Rozdzial 1 - Poznanie

25 2 1
                                    

- Victor! Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły! - zwlokłem się z łóżka słysząc krzyk mojej matki, popaczyłem na ciuchy, które leżały na moim krześle na biurku, miałem je wczoraj na sobie, ale chyba nikt się nie skapnie. Wziąłem koszulkę  jeansy i bluzę i poszedłem do łazienki się ubrać w ubrania, ogarnąłem moje niesworne brązowe loki które rzadko się układały tak jak ja chciałem. Wiedziałem, że dzisiaj do szkoły przychodzi nowy chłopak i wiedziałem, że wywalili go z szkoły za parę rzeczy, z tego co ludzie plotkowali to kiedyś przyniósł do szkoły broń. Wyszedłem z łazienki i poszedłem do kuchni po drodze wziąłem plecak, kiedy wchodziłem odczytywałem grupę klasową gdzie pisali o wycieczce do Europy a dokładniej do Włoch do Rzymu. Zawsze chciałem tam pojechać, ale pewnie mama nie ma kasy.
- Co się stało synku? - zapytała stawiając talerz z tostami przede mną, wiedziałem, że jakoś by zdobyła te pieniądze nie zwracając uwagi na ojca, który brał od niej kasę na alkohol.
- Jest wycieczka, do Włoch, do Rzymu, piszą o tym na grupie klasowej - powiedziałem a po chwili wgryzlem się w tosta
- kiedy? - zapytała, a ja wiedziałem, że będzie próbować zdobyć kasę
- Za tydzień, ale wiesz ze nie muszę jechać nie? Przeżyję to jakoś - powiedziałem, nie chciałem, żeby mama zdobywała tych pieniędzy nawet jeśli to miałoby skończyć się pobiciem przez ojca.
- od zawsze uwielbiasz Włochy, a wy szczególności Rzym, studiujesz jego cała historie odkąd dowiedziałeś się, że takie miasto istnieje, więc załatwię ta kasę - powiedziała a w tym momencie do kuchni wszedł ojciec
- Nie będziesz wydawać kasy na jakieś durne wycieczki bo młodemu się coś ubzduralo, jak chce jechać niech zapłaci, z swojej kasy - powiedział. Wiecie w czym jest haczyk? Nie mam swoich pieniędzy. Wziąłem plecak i spakowałem jedzenie do szkoły, pożegnałem się z rodzicami i poszedłem parkiem w stronę szkoły, kiedy wchodziłem do budynku z luksusowego auta jakieś marki ale nie wiem dokładnie jakiej wyszedł czarnowłosy chłopak musiał być nowy. Podbiegł do mnie bo byłem jedyna osoba na dziedzińcu, wiedziałem, że miałem go oprowadzić więc Poprostu powiedziałem hej i weszliśmy do szkoły, zaczynałem oprowadzać i opowiadać a on najwyraźniej mnie słuchał. Tony bo tak się nazywa i ja usiedliśmy przed nasza klasa w której zaraz miała być fizyka.
- a i w następnym tygodniu jest wycieczka do Rzymu - powiedziałem opierając się głową o ścianę
- super, napewno pojadę. A ty? - zapytał, a w tym momencie spojrzalem na niego, nie wiem czy mogę się otworzyć na tyle, żeby powiedzieć mu o problemach rodzinnych, ale dobra powiem, raz się żyje
- Nie.. Nie mam kasy, moja mama zarabia dość dużo, ale płaci za to wszystkie rachunki i wgl a resztę oddaje tacie na alko, papierosy i narkotyki więc nic jej nie zostaje - powiedziałem i w ten zadzwonił dzwonek weszliśmy do klasy i tony usiadł obok mnie

I Hate That ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz