- Ludzie to zabawne istoty - powiedziałam na głos, patrząc jak płatki śniegu opadają na moją dłoń, jeden po drugim - Byliśmy jak te drobinki śniegu spadające na rękawiczkę, bo w każdej chwili mogliśmy zniknąć. Każdy płatek był inny, niedoskonały, ale jednocześnie na swój sposób idealny. My byliśmy dokładnie tacy sami. Z ludzkim życiem było identycznie jak ze śniegiem. Było bardzo nieprzewidywalne, kruche i takie, że w każdym momencie mogło się rozpłynąć. - To mówiąc, wytarłam obsypaną śnieżkiem rękę i spojrzałam zdecydowanie na niebo.
Zapadał już zmrok. Wydawał się być czymś właściwym oraz naturalnym dla tej pory roku zwanej zimą. To właśnie na ten okres przypadały najdłużej trwające noce. Dnie za to, były wtedy tak krótkie, jak tylko mogły być. Wstajesz rano - ciemno. Wracasz do domu wieczorem, podobnie jak rano. W chwili obecnej było również zimno i jak już zdążyliście zauważyć, padał śnieg, którego od dłuższego czasu, cały czas sukcesywnie przybywało, utrudniając wszystkim dookoła funkcjonowanie. Dlaczego tak? A no dlatego, że znajdowaliśmy się na rynku zwanym bazarem, gdzie każdy próbował zarabiać na swoje utrzymanie oraz swoich bliskich. Trudniliśmy się handlem, który zajmował w naszym miasteczku dość wysokie miejsce, z którego praktycznie każdy starał się żyć. Raz lepiej, raz gorzej. Tak też również było ze mną.
- Jestem dziewczynką, dziewczynką sprzedającą światełka - Wypowiedziałam to w myślach z lekkim uśmiechem, będąc trochę rozbawiona moim wewnętrznym monologiem.
Jak już wspomniałam, było dość nieprzyjemnie a chłodny wiatr, uderzał we mnie i moje małe stoisko raz za razem, powodując mimowolne drgawki. Chciałam się już zwinąć ze swoim stoiskiem, zakończyć już ten dzień, lecz nie mając trochę wyboru, bo zbliżał się termin zapłacenia za czynsz, chciałam jeszcze troszeczkę dorobić. Odrobinkę, aby mieć jeszcze co potem zjeść. I kupić cieplejszą kurtkę oraz buty, które nie przemakają od samego na nie patrzenia. I może ociupinkę, gdyby zdarzyło mi się zachorować, a ja nie miałabym na leki. A jak jeszcze trochę mi zostanie, tak kupię więcej węgla na opał - Trochę dużo tych „drobnych" rzeczy. - zauważyłam ze smutkiem, przeskakując z jednej nogi na nogę, po cichu licząc, że ta odrobina ruchu poprawi choć trochę krążenie i będzie cieplej.
Na moim straganie, można było kupić różnego rodzaju światła, światełka czy świecidełka. Od świeczek tradycyjnych, zapachowych oraz elektrycznych a kończąc na zwykłych zapałkach. Wybór był duży, jak na tak małe stoisko. Nie mniej, w tak okropną pogodę, mało komu chciało się chodzić na dworze to też stałam tu do samego końca. Niestety nie miałam za bardzo wyjścia. Bowiem każdy kupujący, był dla mnie kimś na wagę złota.
Widząc przechodzące osoby, których z minuty na minutę, było coraz mniej, próbowałam ich jakoś zachęcić, rozpaczliwie starając się zwrócić uwagę ku mnie i tym, co oferowałam.
- Ostatnie sztuki z zimowej kolekcji! - Wołałam zachrypniętym głosem - Jeśli kupisz więcej, tak otrzymasz ode mnie dodatkową świeczkę gratis.. - zachęcałam dalej.
Jednak każdy szedł w swoją stronę, podążając za swoimi myślami, nie zwracając uwagę na krzyczącą dziewczynę, której umaiło się sprzedawać światełka.
- Chce Pan kupić świeczkę? - zawołałam kolejną osobę, próbując jednocześnie nadrabiać dobrą miną do złej gry.
- Podziękuję.. - odpowiedział starszy mężczyzna, po czym poszedł w swoją stronę. Najprawdopodobniej do domu. Do ciepłego miejsca, które gwarantowało bezpieczeństwo oraz chwilę wytchnienia od zła świata całego. Do miejsca, do którego również kiedyś chciałabym trafić. Ale może proszę o zbyt wiele? Może jestem zbyt wymagająca? To że chciałabym poczuć się szczęśliwa chociaż przez chwilę? I żeby nie bać się, że mi nie wystarczy do końca miesiąca? I że ktoś w domu będzie na mnie czekał.. Chciałabym znać odpowiedzi na te pytania. Czy kiedyś będę mogła tak żyć, tak jakbym tego bardzo chciała?
Moje rozważania przerwał głośny odgłos burczącego brzuszka, który domagał się już od dłuższego czasu, czegoś pożywnego. Ze złością musiałam mu tej przyjemności odmówić. Musisz wytrzymać jeszcze chwilę, jeszcze tylko trochę.
Znów uderzył mnie podmuch bezlitosnego wiatru. Tak mocnego, że aż skuliłam się z wrażenia. Jest tak bardzo zimno! Ręce już miałam dawno przemarznięte. - A może gdyby tak zapalić jedną ze świeczek dla rozgrzania? - Pomyślałam, szukając sposobu na ogrzanie się. Tylko jedną.. Pokusa była tak silna.. Nawet nie zauważyłam, jak wyciągam zapałkę z kieszeni, po to, aby po chwili zapalić największą świecę. Od razu pojawił się niewielki płomyczek, który się palił światełkiem. Cóż, był taki ciepły i wspaniały. I choć tak nieduży, to jednocześnie tak bardzo ogrzewający i napawający optymizmem. Niemal miało się wrażenie, jakby się siedziało przed wielkim, grzejącym piecem, który swoją siłą przyćmiewał wszystko inne. A przy nim skakały radośnie iskierki na każdą możliwą stronę.
Nie był to jednak piec a największa świeczka, jaką miałam. I jaką starałam się chronić przed zgaśnięciem, co łatwe zresztą nie było. Walka była za mało wyrównana, aby nazwać ją sprawiedliwą. Niestety za długo się nią nie nacieszyłam, bo świeca zgasła, znów mnie pozostawiając w mroku. Jeszcze raz! Po chwili spróbowałam zapalić znowu. Drżącym ruchem ręki wyjęłam kolejną zapałkę, aby na nowo rozpalić ogień. Zapłonęła! Przed moimi oczami stanął tym razem obraz pięknie wystrojonego domu na czele z ogromną choinką. Znajdował się tam stół z ciepłymi daniami, przygotowanymi na wieczór. W tle widać było ludzi, którzy wzajemnie obdarowywali się prezentami, składając sobie jednocześnie życzenia. Było to na tyle silne uczucie, że miałam wrażenie, jakbym tam razem z nimi była, co było jednocześnie czymś miłym, cudownym i czymś pięknym.
Niestety świeca ponownie zgasła. Do 3 razy sztuka! - wyszeptałam, cicho. Byłam ciekawa co tym razem mi pokaże, jaką jeszcze historię opowie. Zapaliłam ją, zapaliłam następną. Chciałam więcej. Po chwili płonęły już wszystkie, a ja je obserwowałam z nieukrywanym zachwytem. Tak jak płonące ogniki skakały z jednego na drugi. Byłam nimi zafascynowana. Nawet zimno przestało mi przeszkadzać. Za to zachciało mi się śmiać, widząc to wszystko, jak to ładnie świeci. Tyle palących się świeczek i zapalonych światełek, które swoim blaskiem mogły oślepić, przeciwstawiając się białemu zimnu.
Część z nich mogła zgasnąć, część jeszcze świeciła. A ja czułam się jakbym była w innym świecie. Nieświadomie zaczęłam się osuwać na ziemię, nawet za bardzo tego nie zauważając, skupiona na tym co jeszcze zostało.
CZYTASZ
Dziecko Światła [DDLG]
Short Story"Jak to jest być jedną z miliarda śnieżek? Ognikiem wypalającym się wśród płomieni? Pochłoniętą przez iluzję i zderzającą się z rzeczywistością niesprawiedliwego świata?" - Dziewczynka ze światełkami. *Korekta oraz oprawa graficzna wykonana przez Ka...