19. Z wściekłą Jo się nie zadziera

29 4 2
                                    

Ktoś uderza pięściami o drzwi do pokoju.
Z Meadow spoglądamy na siebie zdziwione.

— Jo! Otwórz!

Nie ktoś, a Collins.
Dałam mu do zrozumienia, że wiem. Wiem o Betty Parker i mam go w totalnym poważaniu. Zrobiłam to następnego dnia po naszej wycieczce na obrzeża Miami. Oczywiście, nie pozwoliłam wytłumaczyć się mu.

— Spadaj, Nate! — odkrzykuje Hale, której po powrocie, jeszcze lekko podpita, opowiedziałam wszystko.

— Cholera! Chcę tylko porozmawiać!

— Nie mamy o czym rozmawiać!

Znowu zaczął walić w drzwi.

— Totalny brak szacunku — prycha czarnowłosa.

— Jo! Przynajmniej daj mi się przeprosić!

— W dupie mam twoje przeprosiny! Pobawiłeś się i koniec tego!

Słyszę, iż drzwi od pokoju chłopaków otwierają się. Myślałam, że poddał się, lecz ponownie rozległ się hałas.

— Daj jej, kurwa, spokój! — tym razem to Josh podnosi głos. — Nie rozumiesz słowa nie?

— To nie twoja sprawa — chyba Nate popchnął blondyna.

Przykładam twarz do poduszki i jęczę. Meadow chichocze pod nosem. Nie jest mi przykro przez niego. Jestem nim rozczarowana, byłam wściekła, ale zdałam sobie z czegoś sprawę.
Nie pokochałabym Nate'a Collinsa. Jest przystojniakiem, o którym marzy wiele dziewczyn, ale dla mnie jest bardziej kumplem. Było miło, ale się skończyło. Adios!
Dziwne dźwięki nie ustały.

— Czy oni biją się? — obie jesteśmy coraz ciekawsze wydarzeń dziejących się za ścianą.

Postanawiam wstać i sprawdzić, co oni wyprawiają. Josh trzyma Nate'a przyciśniętego do ściany.

— Zachowujecie się, jak dzieci. Chciałam w spokoju pomalować się, a wy odstawianie cyrk — wskazuję na nich palcem, jak matka. — Szczególnie ty Nate. Dobrze, że dowiedziałam się o tym, zanim przyłapałam cię z nią.

— Przepraszam, Jo...

— Jebać ci się chciało dwie dziewczyny na raz to teraz płać za to. Pokazałeś, jak bardzo mnie szanujesz.

Lowell dopiero w tej chwili go puścił. Wygląda na zmartwionego. Nie musi, ta sytuacja jest mi już kompletnie obojętna, lecz Collins musi odpracować swoje zachowanie.

— Wracajcie do pokoju i dajcie mi spokój! — ściągam brwi, aby wyglądać groźnie. Zwracam się do dwóch napakowanych gości, muszę pokazać swoją dominację podczas tej wymiany zdań, a raczej kiedy to ja na nich wrzeszczę. — Wychodzę za kilkanaście minut z dziewczynami i macie mi nie zawracać więcej dupy!

Przytakują mi, po czym kierują się w stronę swojego pokoju. Josh posyła mi uśmiech i znika za Natem. Zamykam drzwi od pokoju i wracam do malowania brwi. Nie byłam świadoma, że wyszłam do nich z jedną brwią zrobioną. Musiałam wyglądać komicznie krzycząc na nich.

— Z wściekłą Jo się nie zadziera — śmieje się Meadow z mojego wybuchu. — Zapamiętam.

*

Razem z Hale pojechałyśmy do centrum handlowego. To pora, a zarazem ostatnia chwila, aby kupić prezenty na święta. Jestem słaba w przygotowywaniu prezentów. Zazwyczaj to wujek mówił mi, co mam kupić cioci i dziadkom. Natomiast ciotkę pytałam o wujka. W tym roku doszło, że muszę sama poszukać zadowalających upominków i to jeszcze dla Złotego Trio i dziewczyn.

— Nie powiem ci, co chcę — Meadow ogląda sukienkę na wystawie jakiegoś drogiego butiku. — Dla mnie ważne jest to, że w ogóle myślisz o mnie.

COLLEGE - historia pogmatwana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz