10. Chcę takiego życia

267 31 344
                                    

Budzik Dagmary brutalnie wytrącił mnie z głębokiego snu. Nie pamiętam, kiedy tak dobrze mi się spało. Czyżby była to zasługa cudownego orgazmu, który przeżyłam dnia poprzedniego? Fizycznie czułam się świetnie. Mentalnie trochę gorzej. Jakby przez moją głowę przejechał ciężki walec. To był mój zdrowy rozsądek, który włączył się automatycznie wraz z nadejściem kolejnego dnia. Przypomniałam sobie, co działo się poprzedniego wieczoru i nerwowo potarłam twarz dłońmi. „Jestem słaba. Totalnie zniewolona, kiedy z nim jestem!" - westchnęłam ciężko i poczłapałam do łazienki. - „Nie potrafię normalnie funkcjonować, kiedy on jest w pobliżu. A kiedy go nie ma, jest jeszcze gorzej!". Dnia wczorajszego nie poszłam do łóżka ze swoim szefem. Ale czułam się tak, jakbym już oddała mu cząstkę siebie.

- Daga, poczekaj sekundę. - Pociągnęłam swoją przyjaciółkę za ramię, kiedy wychodziłyśmy na zbiórkę.

- Co jest? - zapytała podejrzliwie i uśmiech zniknął z jej ust.

- Muszę cię o coś zapytać. Tylko szczerze, dobrze?

- Dawaj!

- Czy ty i Denis - zawahałam się przez moment - czy wy już, no wiesz...

Rozpromieniła się cała i parsknęła śmiechem.

- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz.

- Tak - odpowiedziała bez cienia wstydu. - W ubiegły weekend.

Otworzyłam szeroko oczy i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.

- I uprzedzę twoje pytanie. Było cuuuuudoooownie! U niego w mieszkaniu. Nie planowaliśmy tego. Nic a nic. Oglądaliśmy film i w pewnym momencie po prostu nie mogliśmy się powstrzymać.

- Aaaaaacha - odparłam zawstydzona. 

- Czemu pytasz? - jej uśmiech znowu nieco przybladł. - Czy coś się stało między tobą i Jackiem? 

- Nie! - oburzyłam się. - Nie. Po prostu byłam ciekawa, na jakim etapie jesteście. O niczym mi nie mówisz.

- Zaraz, zaraz. Gdzie byłaś wczoraj wieczorem?

- W kuchni dla personelu - uśmiechnęłam się szelmowsko.

- Z Jackiem? - otworzyła szeroko oczy, a ja kiwnęłam głową. - Czy wy...?!

- Nie! - parsknęłam śmiechem. - Ale rozmawialiśmy i... całowaliśmy się.

- O mój Boże! - moja przyjaciółka zaczęła piszczeć jak nastolatka i uwiesiła mi się na szyi. - I co?! Jak było?! Gadaj!

Wypuściłam powietrze i przez moment się zamyśliłam.

- Cudownie. Zbyt cudownie. Na granicy zapomnienia, że się tak wyrażę.

- To skąd ta mina?! Czemu się nie cieszysz?! Chyba nie zaczynasz znowu rozkładać wszystkiego na czynniki pierwsze, co?

- On był gotów to ze mną zrobić. Ale na mnie nie naciskał. - Westchnęłam ciężko. - Ja też tego chciałam, do cholery. Ale coś w mojej głowie mówiło mi, że tak nie można. Że nie powinnam. Wyskoczyłam mu z tym, że boję się, co będzie dalej. A on miał już gotowy cały plan dla nas. Daga, co ja mam robić?! 

- Plan? Jaki plan? - uśmiechnęła się podejrzliwie.

- Chce, żebym tu z nim została - odparłam cicho. - Albo rzuci wszystko i pojedzie ze mną do Wrocławia. On oszalał!

Moja przyjaciółka zasłoniła usta dłońmi i zobaczyłam, że jej oczy błyszczą. Po chwili złapała mnie za ręce, śmiejąc się i płacząc jednocześnie.

- Denis chce tego samego! Powiedział, że po wakacjach przedstawi mnie swoim rodzicom, bo bardzo chcą mnie poznać. - Otarła oczy. - Nie myśl sobie, że się nad tym nie zastanawiałam. Przez kilka dni i nocy kminiłam, czy to nie sen. Bo to wszystko jest zbyt piękne, by było prawdziwe. Ale wygląda na to, że to się jednak dzieje naprawdę! Wiem, o czym myślisz. Że to tylko trzy tygodnie i że żadna trzeźwo myśląca osoba nie robiłaby sobie większych nadziei na to, że ta bajka może się udać...

Skrawek nieba | 1 TOM DYLOGII | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz