Rozdział 6

101 9 0
                                    

Godziny mijały a Rain'a dalej nie było, zapach był mocniejszy. Prawie nie dało się wytrzymać, jakby zaczął powoli się zbliżać do kościoła.

– Japierdole, na pewno mu się coś stało. – Powiedział zaniepokojony Mountain, jego ręce delikatnie się trzęsły.

Po niedługim czasie największy z ghoul zaczął chodzić po salonie od jednej ściany do drugiej.

– Mountain, spokojnie. – Powiedział Dew.

– Jak mam być kurwa spokojny?! – Uniósł się, co było do niego niepodobne. Ghoul ognia przełknął cicho ślinę, przestraszył się trochę. – Mój przyjaciel może być kurwa ranny, a ja mam być spokojny. Jak do chuja mam być spokojny?!

– Mountain.. – Zaczął Aether ale nie skończył, bo w tym samym momencie drzwi do salonu się otworzyły.

Wszyscy pokierowali wzrok na otwarte drzwi, w których stał strażnik z popołudniowej zmiany. Na jego twarzy widniał strach, smutek i nawet delikatne zmieszanie.

– Mam złe i dobre wieści. – Zaczął strażnik. – Które chcecie pierwsze?

– Najpierw te złe. – Powiedział Aeth.

Ochroniarz wstrzymał na chwilę powietrze, które po chwili wypuścił. Wszyscy trwali w niepewności.

– Mamy zranionego ghoula. – Powiedział po chwili. 

Upiór ziemi oparł się plecami o ścianę i zjechał po niej, po chwili usiadł na podłodze a palce wplątał w swoje włosy. Do jego oczu napłynęły łzy, mógł to być Rain do chuja. Kurwa mać..
Terzo szepnął do Sunshine żeby postarała się w miarę uspokoić Mountain'a. Ghoulette skinęła głową i podeszła do ghoula, siedzącego przy ścianie.

Terzo chwilę się w nich wpatrywał, w końcu po chwili spojrzał na ochroniarza i zapytał:

– A ta dobra wieść?

– Rain jest cały. – Kamień z serca.

Mountain podniósł się szybko i spojrzał na strażnika, jego humor trochę się jakby poprawił przez te wieść.

– Skoro Rain jest cały, to kim jest ten ghoul? I jak on się tu dostał? – Dopytał Omega.

– Rain niósł go pod pachą, nikt nie wie kim on jest. Był nieprzytomny odkąd Rain go znalazł.

– Ktoś się nim zajął?

– Tak, od razu zaniosłem go ze znajomym do izby. – Omega skinął głową i wzrok przeniósł na Mountain'a.

Żal mu było chłopa, nigdy nie widział go w takim stanie. On to był jak Dew, rzadko okazywał emocje. Jednak temu mniejszemu ponurakowi zdarzyły się  emocje puścić i miały miejsce obrazy płaczącego lub uśmiechającego się ghoula ognia.

– Mogę go zobaczyć? Kurwa, chce go zobaczyć..dajcie mi zobaczyć Rain'a. – Powiedział Mountain drżącym głosem.

Strażnik kiwnął głową na znak żeby za nim podążył i po chwili zniknął za drzwiami. Mountain od razu udał się za nim.

– Jezu.. – Mruknął pod nosem Terzo patrząc za nimi i kładąc rozłożoną dłoń na czole. – Nigdy on nie był w takim stanie przy nas..

Wszyscy zebrani tam przyznali mu rację, był większym ponurakiem od Dew'a. Nawet nikt nie widział go płaczącego, a tym bardziej uśmiechniętego. Może te drugie robił przy nich czasami, ale musiało im to jakoś umykać. 

– Widział go ktoś kiedyś uśmiechniętego? – Zapytała Sunshine.

– Żyrafa jest większym ponurakiem ode mnie, więc nie zdziwiłbym się gdyby tego nie robił przy nas. – Mruknął pod nosem Dew.

– Ej! Słyszałem te żyrafę, krasnalu! – Krzyknął z końca kościoła Mountain.

Ghoul rozłożył ręce i wykrzywił twarz w delikatne zdziwienie.

– Jak on to do chuja usłyszał? – Zapytał sam siebie Dew, nie oczekując odpowiedzi.

– Dziwisz się? – Zaczął Aeth. – Wszystkie ghoule mają wyostrzony słuch, a szczególnie ghoule ziemi.

Fakt, zapomniał o tym. Często o czymś zapominał ale to, że zapomniał o tym iż ghoule mają wyostrzony słuch to już strzyt nad cudami.
Nic mu nie odpowiedział, trwali w niezręcznej ciszy. Po niedługim czasie drzwi od salonu znowu się otworzyły, tym razem stał w nich Rain. Był cały pobrudzony krwią a na jego twarzy widniał smutek. Uszy delikatnie miał skulone a ogon owinięty wokół jego lewej łydki.

– Rain, boże święty. – Powiedział Dew, podszedł do niego i wtulił się w ciało ghoula nie zwracając uwagi na to, że był pobrudzony krwią. – Martwiliśmy się o ciebie..

– Zdaje sobie z tego sprawę, przepraszam.. – Rain po niedługim czasie niepewnie oddał przytulasa.

Stali chwilę tak, przytulając się do siebie. Po chwili Dew zapytał:

– Nic co nie jest? – Mniejszy ghoul odsunął się od niego i spojrzał na jego twarz. – Przecież..po tej walce z tym bytem nie byłeś w najlepszym stanie.

– Nic mi nie jest, spokojnie. – Odpowiedział i spojrzał w oczy mniejszego ghoula. – Trochę lepiej się poczułem i chciałem się przejść.

– I jak ci strażnicy z nocnej zmiany cię nie zauważyli? W ogóle..wychodziłeś przednimi drzwiami?

– Cóż.. – Odwrócił wzrok gdzieś na bok.

The ghoul named Rain [Wolno Pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz