniszczyła już kilka przedmiotów, które miała pod ręką. Trzęsącymi dłońmi wzięła do ust kolejne tabletki. Bardzo szybko wrzuciła je do ust, żeby i ich przypadkiem nie zniszczyć. Usiadła w kącie na podłodze i położyła głowę na kolanach. Nagle usłyszała głos swojego szefa.
-Nathalie...? Wszystko okej?
-Tak, tak...
-A możesz na chwilę wyjść? Chciałbym Cię zobaczyć.
Kobieta wstała, wzięła głęboki oddech, przetarła sobie twarz ręcznikiem i otworzyła drzwi. Gabriel spoglądał na nią oczami pełnymi troski.
-Nic mi nie jest... - powiedziała od razu.
-Jesteś absolutnie pewna, że nic?
-Tak... tak...
-Jesteś jakaś poddenerwowana.
-Nie... to tylko... em... zmęczenie...
-To może nie pracuj dzisiaj już więcej tylko idź odpocznij.
-Dobrze... - odparła i udała się w stronę swojego pokoju.

Następnego dnia, kiedy kobieta siedziała i zajmowała się codziennymi sprawami, usłyszała nagle jak Gabriel rozmawia za ścianą przez telefon. Niby nic szczególnego, jednak sposób w jaki mówił był nieco inny niż zazwyczaj. Zwykle mówił głośno i prowadził rozmowę w obecności asystentki, jednak tym razem kobieta odniosła wrażenie, że jej szef coś przed nią ukrywa i nie chce, żeby ta słyszała o co chodzi. Poza tym mówił ciszej niż zazwyczaj. Kobieta postanowiła to sprawdzić. Podeszła bliżej drzwi i lekko je uchyliła. Niestety to co usłyszała sprawiło, że przestała patrzeć na Gabriela tak samo.
-Tak, tak. Właśnie o to mi chodzi. - mówił mężczyzna - Dokładnie. Kiedy może zacząć? Jutro rano - świetnie. Mówisz, że jest całkiem niezła, tak? Myślisz, że dorówna Nathalie? Chodzi mi po prostu o to, żeby umiała zająć się robotą papierkową i e-mailami, jak przeciętna sekretarka, sam wiesz - odbieranie telefonów, ustalanie grafiku dla Adriena, takie tam. Ale skoro mówisz, że jest zorganizowana, no to wierzę Ci na słowo. Zaczyna pracę jutro rano i mam nadzieję, że da sobie radę. Okej, w takim razie dzięki wielkie. Super, że pomogłeś mi ją załatwić, w tych czasach trudno znaleźć dobrą asystentkę. Okej, to do jutra, narazie. I jeszcze raz dzięki. - Potem mężczyzna odłożyć telefon i odwrócił się, żeby wejść do gabinetu, kiedy nagle ku jego oczom ukazała się Nathalie. Projektant nerwowo przełknął ślinę.
-N-Nathalie... czy-czy Ty... długo już tu stoisz? - zapytał poddenerwowany.
-Wystarczająco długo, żeby wszystko usłyszeć. - kobieta popatrzyła na niego gniewnym wzrokiem.
-To nie tak. Po prostu chcę, żebyś sobie odpoczęła i tyle. Martwię się o Ciebie.
-Martwisz się?! Martwisz?! A może próbujesz pozbawić mnie pracy?! Uważasz, że już się wypaliłam, że jestem niewystarczająca i nie daję sobie rady ze wszystkim, tak?
-Nie, ależ skąd. Może z Twojego punktu widzenia to faktycznie niekorzystnie wygląda, ale ja tak wcale nie sądzę.
-Widzę, że chcesz się mnie pozbyć zatrudniając nową asystentkę.
-Nie. Ja po prostu chciałem, żebyś nie przejmowała się pracą. Dlatego postanowiłem poszukać na jakiś czas zastępstwa.
-Zastępstwa?! Zastępstwa?! Naprawdę myślisz, że możesz mnie zastąpić jak zepsutą zabawkę, kiedy ja już się wypalę?! Skoro uważasz, że jestem za słaba, żeby Ci pomagać, to po co ja tu w ogóle jestem, co? Mogłeś chociaż mnie zapytać czy potrzebuję się z kimś zamienić, a nie od razu szukasz sobie kogoś innego. Jeśli już Ci się znudziłam to mi to po prostu powiedz! Albo mnie po prostu od razu zwolnij. Ja sobie świetnie radzę i nie potrzebuję, żeby ktoś mnie zastępował, ale skoro tak i wolisz kogoś innego to proszę! Jak sobie życzysz! Miłej pracy z Twoją nową, świetną, wspaniałą, zorganizowaną asystentką. Do widzenia, Panie Agreste. - odparła oschle kobieta i wyszła, trzaskając przy tym drzwiami.

"MOC" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz